Początek 2025 roku to wielkie wyzwanie dla Jagiellonii. Mecze w lidze, Pucharze Polski i Europie. Dużo tematów należy pogodzić. O ile pierwsze spotkanie zespół Siemieńca zdał na 5, to w kolejnym mecz ligowym już miło nie było. Nie pomagała pogoda, wiało i dosłownie piździło jak w kieleckim. Na takim terenie przyszło się Jagiellonii zmierzyć z przeciwnikiem, z którym nigdy nie grało się nam łatwo, a od awansu Stali do ekstraklasy nie udało się nam wywieźć stamtąd kompletu punktów.
Początek meczu nie zapowiadał tego, że Jagiellonia pierwsza obejmie prowadzenie. Nasze akcje były nijakie, silny wiatr wielokrotnie zmieniał tor lotu piłki, co bardzo mocno utrudniało nam dokładność podań. Do 14 minuty. Wtedy przy wyprowadzaniu piłki przez gospodarzy Pululu mocno przypresował, zagrał bark w bark z zawodnikiem Stali wywalczył piłkę i pokonał Mądrzyka wyprowadzając naszą drużynę na prowadzenie.
Zbyt długo jednak na prowadzeniu się utrzymaliśmy. W 22 minucie Szkurin z bardzo ostrego kąta dośrodkował w pole karne, a tu piłkę głową uderzył Dadok, a ta lekkim lobem wpadła do bramki i mieliśmy remis w meczu. Po kolejnych 7 minutach spotkania wynik ponownie uległ zmianie. Tym razem nieszczęśliwie piłkę ręką w polu karnym zgrał Stoinovic, sędzia podyktował karnego, a stały fragment gry na gola zamienił wygrywający bardzo dobre zawody Wlazło.
Wynik nie uległ zmianie do końca meczu. Swoje okazje na wyrównanie i wyjście na prowadzenie zmarnowali w idealnych sytuacjach Imaz i Fadiga, ale niestety pudłowali. Na dodatek po zmianie stron graliśmy z wiatrem, ale nie umieliśmy jak gospodarze wykorzystać tego elementu. Bardzo słabo zagrała dzisiaj znaczna część zespołu. Absolutnie poniżej oczekiwań wypadli Sacek, Imaz, Fadiga, Hansen, Villar. To spowodowało, że w ofensywie mimo siły na papierze nie przedstawialiśmy zbyt wielkiego zagrożenia. Jedynie Pululu, Kubicki, Flach czy młody Pietuszewski wyglądali solidnie.
Osobno należy wspomnieć zachowanie Wlazły. Zawodnik grał bardzo dobrze, ale niestety jego wejście sankami w nogi Pietuszewskiego, które powinno się zakończyć czerwoną kartką dla gospodarzy.
Nie zmienia to jednak jednego. Jagiellonia zagrała słabo, bez polotu, i zabrakło nawet tego czym imponowaliśmy zawsze. Fizyczności, przebiegliśmy kilka kilometrów mniej niż gospdoarze. Dyspozycja w tym meczu była po prostu niegodna mistrza. Czekamy zatem na rehabilitację z nawiązką we czwartek w Topoli.
7 lutego 2025, 18:00 - Mielec (stadion MOSiR)
Stal Mielec 2-1 Jagiellonia Białystok
Robert Dadok 22, Piotr Wlazło 29 (k) - Afimico Pululu 14
Stal: 39. Jakub Mądrzyk - 27. Alvis Jaunzems, 18. Piotr Wlazło, 3. Bert Esselink, 15. Marvin Senger, 23. Krystian Getinger - 96. Robert Dadok (59, 11. Krzysztof Wołkowicz), 10. Maciej Domański, 26. Pyry Hannola, 44. Serhij Krykun - 17. Ilja Szkurin (86, 25. Łukasz Wolsztyński).
Jagiellonia: 50. Sławomir Abramowicz - 16. Michal Sáček, 72. Mateusz Skrzypczak, 3. Dušan Stojinović, 44. João Moutinho - 20. Miki Villar (84, 80. Oskar Pietuszewski), 31. Leon Flach (76, 15. Norbert Wojtuszek), 14. Jarosław Kubicki (63, 9. Lamine Diaby-Fadiga), 11. Jesús Imaz (63, 6. Taras Romanczuk), 99. Kristoffer Hansen (63, 21. Darko Čurlinov) - 10. Afimico Pululu.
żółte kartki: Getinger, Wlazło - Stojinović, João Moutinho.
sędziował: Marcin Szczerbowicz (Olsztyn).
widzów: 5039.
3:1
-:-