Będzie to już trzeci z siedmiu meczów, jakie Nasz Klub ma do rozegrania na przełomie listopada i grudnia. Zaczęło się od niefortunnego remisu ze Śląskiem Wrocław w Białymstoku w poprzedni weekend. Przez wielu, w tym także niżej podpisanego, wynik spotkania z "Malinowymi" został odebrany jako niemal porażka. Po sześciu dniach "Żółto-Czerwoni" przeprowadzili nalot na słoweńskie Celje, które od Białegostoku dzieli ponad 1000 km. I znowu remisik, który jednak smakował znacznie lepiej, bo gra obronna "Jagi" w tym spotkaniu delikatnie mówiąc pozostawiała wiele do życzenia...
Aby nie było nam zbyt wesoło los zafundował "Jadze" po tym spotkaniu kolejną 1000-kilometrową podróż. Celje dzieli bowiem od stolicy Pomorza Zachodniego 1049 km. Oznaczałoby to niemal pół doby w podróży, gdyby nasz Zespół zdecydował się na pokonanie tego dystansu autokarem. Nikt przy Jurowieckiej 21 nie jest jednak samobójcą, więc postawiono na transport lotniczy. Niemniej i tak dystanse i czas w jakim muszą być pokonane robią kosmiczne wrażenie. Myślę, że część naszych Braci (o Siostrach nie zapominając) po szalu wróci ze Słowenii do Białegostoku jakieś 24h przed pierwszym gwizdkiem w Szczecinie. A to jeszcze nawet nie półmetek wspomnianego tournee!
Co czeka nas w Szczecinie? Otóż Pogoń popularnie "Paprykarzami" zwana do ostatniego meczu na własnych śmieciach była jedyną drużyną w "ekstraszkapie", która zgromadziła komplet punktów w meczach domowych. Aż przyjechał rozśpiewany "tabor z Radomia" i czar prysł. "Papricones" polegli bowiem po słabym meczu 0:1. Ale abyśmy nie popadali w jakiś hurra optymizm, tak dla równowagi zaznaczyć trzeba, że tydzień temu "Grosik & Co." wybrali się do Gdańska i złoili tam bezlitośnie 3:0 dupsko tamtejszej Lechii. Co w tym dziwnego zapytacie? Przecież "(z)Lewy Północy" są niemiłosiernie obijane przez niemal każdego! Może i tak. Ale ten konkretny mecz był... attention please!... pierwszym wygranym meczem "Papricones" na wyjeździe w tym sezonie. Wcześniej na obcych boiskach zdołali zgromadzić AŻ jeden punkt! Piekło zamarzło.
Gdyby nie te dwa ostatnie mecze napisałbym, że "Jaga" jedzie do jaskini lwa, czy inszego tam gryfa ("Gryfuś" to taka papryczana Pszczoła – maskotka miejscowych). Choć muszę lojalnie przyznać, że w ostatnich latach nie gra się nam w Szczecinie, dyplomatycznie mówiąc, najlepiej. W meczach o punkty Jagiellonia nie wygrała z naszymi najbliższymi przeciwnikami na ich terenie od 3 marca 2020 roku! Wówczas "Żółto-Czerwoni" pokonali Pogoń 2:1 po golach obecnego grającego dyrektora sportowego suwalskich Wigier, Macieja Makuszewskiego i... tak, tak był taki ktoś w Jagiellonii – Ariela Borysiuka! Potem był jeszcze remis i niestety aż cztery porażki.
Ogółem obie drużyny spotkały się dotychczas w 38 meczach o ligowe punkty. "Papricones" wygrali 16 z nich, przegrali 14, a w 8 był remis. Bilans bramkowy jest bardzo delikatnie na korzyść mieszkańców grodu "Krzysztofa Jarzyny" (podobnie jak paprykarz ma swój pomnik w Szczecinie!) 46:45.
Ubiegły, mistrzowski sezon "Jagi" nie był specjalnie udany jeśli brać pod uwagę tylko spotkania z "Paprykowymi". W trzech spotkaniach (dwóch w lidze i jednym w Pucharze Polski) przegraliśmy 2 razy w za przeproszeniem stosunku 1:2 i raz zremisowaliśmy 2:2 w wiosennym meczu przy Słonecznej. Właśnie ten ostatni mecz był, jakby to powiedzieć... brzemienny w skutkach dla "Papricones". Wszyscy byliśmy bowiem w Białymstoku przekonani, że mając w perspektywie finał Pucharu Polski z Wisłą Kraków za zaledwie dni kilka, mówiąc oględnie "odpuszczą". Ale, otóż nie! Oni nie "odpuścili" i umierali na boisku za remis 2:2, który w rezultacie w lidze nic im nie dał (4 miejsce na koniec sezonu), aby spektakularnie przep...ć wspomniany mecz na Stadionie Narodowym z I-ligowcem 1:2 po dogrywce! I znowu "ziro tituli". No geniusze strategii normalnie...
Skład "geniuszów" od poprzedniego sezonu nie zmienił się nic, a nic! Tak więc jeśli ktoś chce sobie poczytać o ich słabych i mocnych stronach może sięgnąć do naszych (czy nie daj Zeusie jakichś innych!) tekstów z ubiegłego sezonu. Aha, coś się jednak zmieniło! I nie mam tu na myśli osoby trenera, którym został Robert Kolendowicz, wcześniej pełniący rolę asystenta Jensa Gustafssona. Ujmując najkrócej - jest to forma "Papricones".
W ubiegłym sezonie walczyli jak równy z równym z wszystkim możnymi "ekstraklapy" niemal do końca rozgrywek. Tymczasem obecnie, przed ostatnim meczem rundy jesiennej zajmują 6 miejsce mając na koncie 25 punktów (8 wygranych, 7 razy w... wiadomo co i 1 remis). Bramki 24:20. Dla jasności obrazu "Jaga" jest wiceliderem z 33 punktami, 10 zwycięstwami oraz 3 przegranymi i 3 remisami na koncie. Bramki 30:23. W ostatnich pięciu spotkaniach "Papricones" trzy razy przyjęli, a dwa razy wystąpili w roli tych od których "przyjęli" przeciwnicy. Żadnych kompromisów w kwestii wyników!
Moim zdaniem przyczyną tego stanu rzeczy jest stagnacja, która panuje w zespole z grodu nad Odrą. Nikt nie odchodzi, ale i nikt do składu nie przybywa. "Ni ma" nie tylko "tituli" ale i pieniążków na jakiekolwiek ruchu kadrowe. I tak jestem jednak pełen podziwu dla Kamila Grosickiego, który ciągnie ofensywną grę naszych najbliższych przeciwników "za uszy"! Bez Niego nie byłoby nawet tego 6 miejsca w tabeli. Chyba "Grosik" trochę żałuje, że jednak przed sezonem nie dołączył do Jagiellonii, o czym niektóre dziennikarskie jaskółki ćwierkały... W Białymstoku miałby przynajmniej szansę wywalczyć upragniony tytuł Mistrza Polski. I tu mój prywatny apel – "Grosik" weź Ty nie utrudniaj obrony mistrzostwa Naszej (i chyba po troszku Twojej) "Jadze" w niedzielę!
Nie chce silić się na przewidywania odnośnie wyników niedzielnego spotkania, bo prawdę powiedziawszy ostatnio (patrz mecz z "Malinowymi") średnio mi to wychodzi. Przecież i tak wszyscy wiedzą, że będziemy wspólnie zaciskać kciuki za "Jagę" aż do krwi. Dokładnie tak jak nasza Drużyna będzie walczyć w Szczecinie o zwycięstwo!
Fox
0:0
-:-