W całą imprezę było zaangażowanych kilkanaście osób. Ale cel był jeden. Kulig w zimowe ferie. Jako Stowarzyszenie Promocji Sportu współpracujemy ze świetlicą DDPS i niejako było jasnym, że temat musi zakończyć się sukcesem. Od kierowniczki Świetlicy Pani Ewy dowiedzieliśmy się, że od dawna planowała zorganizować taki kulig swoim podopiecznym, ale zawsze na przeszkodzie stawała proza codziennego dnia – fundusze.
Długo nie czekając, informując kogo się da i na ile się da udało się nam doprowadzić do tego, że wszystko się udało. Kilka telefonów zebranie grupy zaangażowanych ludzi i poszło. W ciągu niecałego miesiąca udało się znaleźć miejsce, przewoźnika, poznać warunku i ustalić termin – piątek 7 lutego.
Dwa dni wcześniej Dżacek dostarczył mi pączki, abym przed samą imprezą wypiekł je i ciepłe przywiózł na imprezę. Na miejscu wszyscy byliśmy zaraz po południu. Pogoda nas bardzo pozytywnie zaskoczyła. Temperatura niewiele poniżej zera i delikatnie przyprószony krajobraz padającym w nocy śniegiem. O tym, że krajobraz nieopodal Królowego Mostu jest malowniczy nie trzeba dodawać. Kto nie był ten musi się przekonać.
Po przybyciu na miejsce czekało już rozpalone ognisko, oraz wóz a do niego zaprzężone dwa konie Gienia i Wolna. Dzieci bardzo szybko rozbiegły się po okolicy i po podziale na trzy tury udały się do lasu. W międzyczasie pozostali mogli upiec sobie kiełbaskę, napić się herbaty z imbirem czy też gorącej czekolady. Dzieciaki szybko znalazły sobie zajęcia. Kilku chłopaków grało w piłkę. Część okupowała huśtawkę, a kilka osób uznało, że będzie zjeżdżać z górki… Oczywiście śniegu było jedynie kilka gramów w całej okolicy. To nie stanowiło problemów. Na reklamówkach i torbach praktycznie przez cały pobyt zjeżdżali w dół. Jak wyglądały ubrania, możecie jedynie się sami domyślić – nie brakowało jednego. Uśmiechu na buziach.
Oczywiście nie obyło się bez niewielkich problemów. Podczas jazdy jednej dziewczynce wypadł z kieszeni telefon i trzeba było go odnaleźć, co też udało się bez większych problemów. Zadowolenie na twarzy Zuzi- bezcenne.
Fajnie było patrzeć na umorusane twarze, zmarznięte policzki, dziewczynki przy ognisku okryte kocami czy opiekunkę kotów czytającą książkę przy samym ogniu.
Niektóre dzieci po raz pierwszy w życiu widziały konia. Niektóre odważyły się karmić też duże zwierzęta, niektóre sprawdzały czy oby nie jest im zimno i dziwiły się, że konie mają tyle sierści i są takie ciepłe :)
Kilka dziewczyn bardzo polubiło gospodarza, szczególnie za częste uzupełnienie czekolady i dostał miano ich „BESTI”.
Radek, pamiętaj o książkach, jakie Ci poleciłem, warto
Na ostatni akapit pozostawiłem sobie Antka. Niewysoki chłopak, którego wszędzie było pełno. W pewnym momencie podszedł do mnie i wyciągnął z kieszeni zawinięty w folię aluminiową ziemniak z prośbą i pytaniem czy mogę go umieścić w ognisku. Oczywiście szybko umieściliśmy go w żarze, za moment z taką samą prośbą podeszła do mnie siostra Antka. Dzięki Foxowi i temu jak sprawnie pokroił już upieczony ziemniak każdy kto chciał mógł go spróbować. Zainteresowani najbardziej. Umorusane buzie były szczęśliwe. A sam Antek powiedział mi tak, bardzo uczciwie zresztą:
„Proszę Pana, tu jest zadupie, ale jest bardzo fajnie”
Kliknij aby zobaczyć galerię zdjęć z Kuligu
Warto było :)
Na koniec czas na podziękowanie.
Dziękujemy za pomoc poniższym osobom i firmom:
Wojtkowi i prezesowi Biaformu, Łukaszowi, Bieńkowi, Dżackowi, Semenowi, Robertowi z Archi +, Kasi z Fundacji Aurora, Iwonie, Magdzie, Arturowi, Adamowi, Sroce, Piotrkowi, Mirkowi, Kasi, Krzyśkowi, Monice, Foxowi, Mariuszowi, Jackowi oraz każdemu, kto dołożył od siebie do puszki w MotoPubie Święto Ultry.
Bez Was to by się nie udało!
PS
A nad wszystkim czuwała @!
3:1
-:-