Są takie zespoły, których nie darzymy sympatią. Mam na myśli zarówno nas, jako ogół Kibiców Jagiellonii, jak i poszczególnych Fanów "Żółto-Czerwonych". Nie da się ukryć, że w tej klasyfikacji Śląsk Wrocław "Malinowymi" zwany znajduje się baaardzo wysoko na mojej prywatnej liście "przebojów". Kiedy mi się to stało? Myślę, że bardzo, bardzo dawno temu. Zawsze wk...y mnie ich mocarstwowe hasła, z których jedno pozwoliłem sobie sparafrazować w tytule niniejszego tekstu. Mówiąc dyplomatycznie, mało sympatycznie wspominam trenera Ryszarda Tarasiewicza, legendarnego gracza wrocławian, dzięki któremu jako trenerowi "Jagi" o mały włos byśmy sp...i niemal pewny awans do "ekstraszkapy" (obecnie na wylocie z przepotężnej Kotwicy Kołobrzeg). No i wreszcie historia najnowsza. Ale o tym za chwilę...
Dzieje meczów pomiędzy obiema drużynami są bowiem bardzo bogate, bo "Żółto-Czerwoni" spotkali się z zespołem ze stolicy Dolnego Śląska już 50 razy! Nasi piątkowi goście byli górą w 18 spotkaniach, w 15 meczach był remis, a 17 razy wygrała "Jaga". W bramkach 72:66 dla Śląska. Pora więc aby doprowadzić tą statystykę do remisu!
W ostatnim meczu, rozegranym tego roku w Białymstoku w Dniu Kobiet "Jaga" okazała się mało gościnna dla "ślązaczek" z Wrocławia. Już po pierwszej połowie nasza Drużyna wygrywała 3:0 po dwóch trafieniach Dominika Marczuka i premierowym w naszych barwach golu Michala Sacka. W drugiej części spotkania rozmiary porażki "Malinowych" zmniejszył znajdujący się wówczas w wyśmienitej formie Piotr Samiec-Talar (zwany "Samicą-Dukatem"). Wielu obserwatorów naszej poczciwej "ekstraszkapy" przyznało po tym meczu, iż wtedy właśnie uwierzyli, że "Jaga" ma realne szanse na zdobycie tytułu Mistrza Polski sezonu 2023/2024. I jak dobrze wiemy ich słowo ciałem się stało!
Należy podkreślić, iż wspomniany sezon 2023/2024 był w wykonaniu obu zespołów wybitny. Obie drużyny do ostatniej kolejki biły się o mistrzowski tytuł, który w rezultacie trafił do Białegostoku. Dodajmy, iż na wstępie rozgrywek nikt takiego rozwoju wydarzeń nie przewidywał. Osobiście obstawiałem, iż wrocławianie będą jednym z kandydatów do spadku, co wielokrotnie wypominano mi przy różnych okazjach na wszelakich jagiellońskich forach. Wiem zresztą, iż nie byłem w takich przewidywaniach odosobniony... Na swoje usprawiedliwienie dodam jedynie, iż nikt nie mógł przewidzieć, że "sezon konia" będzie miało kilku zawodników "Malinowych". Chodzi głównie o ofensywny duet Erik "Kapibarojad" Exposito i Matias Nahuel Leiva.
Aktualne rozgrywki "rekompensują" mi jednak moje straty moralne związane z dobrą (fartowną?) postawą "Malinowych" w poprzednim sezonie. To, co jakimś cudem wpadało, nagle wpadać przestało. To co ekwilibrystycznie wybraniał Leszczyński nagle zaczęło wpadać do sieci wrocławian. Nie bez znaczenia pozostają też ubytki kadrowe w zespole naszego najbliższego przeciwnika. Oprócz wspomnianego hiszpańskiego duetu drużynę opuścił też "trzymający" środek pola Patrick Olsen. Szczególnie bolesna była ostatnia strata Leivy, który zwiał z "tonącego okrętu" gdy okienko transferowe było już zamknięte i wiadomo było, że nie ma praktycznie szans na uzupełnienie tej straty. Przed sezonem i już w jego trakcie gród pod Ślężą opuściło przecież aż 20 graczy.
Ale od czego we Wrocławiu mieli "najlepszego" dyrektora sportowego "ekstraklapy" w osobie wesołego Czecha Davida Baldy?! Zadziałał on niczym koń trojański wprowadzony do tego klubu. Nie dość, że rozpuścił po świecie czołowych zawodników wicemistrzowskiej drużyny, to jeszcze "okrasił" ją sprowadzając szrot przeróżny z czterech świata stron. Jeśli nawet udało się pozbyć przepłacanego Patryka Klimali, który po stronie swoich dokonań zanotował jedną (słownie JEDNĄ) i to dość wątpliwą asystę, to dzielny dyrektor Balda w miejsce to sprowadził ananasów takich jak Adam Basse, Junior Eyamba, Jakub Świerczok (odbił się od bodaj trzeciego poziomu rozgrywek w Japonii) czy Sebastian Musiolik. Wszyscy oni gwarantują jedno – brak bramek dla drużyny "Maliniaków". Ogółem na Dolny Śląsk zawitało też 21 nowych zawodników, czyli niemal dwie pełne "jedenastki". No cóż, ilość w tym konkretnym przypadku nie przeszła w jakość. Nawet jeśli przychodzący zawodnicy na papierze przedstawiali jakąś tam jakość, to w Śląsku jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki nagle tracili swoje walory. Najlepsze przykłady to Marcin Cebula z Rakowa, Filip Rejczyk z "Legwana" (ponoć starała się o niego także "Jaga" więc gratulujemy wyboru), Serafin Szota z Widzewa, czy Mateusz Bartolewski z Ruchu Chorzów.
Ukoronowaniem okienka transferowego u "Malinowych" było ubiegłotygodniowe zwolnienie trenera Jacka Magiery i właśnie wesołego dyrektora Baldy. Wielka szkoda, bo swą działalnością gwarantował on nie tylko widowiskowe sp...e się wrocławian do I ligi, ale i cotygodniową dawkę tematów dla naszej audycji "Smagani Biczem Satyry". Stery w drużynie przejęli Marcin Dymkowski (asystent Magiery, który ma "papiren") i dotychczasowy trener II zespołu Michał Hetel (nie ma "papiren", ale i tak będzie głównodowodzącym, bo dobrze sobie radził w III lidze). W jednym z wywiadów z rozbrajającą szczerością przyznali, że nie są żadnym duetem trenerskim i że odejście Magiery było ogromnym ciosem dla wielu piłkarzy, dla których był on uosobieniem największych sukcesów klubu. Brzmi to wszystko bardzo optymistycznie, nieprawdaż?
Pamiętajcie, że nigdy nie ma tak źle, aby nie mogło być gorzej! Otóż w ostatnich dniach za kraty trafił też Jacek Sutryk, prezydent "Breslau", znany ze swojej lekkiej ręki w sypaniu miejskiej kasy do portfela "Malinowych". Czy przełoży się to na dalsze finansowanie naszych piątkowych rywali nie wiem. Ale wiem jedno – z całą pewnością im ta sytuacja nie pomoże!
Jagiellonia też ma oczywiście swoje problemy, ale przy tych rodem z Dolnego Śląska można je raczej określić "problemikami". Są nimi absencje Michala Sacka i Afimico Pululu za nadmiar żółtych kartek i kontuzja Tarasa Romanczuka po meczu kadry w Porto (zdrowia i szybkiego powrotu na boisko Kapitanie!!!) Wraca natomiast do kadry Mateusz Skrzypczak, który nabawił się kontuzji podczas meczu z "Legwanem" w Białymstoku. Miki "Guffie" Villar i "Diabeł" Fatiga też już przebierają nogami, aby wrócić po kontuzjach na boisko. Co zresztą wydarzyło się już w ostatnich spotkaniach. "Diabeł" zanotował nawet piękną asystę przy golu Imaza w domowym meczu z "Medalieros".
W tej sytuacji każdy inny wynik niż zdecydowane zwycięstwo "Żółto-Czerwonych" będzie w piątek ogromną niespodzianką. Nie mam na myśli tego, że musimy im strzelić do przerwy 10 bramek. Pamiętajmy, iż mecz ten jest początkiem kolejnej serii 7 spotkań rozgrywanych przez Jagiellonię w odstępach praktycznie 3 dni. Większość z nich odbędzie się do tego na wyjeździe. Chciałbym zwyczajnie, aby "Jaga" wdusiła przeciwnikom do przerwy tyle bramek, aby zapewnić sobie spokojny przebieg meczu i dać odpocząć części podstawowych zawodników w drugiej połowie spotkania.
Tak jak już zaznaczyłem na początku tego artykułu, "Malinowi" dość skutecznie pchali nam patyki w szprychy w naszym ubiegłorocznym wyścigu po Mistrzostwo. W związku z tym mam nadzieję... ba, wymagam tego od Jagiellonii, aby w tym sezonie odpłacić im tym samym w ich walce o utrzymanie w "ekstraklapie"! Niech już przestaną męczyć siebie i nas swoją grą na najwyższym poziomie rozgrywek w Polsce i dokonają tego do czego byli predysponowani już w poprzednim sezonie! Czyli spie...ą się do I ligi. Najlepiej na lat kilka, czyli do czasu gdy nie uporządkują swojej klubowej "stajni Augiasza". Czego Wam Czytelnicy i sobie (w szczególności) życzę.
Fox
1:1
-:-