Oczywiście celem "Chłopców ze Stali" jest utrzymanie się w Ekstraklasie na kolejny sezon. I dość powiedzieć, że są to cele niezmienne... od czasu powrotu na najwyższy szczebel rozgrywkowy. W przerwie zimowej można mówić o "stabilizacji kadrowej" ponieważ klub wykonał zaledwie dwa transfery wychodzące i przychodzące. Do zespołu dołączyli Natan Niedźwiedź oraz wypożyczony z SJK Seinäjoki Fin Pyry Hannola. Obaj to środkowi pomocnicy usposobieni ofensywnie. 18-letni Polak jest raczej śpiewką przyszłości i nie można obecnie traktować go jako wzmocnienie. Z kolei Fin zdążył zadebiutować na poziomie Ekstraklasy i wg ocen jednego z portali był... najgorszy na boisku w przegranym 0:1 meczu z GKS-em Katowice. Na pewno potrzebuje trochę czasu, aby się wkomponować w zespół z Mielca, ale może niech te wkomponowanie odbywa się już po spotkaniu z nami. Zespół kierowany przez Janusza Niedźwiedzia opuścił natomiast jej bardzo ważny element - Koki Hinokio. Japończyk zasilił szeregi ŁKS-u Łódź i na pewno nie będzie nękał nas swoją szybkością. Szkoda, że odszedł akurat do pierwszoligowca, ponieważ uważam, że wyróżniał się w Ekstraklasie i myślę, że szansę na grę miałby nawet u nas.
"Chłopcy ze Stali" w trakcie przygotowań do rundy wiosennej rozegrali 3 sparingi i wyglądali w nich naprawdę nieźle. Minimalnie ulegli Legii (1:2), zremisowali (a jakże!) z Piastem Gliwice 2:2 oraz sensacyjnie wygrali 2:0 ze szwedzkim Elfsborgiem. W ostatnim spotkaniu ligowym pomimo przegranej zagrali naprawdę nieźle. Na pewno duży plusik za to że rozgrywali piłkę od tyłu, a przysłowiowa "laga" wjeżdżała sporadycznie. Jest to efekt pracy Janusza Niedźwiedzia. Jednakże, przy dobrym pressingu na pewno będą pojawiać się błędy i tutaj powinniśmy zwietrzyć swoją szansę.
Nasza ostatnia wizyta w Mielcu miała słodko-gorzki smak. Pomimo porażki dobre skojarzenia pozostały po świetnym zachowaniu kibiców Stali, którzy najpierw poczęstowali wodą przyjezdnych, a potem skandowali "Jaga mistrzem Polski". Wynik 3:2 dla gospodarzy nie oddawał w żaden sposób przebiegu gry. Mielczanie oddali łącznie 3 celne strzały na naszą bramkę, przy 5 naszych. W tym spotkaniu nie popisał się Zlatan Alomerović, który szczególnie przy trzeciej bramce mógł się zachować lepiej. Piłka uderzona przez Łukasza Gerstensteina z ostrego kąta przeszła przy krótkim słupku tuż przy nodze naszego bramkarza. Po bramce zdobyli jeszcze Ilya Shkurin i Mateusz Matras. My odpowiedzieliśmy trafieniami Nene i Pululu (pierwsze i ostatnie w tym spotkaniu). We wspomnianym meczu mieliśmy przewagę posiadania piłki, sytuacji bramkowych czy współczynnika xG. Najważniejsza statystyka była jednak po stronie "Chłopców ze Stali".
Przystępujemy do tego spotkania z pozycji wicelidera (po potknięciu Rakowa Częstochowa). W poprzednim meczu zdobyliśmy pięć bramek, nie tracąc żadnej. Co prawda przeciwnik nie był z najwyższej półki, ale trzeba docenić, że z takimi drużynami jak Radomiak w sezonie wyciągamy 6 punktów po dwumeczu. Jeśli ofensywa będzie hulać tak, jak w ostatnim spotkaniu, a obrona będzie skupiona nie powinniśmy się bać Stali. Może i zespół z Mielca jest dobrze zorganizowany, ale Afimico Pululu czy Jesus Imaz mają swoje "wytrychy" do otwarcia drogi do bramki. W środku pola świetnie wprowadził się nasz nowy nabytek, Leon Flach. Na obronie niezłe pierwsze wrażenie pozostawił po sobie Enzo Ebosse. Strata Adriana Diegueza wydawała się być nieodczuwalna. Tak samo nasze największe osłabienie czyli brak Tarasa Romanczuka nie było widoczne na boisku. W międzyczasie z Jagą pożegnał się Peter Kovacik, którego wypożyczenie zostało skrócone i tym samym wrócił do włoskiego Como 1907 (skąd prawie, że natychmiast został oddelegowany do swojej rodzimej ligi na kolejne wypożyczenie). Na swój debiut na prawej obronie czeka już tylko jeden zimowy transfer. Norbert Wojtuszek nie został zgłoszony do kadry na spotkanie z Radomiakiem, ale to tylko kwestia czasu kiedy "powącha murawę". Jesus Imaz coraz śmielej zbliża się do "Klubu 100" i mam nadzieję, że uda mu się dołączyć do niego przez końcem sezonu.
W zeszłym roku nasz pierwszy wyjazd w lidze zakończył się zwycięstwem 3:1. Graliśmy wówczas w Łodzi z Widzewem. Nie mam nic przeciwko, aby takim samym wynikiem zakończyło się najbliższe spotkanie. W bramce zamiast Zlatana jest bardzo pewny Sławomir Abramowicz więc nie powinno być takich "prezentów". Zdrowy rozsądek mówi, że z delegacji powinniśmy przywieźć 3 punkty, ale niejednokrotnie Ekstraklasa pokazała nam, że ze zdrowym rozsądkiem jej nie po drodze. Oby ten piątkowy wieczór rozpoczął nasz dobry weekend. Do boju BKS! Po 3 punkty!
Orzech
3:1
-:-