Data: Sobota, 12 Września 2009 g. 19:15
Miejsce: Białystok, ul. Słoneczna 1, 6. kolejka Ekstraklasy
Widzów: 5600
Sędzia: Daniel Piasecki (Słupsk)
Jagiellonia Białystok (2:3) Lech Poznań
Frankowski, Jezierski - Lewandowski, Peszko, Arboleda
Składy:
Jagiellonia Białystok: Gikiewicz - Lewczuk (77.Król), Skerla, Stano, Norambuena - Bruno, Hermes, Zawistowski (65.Reich), Grosicki (60.Gevorgyan) - Jezierski, Frankowski
Lech Poznań: Kasprzik - Kikut, Bosacki, Arboleda, Gancarczyk - Peszko, Golik (30.Mikołajczak, 86.Zapotoka), Injac, Stilic (80.Rengifo), Wilk - Lewandowski
Kartki żółte: Skerla, Norambuena, Hermes - Lewandowski
Piłkarz meczu: Remigiusz Jezierski
Jagiellonia po przerwie na mecze reprezentacyjne zmierzyła się w dniu dzisiejszym na własnym stadionie z Lechem Poznań. Przegraliśmy wygrany mecz. Już w 21. minucie Jagiellonia wygrywała 2:0, by ostatecznie przegrać 2:3.
Ale od początku. Pierwsze dziesięć minut spotkania to niecelne i nieudane ataki zarówno Jagiellonii jak i Lecha. Piłka kilkukrotnie mijała bramki Kasprzika i Gikiewicza nie znajdując ostatecznie swojego zamierzonego celu. W 11. minucie piłkę w środku boiska otrzymał Paweł Zawistowki, który w swoim stylu zamierzał uderzyć piłkę z dystansu. W tym wypadku szczęściem było to, że piłka mu "nie weszła" na nogę i trafiła prosto pod nogi Tomka Frankowskiego, który nie marnuje takich sytuacji. Nasz "Łowca bramek" dopisał sobie do konta trzecią bramkę w tym sezonie i wyprowadził Jagę na prowadzenie. Po stracie bramki podopieczni Jacka Zielińskiego zabrali się do roboty, bowiem piłka non stop krążyła pod polem karnym Jagiellonii. Robota jednak nie była dobrze wykonywana, bowiem padła bramka... dla Jagiellonii. Piękną wrzutką z prawej flanki popisał się Igor Lewczuk, który dograł piłkę dokładnie w to miejsce, w które chciał. W pełnym biegu do wrzutki dobiegł Remigiusz Jezierski, który wpakował z bliskiej odległości futbloówkę w siatce Kolejorza. W 24. minucie mogło być 3:0, jednak nasz polski jakże "fantastyczny" arbiter spotkania odgwizdał niesłuszną pozycję spaloną Tomka Frankowskiego, który był w sytuacji "sam na sam". Lech się rozkręcał i powoli zbliżał się do założonego celu. Piękna akcja Lecha wśród biernych obrońców Jagiellonii. Piłkę z dosłownie dwóch metrów do bramki wpakował Robert Lewandowskil. Kilka minut później w groźnej sytuacji był faulowany Jezierski. Faulującego Injaca ominęła indywidualna kara. Dlaczego? Proszę spytać głównego sędziego. Chwilę później z tyłu podcinany był Grosicki. Na trybunach podejrzewano, że sędzia pogubił kartki. Niektórzy naprawdę zaczęli się modlić do św. Antoniego o znalezienie kartek, bowiem w kolejnej sytuacji uderzony w twarz został zawodnik Jagiellonii, Hermes. Jak łatwo się domyślić, gra została puszczona dalej. Po kilku groźnych akcjach i grze przepełnionej faulami, o dziwo pierwsza i ostatnia kartka dla zawodnika Lecha. Lewandowski powstrzymywał nieregulaminowo Grosickiego za co zostal ukarany żółtym kartonikiem. W 44. minucie Peszko wyrównał na 2:2. Pomocnik Lecha dostał podanie od Lewandowskiego minął Gikiewicza na skraju pola karnego i uderzył na bramkę. Kibice na trybunach mieli wrażenie, że ta piłka toczyła się minutę zanim przekroczyła linię bramkową. Piłkarze zeszli do szatni przy stanie 2:2. W Białymstoku zaczynało się wspominać o pamiętnym meczu wygranym 4:2 przez naszych graczy. Wtedy również do przerwy remisowaliśmy 2:2 po bramkarz Markiewicza i Kwieka.
Druga połowa zaczęła się od śmiałych ataków piłkarzy Jagiellonii. Wydawało się, że za chwilę może paść bramka. Jednak albo niecelne podania, albo złośliwe ataki Lechitów nie pozwalały jagiellończykom podwyższyć wyniku. Faule zawodników Kolejorza stały się naprawdę irytujące, tym bardziej, że uchodziło im to na sucho. Sędzia tego spotkania najwidoczniej był zbyt leniwy, by sięgać po swój magiczny zestawik kartek z ołóweczkiem. W drugiej połowie Michał Probierz dokonał kilku zmian, wprowadzając na boisko między innymi Geworgyana oraz Reicha. Gra się nieco ożywiła, jednak to Lech przejął inicjatywę na boisku. Piłka kilkukrotnie mijała bramkę Rafała Gikiewicza, co sprawiało, że wielu kibiców w Białymstoku martwiło się o swoje serce. Pod koniec spotkania doszło nawet do bójki pomiędzy piłkarzami obu zespołów. Ale hulaj dusza! Bijmy się, sędzia nie ma kartek! Sędzia nie miał też oczu. Dwukrotnie skrzywdził Jagę pod koniec spotkania, kiedy to najpierw piłka po strzale Reicha była już za linią bramkową, nie uznał bramki. Chwilę wcześniej odgwizdał kolejny raz niesłuszną pozycję spaloną Frankowskiego. Lech wyszedł na prowadzenie w 88. minucie spotkania po dośrodkowaniu Sławomira Peszki i strzale z główki Manuela Arboledy.
Ostateczny wynik to 2:3.
Wypowiedzi pomeczowe
Jacek Zieliński (trener Lecha Poznań):
- Na pewno jesteśmy teraz w diametralnie równych nastrojach. My szczęśliwi i zadowoleni, bo to zwycięstwo jest dla nas bardzo ważne, pozwalające może nie na chwile oddechu, bo tego Lech nigdy nie będzie miał, ale mam nadzieję będzie początkiem naszego zdecydowanego marszu w górę tabeli. Mecz ułożył się dla nas fatalnie i należą się tu słowa uznania dla zawodników, którzy potrafili się podnieść z 0:2 i walczyli do końca. Bardzo się cieszymy z tego zwycięstwa, bo ciężki jest teren w Białymstoku. Poza tym dobra drużyna, poukładana, która jeszcze nie jednemu przeciwnikowi zabierze pełną pulę. Tym bardziej cieszę się, że dzisiaj odnieśliśmy tutaj zwycięstwo.
Michał Probierz (trener Jagiellonii Białystok):
- Taka jest właśnie piłka, że w takich sytuacjach pokazuje się klasa zespołu i to właśnie indywidualności, jakie miał Lech zadecydowały o tym, że to spotkanie wygrali. Wydawało nam się, że przynajmniej dowieziemy ten remis do końca, który i tak w tym meczu byłby dziwny, ale przegraliśmy spotkanie i jest mi żal zawodników, bo włożyli w nie bardzo dużo serca. Widzę po nich jak siedzą w szatni ze spuszczonymi głowami, ale taki jest sport. Te doświadczenia pucharowe, które Lech zebrał w meczach z FC Brugge, czy też wcześniejszych, pokazały, że jest to klasowy zespół. Musimy wyciągnąć wnioski z tego meczu i w następnych meczach grać bardziej konsekwentnie i jeszcze lepiej, by odrabiać punkty, bo póki co mamy zero i to nam nic nie daje. Wszystkie zespoły nam uciekają i musimy zrobić wszystko, aby zacząć to odrabiać, a najlepiej już za tydzień wygrać w Gliwicach.
Zapowiedź meczu
Jutro Jagiellonia rozegra kolejne spotkanie ligowe. Tym razem na własnym boisku podejmować będzie Lecha Poznań. Klub z Wielkopolski jest jednym z bardziej zasłużonych w Polsce przez co ranga spotkania ulega podwyższeniu.
Rodowód Lecha sięga dziejów organizacji, która nie była bezpośrednio związana ze sportem: Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży. W końcu w 1920 roku młodzi postanowili wystąpić z mało aktywnej organizacji i utworzyć własną drużynę futbolową. Zarejestrowanie klubu przypadło prawdopodobnie na niedzielę 19 marca 1922 roku. Z tą datą wiążą się zatem oficjalne narodziny Lecha. W 1928 roku udało się zdobyć awans o szczebel wyżej do B-klasy. Na promocję do grona najlepszych drużyn okręgu przyszło jeszcze poczekać do 1932 roku, kiedy to zrządzenie regulaminu pozwoliło Lidze znaleźć się w A-klasie.
W 1947 roku Polski Związek Piłki Nożnej podjął decyzję o utworzeniu ekstraklasy. Eliminacje trwały przez cały rok. KKS trafił do bardzo silnej grupy, w której zajął 4. miejsce, a awans do ligi uzyskiwały tylko trzy. Poznaniacy złożyli jednak protest, a PZPN na specjalnym posiedzeniu postanowił powiększyć ligę do 14 zespołów, wraz z KKS i Widzewem Łódź. Te zespoły spotkały się zresztą w pierwszym meczu sezonu. Było to oczywiście pierwsze historyczne spotkanie KKS w I lidze. Łodzianie wygrali 4:3.
Rok 1957 jest ważny z jednego powodu - wówczas klub otrzymał nazwę Lech, kilka miesięcy później przemianowaną na KKS Lech.
Debiut na europejskiej arenie nastąpił 13 września 1978 roku przeciwnikiem był niemiecki MSV Duisburg. Była to surowa lekcja futbolu Lech przegrał 0:5 i 2:5. Kolejne sukcesy wiążą się już z nazwiskiem Wojciecha Łazarka, który objął zespół w 1980 roku. W tym samym roku drużyna była w finale Pucharu Polski (przegrała w Częstochowie Legią 0:5). Dwa lata później udało się to trofeum wywalczyć po wygranej we Wrocławiu nad Pogonią 1:0. 1983 i 84 rok, to niepodzielne rządy "Kolejorza" w kraju. Dwa mistrzostwa Polski i kolejny puchar, występy na europejskich boiskach z takim zespołami, jak: Aberdeen, Athletic Bilbao czy FC Liverpool. W 1988 roku Lech zdobył kolejny puchar tym razem udało się pokonać w finale w Łodzi Legię po serii rzutów karnych. W tym samym roku odbył się także najbardziej emocjonujący pojedynek Lecha w historii jego występów w pucharach. W drugiej rundzie poznaniacy trafili na słynną hiszpańską Barcelonę, prowadzoną przez Holendra Johana Cruyffa, a w ataku z Anglikiem Gary Linekerem. W obu meczach był remis 1:1, a zatem o wszystkim decydowały rzuty karne. Lech miał ogromną szansę na wygraną, ale jej nie wykorzystał.
W 1990, 92 i 93 r. poznaniacy sięgali po mistrzostwo kraju. Najlepsze spotkanie poprzedniej dekady "Kolejorz" rozegrał właśnie jesienią 1990 roku. Pokonał wówczas na stadionie przy ul. Bułgarskiej francuski Olympique Marsylia 3:2. W rewanżu było już gorzej większość zawodników narzekała we Francji na zatrucie pokarmowe, a Francuzi rozgromili poznaniaków 6:1. Od 1993 roku każdy kolejny sezon był już gorszy od poprzedniego. Klub borykał się z olbrzymimi kłopotami finansowymi musiał sprzedawać kolejnych zawodników, by przetrwać. W końcu czara goryczy się przelała w 2000 roku Lech po 28 latach opuścił szeregi ekstraklasy. Po dwóch latach gry na zapleczu ekstraklasy Lech powrócił na pierwszoligowe salony piłkarski. Aktualnie Lech z dorobkiem 7 punktów zajmuje siódme miejsce w tabeli. Obecnego statusu własnościowego Lecha nie będziemy oceniali. Każdy ma prawo di tego aby samodzielnie ocenić czy gramy z Lechem Poznań czy też z Amicą Poznań. Ocenę pozostawiamy każdemu z Was z osobna.
W przeszłości Jaga i Kolejarz grały ze sobą 16 razy. Jagiellonia wygrała trzy razy dwa razy padał remis a jedenaście razy zwycięzcą okazywał się zespół z Poznania.