Pierwszy mecz pokazał siłę zespołu ze stolicy Andaluzji. Drużyna trenera Manuella Pellegriniego dominowała w każdym elemencie gry. Imponowała szybkością, precyzją podań i łatwością przechodzenia z obrony do ataku. Przy wypełnionym prawie w całości Estadio Benito Villamaríni wygrali oni pewnie, ale skromnie 2-0 po bramkach Cedrica Bakambu w 24' i Jesusa Rodrigueza 45 minucie spotkania. Duża w tym zasługa naszego bramkarza Sławka Abramowicza, który wybronił tego wieczoru sporo strzałów . Rywal nie zlekceważył żółto – czerwonych i wystawił swój najsilniejszy skład. Isco, Antony & c.o. pokazali, że seria ich zwycięstw, meczów bez porażek w tym roku w lidze i pucharach, zwycięstwa m.in. nad Realem Madryt czy remisem z F.C Barceloną to nie jest kwestia przypadku.
To efekt pracy trenera i drużyny która teraz przynosi oczekiwane efekty. Słabsze mecze, które mieli jesienią ubiegłego roku to już odległe wspomnienie. W Lidze Konferencji Betis Sewilla walczy o trofeum i jest jednym z głównych faworytów do jego zdobycia, a w La Lidze realnie o czwarte miejsce dające udział w przyszłorocznych rozgrywkach Ligi Mistrzów. W niedzielę zmierzyli się oni z bezpośrednim rywalem w tabeli Villarreal CF i przegrali u siebie 1-2. Widać jednak mecz z Jagiellonią trochę ich kosztował. Zadyszka ? Nie łudźmy się. Przyjadą i zagrają najsilniejszym składem. Na pewno nie zlekceważą Żółto – Czerwonych. Tak jak Jagiellonia zbiera punkty w pucharach dla Ekstraklasy, tak Betis zbiera punkty dla całej La Ligi.
Drużyna Adriana Siemieńca, musiała uznać wyższość Realu Betisu, ale nie była tylko tłem dla drużyny Betisu Sewilla. Starała się nawiązać walkę, odgryzała się – ale trafiła na klasową drużynę z czołówki La Ligi i to było widać na boisku. Uważam, że z tej lekcji podobnie jak z porażek z FK Bodø/Glimt czy Ajaxem Amsterdam trener, sztab drużyna ma materiał do opracowania, który właściwie przeanalizowany wzmocni naszą drużynę.
Między ćwierćfinałowymi meczami z królewską drużyną z Sewilli przyszło się Jagiellonii zmierzyć z drugą polską drużyną walcząca w ćwierćfinale Ligi Konferencji – naszą sąsiadką zza Buga. W niedzielny późny wieczór przy Łazienkowskiej Jagiellonia wygrała pokonując rywala jedną bramką .Jej strzelcem był Darko Churlinov. Jagiellonia zajmuje aktualnie 3 miejsce i ma 4 pkt straty do lidera.
Mimo porażki w pierwszym meczu nadal są, nie za duże ale są, szanse na awans do półfinału Ligi Konferencji – wiadomo dopóki piłka w grze. Przed meczem jeszcze nikt go nie przegrał. To tylko 2-0 i aż 2-0, a jak mawia znany trener, miłośnik rozmów telefonicznych to bardzo niebezpieczny wynik.
Tym razem po stronie Jagiellonii będzie atut własnego boiska – i przede wszystkim trybun, które już nie raz poniosły naszych piłkarzy do zwycięstwa.Jeśli mamy odpaść to po zaciekłej walce do końcowego gwizdka sędziego – o każdy punkt,o każdą bramkę, o zwycięstwo. Jest o co walczyć, o punkty do naszego rankingu i można podnieść z murawy nie małą kwotę. Jagiellonia nie ma nic do stracenia – pozostaje walczyć o dobry wynik – awans lub godne pożegnanie się z pucharami, w których i tak drużyna zaszła wysoko – wyżej niż nie jeden z ostatnich Mistrzów Polski. Bez względu na to jak się skończy -to-najlepszy sezon w historii Jagiellonii. I za to brawa i szacunek dla całego klubu.
Od wyjścia piłkarzy do ich zejścia z boiska trzeba w drużynę wierzyć, dopingować z całych sił - miejmy nadzieję, że piłkarze i kibice, którzy stawią się w komplecie przy Słonecznej 1 i stworzą coś niesamowitego co zostanie w pamięci naszej i naszych rywali na lata.
Jagiellonia już nic nie musi, ale może i chce.
Wiara siła wola walki w nas na zwycięstwo przyszedł czas.
Panowie – My wierzymy.
Powodzenia.
Maciek
1:1
-:-