Data: Sobota, 3 Października 2009 g. 16:15
Miejsce: Białystok, ul. Słoneczna 1, 9. kolejka Ekstraklasy
Widzów: 5500
Sędzia: Adam Kajzer (Rzeszów)
Jagiellonia Białystok (2:0) Legia Warszawa
Kamil Grosicki (32', 60')
Składy:
Jagiellonia Białystok: Sandomierski - Lewczuk, Skerla, Cionek, Norambuena - Reich (85.Tumicz), Hermes, Bruno, Jarecki (68.Stano) - Grosicki (81.Jezierski), Frankowski
Legia Warszawa: Mucha - Rzeźniczak, Astiz, Choto, Kiełbowicz - Radovic (66.Szałachowski), Iwański, Smoliński (66.Jarzębowski), Grzelak (81.Paluchowski) - Rybus, Chinyama
Kartki żółte: Jarecki, Bruno, Stano - Iwański
Piłkarz meczu: Kamil Grosicki
Jagiellonia pokonała na własnym stadionie Legię Warszawa 2:0. Dwie, zwycięskie bramki dla naszego zespołu strzelił w 32. i 60. minucie Kamil Grosicki.
Początkowe dziesięć minut gry to natarcie legionistów na bramkę Grzegorza Sandomierskiego. Na naszą bramkę atakowali po kolei Radović, Rybus, Kiełbowicz i Chinyama. Dopiero w drugim kwadransie gry piłka zaczęła częściej "straszyć" piłkarzy Legii. Kilka razy piłka wędrowała do narożnika boiska po stronie Legii, ale ataki Jagiellonii nie były skuteczne. W 24. minucie groźnie na bramkę Jagi strzelał Maciej Iwański. W tej sytuacji piękną paradą popisał się młody białostocki golkiper, wybijając piłkę na rzut rożny. Kamil Grosicki trzykrotnie był łapany na spalonym. Jednak w 32. minucie o spalonym nie było mowy. Nasz szybki i zwinny napastnik zagrał na pograniczu spalonego, dobiegł z piłką do dziesiątego metra bramki, kiwnął jednego z warszawskich obrońców i posłał piłkę tuż obok Jana Muchy prosto do siatki Legii. Bramka Grosickiego zdecydowanie podłamała Legię. Siedem minut później strzelec bramki pięknie wyłożył piłkę Frankowi, a ten w nieswoim stylu spudłował, co poruszyło całą publikę na stadionie. Do końca pierwszej połowy nic szczególnego się nie działo poza kilkoma rajdami naszego "Grosika" i strzałem Iwańskiego w rękę kolegi z drużyny.
Pierwsza akcja w drugiej połowie to ponowne ataki Kamila Grosickiego. Napastnik Jagi w akcji "sam na sam" z Muchą fatalnie spudłował. Legioniści troszkę przycisneli po wyjściu z szatni. Na bramkę Sandomierskiego, na szczęście niecelnie, strzlali Takesure Chinyama i Bartłomiej Grzelak. Legia atakowała, a bramkę strzelił ponownie Kamil Grosicki. Żółto-czerwony reprezentant Polski dostał ponownie podanie od Tomka Frankowskiego, pobiegł sam na bramkę Jana Muchy. W momencie, gdy się wydawalo, że Grosicki zostanie przyblokowany przez obrońcę Legii, ten celnie z kilkunastu metrów uderzył piłkę po długim rogu. Na stadionie wybuchła euforia w momencie, gdy piłka zawinęła się w siatce. Kolejne minuty spotkania to świetne parady bramkarzy, zarówno Jagiellonii jak i Legii. Co ciekawe, więcej pracy na boisku miał Jan Mucha. W dalszych minutach godne uwagi było tylko jedno. To co zrobił Grzesiek Sandomierski w 90. minucie było wisieńką na torcie! Z perspektywy łuku było tylko widać jak futbolówka leci prosto w okienko bramki Jagiellonii. Nagle nie wiadomo skąd pojawiła się długa jak struna ręka naszego młodego bramkarza. Parada godna stadionów świata.
Jagiellonia wygrała zasłużenie 2:0. Zdobyła już 15 punkt w tym sezonie, awansowała o jedną pozycję w tabeli wyprzedzając Zagłębie Lubin. Co ciekawe, Legia w tym sezonie straciła tylko 3 bramki, dzisiaj dwie po strzałach byłego zawodnika Legii, z którym wiązano wielkie nadzieję! Brawo Jagiellonia!
Wypowiedzi pomeczowe
Jan Urban
Chciałbym pogratulować Jagiellonii zasłużonego zwycięstwa. Każda porażka boli. Wiedzieliśmy, że czeka nas tutaj bardzo trudne spotkanie, bo Jagiellonia jest bardzo groźna na swoim stadionie. Pokazaliśmy, że jesteśmy drużyną, która nie potrafi grać ostro, wręcz na pograniczu brutalności. Dostaliśmy dzisiaj tylko jedną żółtą kartkę i to za zbyt szybkie wybicie rzutu wolnego. Nie mam pretensji do sędziego, bo sędziował bardzo dobrze. Jeśli ktoś nie jest w stanie włożyć nogi, to niech zapomni o grze w piłkę, bo tylko czasami zdarzają się mecze, że można pograć piłką.
Często trzeba pokazać charakter. Charakteru dzisiaj nam zabrakło.
Michał Probierz Zdawaliśmy sobie sprawę, że z tak silnym przeciwnikiem jak Legia będzie ciężko grać. Chciałbym jednak przypomnieć, Jagiellonia zdobyła 12, a dzisiaj już 15 punktów, a nie dwa, jak niektórzy mówią. Dzisiejsze zwycięstwo cieszy, a te trzy punkty są dla nas bardzo istotne. Najbliższe dwa tygodnie musimy przepracować bardzo solidnie, bo po przerwie czekają nas mecze prawdy.
Pierwsza faza spotkania z Legią była w naszym wykonaniu nieco słabsza. Cieszy jednak, że szybko poprawiliśmy ustawienie i grę. Cieszy też postawa Grosickiego, który strzelił dwie bramki.
Zapowiedź meczu
Legii chyba nie trzeba nikomu specjalnie przedstawić, gdyż każdy wie, iż jest to klub z tradycjami. Nie musimy jej lubić, to jednak warto poznać kilka ciekawych faktów z jej bogatej historii.
Można zaryzykować stwierdzenie, że nie byłoby dzisiejszej Legii, gdyby nie wybuch I wojny światowej. Była wiosna 1915 r., wielu sportowców znalazło się w wojskowych szeregach. Część z nich, skupiona przez Józefa Piłsudskiego pod egidą jego Legionów Polskich stacjonowała w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego. W czasie przerw w walkach i ćwiczeniach militarnych chętnie uprawiali sport, a ich szczególną sympatią cieszyła się piłka nożna. Pomysłodawcą powołania jednego z wielu wówczas zespołów wojskowych był Antoni Poznański.
W połowie marca 1916 r., na wniosek chorążego Zygmunta Wasseraba, w kancelarii kompanii sztabowej Komendy Legionów Polskich odbyło się założycielskie zebranie piłkarskiej drużyny sportowej, która przybrała nazwę "drużyna Legjonowa".
Jako barwy obrano białe koszulki i białe spodenki, jednakże wzdłuż trykotów przebiegał ukośnie czarny pas. Herbem zaś, stała się biała litera "L" na czarnym tle. Po zakończeniu wojny zdecydowana większość żołnierzy została zdemobilizowana i mając taką możliwość wróciła w swe rodzinne strony, co spowodowało rozwiązanie zespołu.
Stan taki utrzymywał się do końca roku 1919, gdy to grupa zawodowych już żołnierzy byłej armii legionowej postanowiła wskrzesić drużynę. 14 marca 1920 r. w salach kasyna oficerskiego warszawskiego Zamku Królewskiego oficjalnie reaktywując Wojskowy Klub Sportowy Warszawa.
31 lipca 1922 r., podczas nadzwyczajnego walnego zgromadzenia członków uchwalono nowy statut, dopuszczający udział w działalności klubu również osoby cywilne oraz dodano do dotychczasowego członu WKS słowo LEGIA.
Rok1922 to także czas nieudanej fuzji z Koroną Warszawa. Istniała ona jedynie kilka miesięcy, a jedyną trwałą zmianą jaką dała było przyjęcie przez Legię biało - zielonych klubowych barw Korony. Następna zmiana barw klubowych miała miejsce w 1926 roku. Do oficjalnych barw zostaje dodany kolor czarny.
W 1922 roku u zbiegu ulic Myśliwieckiej i Łazienkowskiej powstało pierwsze boisko należące do Legii. Na tym miejscu stołeczny klub gra aż do chwili obecnej.
Do 1926 roku w Legia nie odnosiła znaczących sukcesów. Sytuacja zmieniła się, gdy postanowiono w 1927 roku stworzyć w Polsce I ligę. Legioniści bez problemów awansowali do ekstraklasy i w pierwszej jej edycji zajęli 5. miejsce.
Największymi sukcesami wojskowych w lidze było trzykrotne zdobycie trzeciego miejsca, choć w 1931 roku do tytułu mistrzowskiego zabrakło tylko jednego punktu.
Niestety, w 1936 roku Legia zajęła ostatnie - dziesiąte miejsce w lidze i musiała pożegnać się z elitą polskiej piłki. W następnych latach kryzys w Legii pogłębiał się; nie udało się awansować do pierwszej ligi, a malejące nakłady finansowe ze strony wojska doprowadziły do upadku sekcji piłkarskiej. Ostatni akt dramatu piłkarzy WKS Legia Warszawa rozegrał się jesienią 1938 roku, kiedy to zarząd klubu postanowił wycofać drużynę z rozgrywek piłkarskich, a zawodnikom pozwolił na przejście do innych klubów. Ostatni mecz w oficjalnych rozgrywkach Legia rozegrała 18 września 1938r.
II wojna światowa, co oczywiste, uniemożliwiła uprawianie sportu, jednak zawodników Legii można było spotkać zarówno w drużynach konspiracyjnych, jak i na większości frontów wojny.
Po II wojnie światowej najważniejszą sprawą było odbudowanie powojennych struktur społecznych, politycznych oraz sportowych: w lipcu 1945 dzięki staraniom działaczy powołano do życia I WKS Legia.
W 1949 roku w wyniku reorganizacji polskiego sportu, Legia przeszła pod opiekę Domu Wojska Polskiego, natomiast w listopadzie ogłoszono powołanie do życia Centralnego Wojskowego Klubu Sportowego (CWKS) jako niejako spadkobiercę WKS Legia Warszawa. Pod zmienioną nazwą legioniści grali aż do 1957 roku, kiedy to powrócono do tradycyjnej nazwy "Legia".
W Latach 1955 - 1956, Legia mając w składzie m.in. Lucjana Brychczego, Ernesta Pola i Edwarda Szymkowiaka, zdobyła dwa tytuły mistrzowskie, dokładając jednocześnie dwa Puchary Polski. Z tamtego okresu w pamięci kibiców zapadł mecz rozegrany w sierpniu 1956 roku, w którym Legia na stadionie Wojska Polskiego pokonała drużynę krakowskiej Wisły w rekordowym stosunku 12:0.
Po tych sukcesach w polskiej piłce ligowej nastał czas śląskich klubów. Wraz z przyjściem do zespołu jesienią 1966 roku Kazimierza Deyny i Roberta Gadochy rozpoczęła się dla klubu nowa era. Sezony 1968/1969 i 1969/1970 to supremacja Legii i dwa tytuły mistrza Polski oraz wspaniały występ w Pucharze Mistrzów. To był pierwszy tak duży sukces polskiego zespołu w rozgrywkach o Puchar Mistrzów.
Sezon 1972/73 Legia zakończyła zdobyciem kolejnego Pucharu Polski, jednak wcześniej stoczyła kolejną batalię, która przeszła do historii rozgrywek Europejskich Pucharów. W drugiej rundzie Pucharu UEFA Legia miała spotkać się z włoskim AC Milan jednak ostatecznie musiała uznać wyższość piłkarzy z Mediolanu.
W kolejnych latach drużyna Legii w rozgrywkach ligowych nie potrafiła zająć miejsca wyższego niż czwarte.
Dekada lat 80. znamionowała się brakiem sukcesów w polskiej lidze. Pomimo, że w warszawskiej drużynie w różnych okresach grali reprezentanci Polski tacy jak: Kazimierski, Okoński, Dziekanowski, Janas, Majewski, Buncol, Kubicki, Wdowczyk, Karaś i wielu innych, którzy wydawali się gwarantem sukcesów - Legia w tamtym okresie zdobyła zaledwie 2 tytuły wicemistrza Polski. Zdecydowanie lepiej było w rozgrywkach o Puchar Polski, który warszawska drużyna zdobywała czterokrotnie i to głównie dzięki temu miała przepustkę do europucharów, w których stoczyła kilka niezapomnianych pojedynków.
W roku 1989 warszawska Legia zdobyła pierwszy w swojej historii Superpuchar Polski pokonując na stadionie Hetmana w Zamościu chorzowski Ruch 3:0.
Początek lat 90. to pasmo niepowodzeń Legii w rozgrywkach ligowych.
Po czwartej kolejce sezonu 1992/1993, który wydawał się być kolejnym straconym sezonem, w zespole Legii pojawił się Janusz Wójcik. Pod jego wodzą Legia rozpoczęła marsz w górę tabeli. W ostatnim meczu sezonu decydującym o tytule mistrza Polski Legia pokonała w Krakowie tamtejszą Wisłę 6:0. Zarówno ten wynik jak i rezultat meczu równoległego (ŁKS Łódź - Olimpia Poznań 7:1) oraz okoliczności im towarzyszące nasunął podejrzenia o poza boiskowych ustaleniach. W związku z tym Polski Związek Piłki Nożnej ukarał Legię i ŁKS odebraniem punktów z ostatniej kolejki, w wyniku czego Legia straciła tytuł mistrza Polski na rzecz trzeciego w tabeli Lecha Poznań.
Kolejne lata to już bezapelacyjna dominacja Legii. Dwa tytuły mistrza Polski, dwa Puchary Polski i jeden Superpuchar nie pozostawiały wątpliwości która drużyna jest najlepszą w kraju.
Kolejny sezon to ponowny triumf w lidze i Pucharze Polski. Dzięki tym zdobyczom, Legia przystępowała do sezonu 1995/96 z jeszcze większymi ambicjami niż rok wcześniej. Starcia na arenie międzynarodowej wreszcie przyniosły pierwszy w historii polskiego futbolu awans do Champions League. Stało się to dzięki wyeliminowaniu szwedzkiego IFK Goeteborg. W rozgrywkach grupowych Legia zmierzyła się z mistrzem Anglii Blackburn Rovers (1:0 i 0:0), Rosji - Spartakiem Moskwa (0:1 i 1:2) i mistrzem Norwegii Rosenborgiem Trondheim (3:1 i 0:4). Po dwóch zwycięstwach, remisie i trzech porażkach Legia zajęła 2. miejsce w grupie i tym samym zapewniła sobie udział w ćwierćfinale. Na tym etapie zakończyła jedyną przygodę z Ligą Mistrzów odpadając po dwumeczu z Panathinaikosem Ateny.
Po tym sezonie z Legią pożegnał się dotychczasowy sponsor Janusz Romanowski, a wraz z nim odeszło 9 zawodników i wydawało się, że spadek z I ligi jest nieuchronny (co niezmiennie prognozowała prasa). Tymczasem Legia rozegrała jedną z najwspanialszych rund w historii swoich występów w ekstraklasie. Grając praktycznie jedną jedenastką. W lidze wygrywała mecz za meczem prezentując kapitalną piłkę, pełną radości, werwy i polotu.
W przerwie zimowej sezonu Legia pozyskała sponsora, którym był koreański koncern Daewoo, klub przekształcił się w spółkę akcyjną, przyjmując nazwę Legia Daewoo Warszawa, a do zespołu dokupiono kilku zawodników mających pomóc drużynie odzyskać tytuł mistrza Polski.
O tytule miał zadecydować mecz rozegrany w przedostatniej kolejce z łódzkim Widzewem w czerwcu 1997 roku. Była to jedna z najsromotniejszych klęsk ostatnich lat widziana na stadionie Wojska Polskiego. Jeszcze na 5 minut przed końcowym gwizdkiem sędziego Legia prowadziła 2:0, by ostatecznie polec 2:3.
Ogromny, jak na polskie warunki, kapitał wniesiony przez koncern Daewoo zdawał się być gwarantem długotrwałych sukcesów. Niestety, rzeczywistość nie była taka, jakiej pragnęli kibice. Kolejne lata to pasmo rozczarowań, niepowodzeń i nierzadko frustracji.
Dopiero sezon 2001/2002 przyniósł długo oczekiwany sukces. Legia pod wodzą Serba Dragomira Okuki prezentowała futbol oparty na walce i determinacji powoli pnąc się w górę tabeli. Decydujący mecz został rozegrany 28 kwietnia z Odrą Wodzisław Śląski i zakończył się wynikiem bezbramkowym, który na kolejkę przed końcem rozgrywek zapewnił drużynie Legii ósmy tytuł mistrza Polski.
W marcu 2004 roku właścicielem klubu został koncern ITI. Tym samym zagrożenie istnienia Legii zostało oddalone, a wielkie pieniądze inwestowane przez właścicieli miały przynieść sukcesy o jakich nie śniły jeszcze polskie drużyny. Początki jednak były bardzo trudne. Wprowadzono wiele zmian, poprawiono infrastrukturę, zaczęto sprowadzać do klubu wartościowych graczy.
Ostatnie sezony, a szczególnie ten ostatni nie był dla Legii szczęśliwy, ponieważ drużyna spisała się poniżej oczekiwań.
Do tej pory Jagiellonia grała z Legią dziewiętnaście razy z tego trzy razy wygrywała Jaga, sześc razy był remis a dziesięć razy lepsza była Legia. W bramkach jest 25 do 14 dla Legii.