Co miałem na myśli pisząc w tytule "do trzech razy sztuka"? Tak naprawdę myślałem o swoich zapowiedziach po przerwie na reprezentację. Pisałem zapowiedź z Lechią – wtopa. Pisałem zapowiedź z Piastem – remis. Nie pozostaje teraz nic innego niż wygrana. Przede wszystkim jednak tytuł najbardziej pasuje do naszego trzeciego w tym sezonie spotkania z "koleżanką". W Białymstoku padł remis 1:1, w Pucharze Polski Jagiellonia została przekręcona i poniosła porażkę 1:3. Do kompletu brakuje więc naszego zwycięstwa, a biorąc pod uwagę chęć rewanżu motywacji piłkarzom na pewno nie zabraknie.
Do tego spotkania obie ekipy przystąpią po porażkach w ćwierćfinale Ligi Konferencji, ale mam wrażenie, że w innych humorach. Pomimo naszej przegranej 0:2 z Realem Betis nasza gra mogła się podobać. Szczególnie w pierwszej połowie. Ba! Udało nam się nawet skierować piłkę do siatki, ale odgwizdano pozycję spaloną. W Warszawie Legia poległa z Chelsea 0:3 i tak jak my oddała tylko jeden celny strzał w światło bramki. Zrobił to Patryk Kun w samej końcówce spotkania. Napiszę szczerze, meczu nie oglądałem, ale kiedy spojrzałem na wynik do przerwy to się lekko zdziwiłem bo remisowali 0:0. Po przerwie jednak Chelsea rozwiała wszelkie wątpliwości i zrobiła swoje. Więc, tak jak "koleżanka" jedzie do Londynu na wycieczkę, tak w Jagiellonii tli się iskierka nadziei na awans. Może to marzenie ściętej głowy, ale nikt NAM marzyć nie zabroni.
Legia przystępuje do tego spotkania z pozycji numer 5 w tabeli i z dorobkiem 44 punktów. Ostatnio w lidze zwyciężyła na wyjeździe z Górnikiem Zabrze po dublecie Luquinhasa. Przed wspomnianym spotkaniem zremisowała bezbramkowo z Pogonią Szczecin z którą zmierzy się również w finale Pucharu Polski. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że to jedyna droga wspomnianych drużyn do europejskich pucharów w przyszłym sezonie. Legia zwycięstwem w tym spotkaniu będzie ratować sezon. I w tym momencie niech się na tym skupi! Na pewno na korzyść gospodarzy przemawiają ostatnie statystyki meczów przy Łazienkowskiej, ponieważ są niepokonani od ośmiu spotkań (5 zwycięstw i 3 remisy). Każda seria musi się kiedyś skończyć i liczę, że to Jagiellonia "zdobędzie Warszawę". W meczu z nami na pewno nie wystąpi Marc Gual (kontuzja mięśnia dwugłowego), Bartosz Kapustka (kontuzja kolana), Paweł Wszołek (kontuzja mieśnia dwugłowego) i Artur Jędrzejczyk (pauza za żółte kartki). Niestety nadal mają kim straszyć. Luquinhas i Morishita są w bardzo dobrej formie. Ilja Shkurin będzie chciał pokazać, że nie jest niewypałem transferowym. Podobnie Kacper Chodyna, którego forma wyraźnie spadła. W bramce zobaczymy... no właśnie, kogo? Kiedy wydawało się, że wypożyczenie Vladana Kovacevicia przyniesie spokój i stabilizację na tej pozycji, stało się całkowicie odwrotnie. Po kilku "babolach" został on posadzony na ławkę, a do bramki wskoczył wcześniej krytykowany Kacper Tobiasz. I to chyba dobra informacja dla nas, bo jemu również przydarzają się częste błędy.
Jagiellonia złapała w lidze "lekką zadyszkę". Porażka z beniaminkiem i remis z Piastem na pewno były wynikami poniżej oczekiwań. Jednak proszę nie nazywać mnie malkontentem! Oczywiście, biorąc pod uwagę cały sezon i tak wynik "Jagi" jest znakomity. Wracając jednak do najbliższego spotkania. Piłkarze na pewno będą chcieli się "zrewanżować" za przekręt w naszym ostatnim spotkaniu. Na pewno kilku będzie się chciało zrehabilitować za swoje ostatnie występy. Afimico Pululu ostatnią bramkę w lidze zdobył na początku lutego ze Stalą Mielec. W międzyczasie jednak bardzo dobrze spisywał się w Lidze Konferencji (3 bramki). Nie przystoi jednak napastnikowi o takiej klasie kazać nam tyle czekać na trafienie w Ekstraklasie. Na pewno skrzydłowi też muszą przypomnieć o swojej dobrej dyspozycji. Może generalizuję, ale chyba tylko Miki Villar w meczu o superpuchar Polski zagrał na oczekiwanym poziomie. Adrian Siemieniec od czasu objęcia sterów w Jagiellonii Białystok jeszcze nie wygrał w Warszawie, ale pewnie ma nadzieję że Imaz znów uciszy "żyletę". Jesus naprawdę lubi strzelać "koleżance". Niestety jemu też się przydarzył słabszy okres i dość powiedzieć, że nie "błyszczy" w ostatnich meczach. Ale na kim ma się przełamać, jak nie na Legii? Ostatni wywołany to Lamine Diaby-Fadiga. On naprawdę się musi odblokować. Życzę mu tego, bo na jego minę "zbitego kota" nie mam już sił patrzeć. Mam nadzieję, że zejście Dusana Stojinovica w ćwierćfinale Ligi Konferencji nie było związane z jakimś poważnym urazem. To co pokazał w spotkaniu z Betisem to naprawdę poziom europejski. Nie sądziłem, że w tym chłopaku drzemie taki potencjał. Nawet jak w jego miejsce zagra Norbert Wojtuszek, to też jestem spokojny o prawą flankę. A należy pamiętać, że nasz najlepszy prawy obrońca jest kontuzjowany. Michal Sacek jest nadal daleki od powrotu na boisku, ale jeśli wspomniana dwójka nie obniży swojego poziomu to nikt nie będzie go na siłę stawiał na nogi.
"Jagę" i "Wojskowych", a tym bardziej ich kibiców wiąże szczególne "uczucie". Nawet nie trzeba specjalnie podgrzewać atmosfery, bo ta i tak będzie gorąca (jak zawsze). Mnie natomiast cieszy to, że mamy ogromne szanse skończyć drugi sezon nad naszą "koleżanką". Dobrze byłoby pokazać jej miejsce w szeregu i w niedzielę odnieść zwycięstwo. Niczego więcej w tym momencie bardziej nie pragnę. Do boju Jagiellonio!
Orzech
0:1
-:-