O tym klubie wcześniej słyszało się tylko z mediów, przede wszystkim o jego specyfice. Dopiero pobyt na miejscu, na meczu Jagiellonii dał jako taki pogląd na to jak wygląda rzeczywistość. Pierwsze spojrzenie po przybyciu do Baćkiej Topoli i od razu samo narzuca się pytanie – jak w tym małym, 14-tysięcznym miasteczku zagościła i zadomowiła się piłkarska Europa? W małej miejscowości, gdzie na ulicy słyszy się i język węgierski i język serbski, gdzie najnowocześniejszym budynkiem jest Stadion TSC Arena – mały, ale nowoczesny i funkcjonalny.
Ten sukces związany jest z osobą prezydenta klubu Janosa Zsemberiego, lokalnego biznesmena, polityka, przedstawiciela mniejszości węgierskiej zamieszkującej Wojwodinę. Dobre, perspektywiczne zarządzanie, umiejętne skorzystanie z hojności i polityki rządu węgierskiego wspierającego swoje mniejszości także przez sport, zaowocowało budową nie tylko stadionu, ale i Akademii Piłkarskiej (wybudowanej co ciekawe obok domu prezydenta klubu). To wszystko jest - jak cała serbska piłka - wymieszane w bałkańskim kotle polityki, biznesu, układów, dodatkowo podlane sosem południowego temperamentu. W dużym uproszczeniu Serbia to kraj, w którym Prezydent kraju, zadeklarowany kibic Partizana ma spór z rządem na którego czele stoi zadeklarowany kibic Crvenej Zvezdy, m.in. o publiczne dotacje dla swoich klubów...
Rzucała się też oczy gościnność i życzliwość miejscowej ludności (stróżów porządku do tej grupy nie liczymy) w stosunku do kibiców z Polski. Na drugi dzień po meczu spotkały nas przyjazne gesty ze strony pracowników klubu dla których otwarcie zamkniętego Fan Shopu dla małej grupy kolekcjonerów, nie stanowiło żadnego problemu i mieszkańców, którzy słysząc język polski naszej grupki pozdrawiali nas i gratulowali wyniku.
Jagiellonia ten mecz wygrała 3:1 po dwóch bramkach Jesusa Imaza i jednej Afimico Pululu, choć nie było to łatwe spotkanie, zwłaszcza w pierwszej połowie. Ładna bramka Vieljeux Mboungou, która otworzyła wynik meczu napędziła trochę strachu kibicom Jagiellonii. Nasza drużyna grała nerwowo, bez koncentracji, co umożliwiało naszym rywalom nastawionym na grę z kontry, realizację swojego planu na ten mecz. Na szczęście podopieczni Adriana Siemieńca w miarę szybko się ogarnęli i wygrali to spotkanie. To na pewno nie był spacerek.
Podobnie niedzielny mecz z Motorem Lublin wygrany 3:0 też nie zaczął się od huraganowych ataków. Jagiellonia na początku meczu nie mogła wyjść z własnej połowy i dopiero od połowy pierwszej części spotkania zaczęła stopniowo, ale konsekwentnie przejmować kontrolę na meczem. Dwie bramki Jarka Kubickiego i jedna Darko Churlinova ustaliły wynik. Dzięki temu zwycięstwu drużyna zrównała się punktami z liderującym Lechem Poznań.
W czwartkowym rewanżu zdecydowanym faworytem są Żółto-Czerwoni, ale dopóki piłka w grze nie można przekreślać szans naszych rywali. Pokazali, że w piłkę grać potrafią, w dodatku bardzo ambitnie, nieprzewidywalnie i posiadają niezłe umiejętności piłkarskie – taki typowy bałkański charakter. W niedzielę grali oni mecz z przedostatnim w tabeli FK Tekstilac Odžaci i przegrali u siebie 1:2 spadając na 9 miejsce w tabeli serbskiej ligi. Pytanie, czy to zasłona przed meczem Ligi Konferencji, czy to kryzys dotknął piłkarzy FK Baćki Topoli, bo to oznacza, że w tym roku przegrali wszystkie mecze o stawkę. Na to pytanie odpowiedź poznamy we czwartek późnym wieczorem.
Dlatego warto przyjść w czwartkowy późny wieczór i dopingiem wesprzeć w walce o historyczny awans Jagiellonii do 1/8 Ligi Konferencji. Tak wysoko w pucharach to Jagiellonii jeszcze nie było. Warto zobaczyć ten historyczny sukces i dołożyć swoim dopingiem do niego małą cegiełkę.
Bo Wiara, Siła, Wola Walki w nas - piłkarzach i kibicach. Panowie, powodzenia!
Kibicu! Nie jest ważny termin meczu, czy pogoda tego dnia – Jaga Ciebie potrzebuje, we czwartek o 21:00 przy Słonecznej 1.
Maciek
3:1
-:-