Klub naszych czwartkowych rywali został założony w 1919 roku w liczącym obecnie 38 tysięcy mieszkańców Celje, trzecim co do wielkości mieście Słowenii. Mieście historycznym, bo początki osady sięgają czasów jeszcze przed naszą erą. Według zapisów była zdobywana przez Rzymian w latach ich największych podbojów i zniszczona w czasach najazdu Hunów kiedy Zachodnie Cesarstwo Rzymskie upadało. Miasto przechodziło okresy wzrostu i upadku. W XIV i XV wieku było siedzibą potężnego rodu hrabiów Celje, których przedstawicielka Anna była królową Polski, po tym jak została drugą żoną króla Władysława Jagiełły, po śmierci królowej Jadwigi.
Klub nie odnosił wcześniej znaczących sukcesów. W czasach komunistycznej Jugosławii zmienił nazwę na NK Kladivar (w języku słoweńskim jest to ekspresjonistyczne określenie huty) nawiązując do tego, że okolice Celje były ośrodkiem przemysłu metalurgicznego. Szczytem sukcesów drużyny w tamtych czasach były dwa sezony spędzone w jugosłowiańskiej II lidze w połowie lat sześćdziesiątych XX wieku. Sytuacja zmieniła się wraz z upadkiem Jugosławii i uzyskaniem przez Słowenię niepodległości. Klub wrócił do swojej pierwotnej nazwy. Od momentu kiedy ruszyła Prva Liga zdobył 2 mistrzostwa kraju (2020, 2024) 2 wicemistrzostwa (2003, 2015) i Puchar Słowenii (2015).
W obecnych rozgrywkach słoweńskiej ligi aktualny mistrz zajmuje miejsce na podium tabeli mając parę punktów straty do liderującej Olimpiji Ljubljana, z którą notabene zmierzymy się przy Słonecznej 19 grudnia. Trenerem drużyny jest 42-letni Albert Riera, który jako piłkarz reprezentował m.in. Bordeaux, Espanyol, Liverpool czy Galatasaray. Hiszpan rozpoczął sezon 23/24 jako trener słoweńskiej drużyny, ale po kilku miesiącach przeniósł się do Bordeaux. W lipcu tego roku powrócił do Celje. W ostatnim spotkaniu zespół Celje grał z FC Koper i wygrał w sobotę przed własną publicznością 1:0. W tej edycji Ligi Konferencji drużyna NK Celje przegrała dwa wyjazdowe mecze, z hiszpańskim Betisem (1:2) i portugalską Vitorią (1:3) oraz wygrała u siebie z tureckim İstanbul Başakşehir (5:1).
Jagiellonia w końcu września i w październiku zanotowała świetną serię 10 zwycięstw i 1 remisu na wszystkich frontach na których występuje. Po koncertowym występie z FK Molde w Lidze Konferencji dwa razy po 2:2 zremisowała u siebie, z Rakowem i Śląskiem. Szczególnie ten drugi mecz podopiecznych Adriana Siemieńca jest chyba mocnym rozczarowaniem. Co prawda drużyna nie przegrała przedłużając serię meczów bez porażki, ale po meczu pozostał duży niedosyt. Zespół w piątek przegrał środek pola i nie mógł pokonać okupującej w tym sezonie dół ligowej tabeli, ale w tym dniu mocno zdeterminowanej drużyny z Wrocławia, potrzebującej przecież punktów jak tlenu. Brak kontuzjowanego na kadrze Tarasa Romańczuka i pauzujących za żółte kartki Afimico Pululu i Michala Sacka był aż nadto widoczny. Niektórzy zmiennicy niestety tego dnia zawiedli. Mocno poniżej oczekiwań zagrali Peter Kovacik i co bardziej niepokoi Nene, który zaliczył jeden z najsłabszych występów w tym sezonie. Za dużo w grze Jagiellonii było głupich strat i niedokładności. Z pozytywów to cieszy postawa i wysoka forma Jesusa Imaza, który odzyskał skuteczność i radość z gry.
Miejmy nadzieję, że drużyna z piątkowego meczu wyciągnie wnioski, trener Siemieniec wyznaczy odpowiedni skład personalny i przygotuje odpowiednią taktykę na czwartkowy mecz. Oby brak zwycięstwa w ostatnich dwóch meczach podziałał jak kubeł zimnej wody na rozgrzane głowy i wszystko w zespole wróciło na właściwe tory. Ostatnie zachwyty nad grą naszej drużyny chyba niektórych zagłaskały i uśpiły. Do końca roku jeszcze trochę zostało, całkiem niezły maraton piłkarski kończący się tuż przed Świętami Bożego Narodzenia.
We czwartek "Żółto-Czerwonych" czeka bardzo trudne zadanie. Widać, że nasi rywale bardzo priorytetowo traktują mecze na swoim trzynastotysięcznym stadionie, że zbudowali u siebie małą piłkarską twierdzę. Celje jest dobrze poukładaną drużyną, grającą w stylu typowym dla piłki słoweńskiej czy chorwackiej, z którymi nasza polska piłka sobie słabo radzi. A walczyć jest o co. O punkty w tabeli, o punkty do rankingu, o niemałą kasę i ratowanie honoru polskiej piłki po blamażu i spadku w Lidze Narodów naszej narodowej reprezentacji.
Nie ma rzeczy niemożliwych – trzeba tylko wszystko rozstrzygnąć na swoją korzyść na boisku. Wiara, Siła, Wola Walki w nas i Was – na zwycięstwo przyszedł czas... Panowie powodzenia!
Maciek
Od ponad 20 lat dzięki wytrwałości i miłości do Jagiellonii tworzymy dla Was stronę www.jagiellonia.net. W związku z tym ponosimy również koszty, jak zakup i serwis sprzętu, opłaty za serwer oraz wiele innych, które niestety ciągle się zwiększają. Jeśli doceniacie to co robimy, a wiemy, że społeczność naszych czytelników i widzów jest znaczna to podziel się z nami małą kawą klikając w poniższy link. Z góry dziękujemy!
Postaw kawkę redakcji!
0:0
-:-