Data: Wtorek, 3 Listopada 2009 g. 20:15
Miejsce: Gdynia, ul.Olimpijska 5, 1/8 Pucharu Polski
Widzów: 1500
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock)
Arka Gdynia (0:2) Jagiellonia Białystok
95', 114' Tomasz Frankowski (obie z karnego)
Składy:
Arka Gdynia: Witkowski - Kowalski, Szmatiuk, Siebert, Wilczyński - Budziński (69.Karwan), Mrowiec, Ława, Lubenow - Sakaliev, Labukas (73.Czoska)
Jagiellonia Białystok: Gikiewicz - Norambuena, Stano, Cionek, Król - Gevorgyan (77.Frankowski), Hlavaty (68.Hermes), Bruno, Jarecki - Jezierski, Tumicz (68.Grosicki)
Kartki żółte: Labukas, Wilczyński, Kowalski - Król, Bruno, Hermes
Piłkarz meczu: Tomasz Frankowski
Jagiellonia Białystok wygrała z Arką Gdynia 2:0 i awansowała do ćwierćfinału Pucharu Polski.
Bramki dające awans strzelił w dogrywce Tomasz Frankowski po podyktowaniu dwóch rzutów karnych. W 82. minucie okazję do strzelenia zwycięskiej bramki miał Mrowiec, który trafił prosto w Gikiewicza, a dobijając piłkę z kilku metrów fatalnie spudłował.
Mecz rozpoczął się od groźnych ataków gospodarzy. Przyczyną był chaos w obronie białostockiego zespołu. Piłka krążyła od nogi do nogi jak po sznurku graczy gdyńskiego klubu. Z biegiem czasu tempo gry spadło a kibice w Gdyni nie byli świadkami porywającego widowiska. Każda z drużyn próbowała stworzyć sytuacje podbramkowe poprzez budowanie ataku pozycyjnego. Skutkiem tego była nuda wiejąca na stadionie w Gdyni. Arka w tej części spotkania mogła się pochwalić jedynie dużą ilością stałych fragmentów gry. Z minuty na minutę coraz śmielej na bramkę Rafała Gikiewicza atakowali gdynianie. Białostoccy piłkarze nie radzili sobie z natarciem żółto-niebieskich. Piłka była na oślep wybijana do przodu. Na boisku zauważalny był brak takich zawodników jak Tomasz Frankowski, Kamil Grosicki czy Hermes. Gra Jagiellonii niestety nie zasługiwała nawet na miano gry pierwszoligowej. Żółto-czerwoni ograniczali się jedynie do wybijania piłek, które również wychodziło im niezbyt dobrze. W 32. minucie pierwszy raz na bramkę Witkowskiego strzelił Remigiusz Jezierski po podaniu Jareckiego. Gdyby piłka była uderzona mocniej i precyzyjniej, Jaga mogłaby się cieszyć ze stanu 0:1. Dwie minuty później obrona Jagiellonii popełniła serię błędów, przez co Gikiewicz musiał bronić bombowy strzał Labukasa z dziesięciu metrów. Gra stawała się coraz ciekawsza. Tuż po tej akcji okazję do strzelenia bramki z rzutu rożnego miała Jagiellonia. Niestety stałe fragmenty nie należą do dobrych stron białostockiego zespołu. W 38. minucie wyśmienitą okazję do zmiany rezultatu miał zarówno Jezierski jak i Jarecki. Niestety żaden z nich nie potrafił wpakować piłki do siatki Arki. Tuż przed zejściem drużyn z rzutu wolnego silnie uderzał Ława, a chwilę później na bramkę gdynian strzelał Król. W 45. minucie jeszcze główkował Sakaliev i przy stanie 0:0 zakończyła się pierwsza połowa spotkania.
Ponownie po powrocie na boisko groźnie zaatakowała Arka Gdynia, a dokładniej Kowalski, który po rzucie rożnym minimalnie niecelnie strzelał na bramkę Gikiewicza. Po przerwie Jagiellonia częściej utrzymywała się przy piłce i starała się opanować sytuację na boisku. W 56. minucie z rzutu wolnego bezpośrednio na bramkę Jagi strzelał Bartosz Ława. Dobrze spisujący się w tym meczu Rafał Gikiewicz wyłapał pewnie piłkę. W 60. minucie miał miejsce drugi rzut rożny dla zespołu Jagiellonii. Po dorzutce Jareckiego piłka trafiła do Bruno, który niestety nie trafił czysto w piłkę.
Chwilę później Bruno popisał się pięknymi sztuczkami technicznymi po czym dograł piłkę do Krzysztofa Króla. Młody obrońca Jagi dośrodkował prosto w pole karne, z woleja nieczysto uderzył jednak Tumicz. Było nadal 0:0. W 68. minucie za Tumicza wszedł Kamil Grosicki, a Neil'a Hlavatego Hermes. W 75. minucie Król dobrze uwolnił się z krycia i wywalczył rzut rożny dla Jagi. Na boisku za Geworgyana pojawił się Tomasz Frankowski. Pod koniec regulaminowego czasu gry mieliśmy okazję obejrzeć kilka podań pomiędzy Kamilem Grosickim i Tomaszem Frankowskim. Do takich dwójkowych akcji zdążyliśmy się przyzwyczaić. W 82. minucie sędzia podyktował rzut karny za faul Bruno na Sakalievie. W bramce fantastycznie obronił strzał Mrowca Rafał Gikiewicz. Mrowiec jeszcze próbował dobijać piłkę z pięciu metrów, chybił jednak fatalnie. W 87. minucie Kamil Grosicki uderzył piłkę spoza pola karnego. Futbolówka po sparowaniu przez Witkowskiego wyszła na rzut rożny, po którym... oczywiście nadal było 0:0. Dwie minuty później Stano w idealnej okazji po dośrodkowaniu Frankowskiego, ale zamiast strzelać nastawił tylko głowę. Sędzia doliczył aż 6 minut. W doliczonym już czasie Frankowski w polu karnym strzelił z ostrego kąta tuż nad bramką Witkowskiego. W 93. minucie po ciekawie rozegranym rzucie wolnym i silnym strzale Bartosza Ławy piłka minęła minimalnie bramkę Gikiewicza. W ostatniej minucie doliczonego czasu "sam na sam" był Kamil Grosicki. Siebert jednak wyczuł intencje "Grosika", dogonił naszego zawodnika i wybił ślizgiem piłkę. Sędzia zakończył drugą połowę. Kibice przy ul. Olimpijskiej w Gdyni czekali na dogrywkę.
W 3. minucie dogrywki kartka dla Wilczyńskiego za ciągnięcie Grosickiego za koszulkę w polu karnym. Do "jedenastki" podszedł Tomasz Frankowski. "Łowca bramek" nie zmarnował tej okazji i w Gdyni mieliśmy 0:1 po stoickim wykonaniu rzutu karnego. Trzy minuty później Grosicki miał okazję do strzelenia bramki. Młody napastnik Jagi szukał jednak w polu karnym Tomka Frankowskiego i cała akcja spaliła na panewce. Bramka podziałała jak dotknięcie czarodziejskiej różdżki. To Jagiellonia zaczęła kontrolować grę. W szeregach Arki wkradło się rozdrażnienie i niepokój. Dobiegła 100. minuta i niecelne, lecz groźne uderzenie Sakalieva. W Gdyni powody do zadowolenia nadal mieli kibice Jagiellonii. Żółto-czerwoni zaczęli po zdobyciu bramki szanować piłkę. W 103. minucie Wilczyński powinien otrzymać czerwony kartonik, jednak sędzia spotkania za brutalny faul nie pokazał drugiej żółtej kartki zawodnikowi Arki. Po pierwszej części dogrywki Jagiellonia prowadziła 0:1.
W 107. minucie Lubenov miał okazję do wyrówniania, jednak uderzył niecelnie, ponad poprzeczką. Pół minuty później piłkę po strzale Grosickiego na rzut rożny skierował Szmatiuk. Jak to bywa po stałych fragmentach gry w wykonaniu Jagiellonii nic nie wyszło, tak samo jak chwilę później również po rzucie rożnym. Jarecki w 110. minucie sprawił prezent atakującym gdynianom. Ci jednak nie potrafili wykorzystać sytuacji. Piłka wylądowała w rękach Gikiewicza. W 112. minucie sędzia podyktował ponownie rzut karny dla Jagiellonii po faulu na Grosickim. Do piłki po raz drugi podszedł Tomasz Frankowski i podwyższył wynik na 0:2 dla Jagiellonii. Awans Jagiellonii już był praktycznie przesądzony. Swojej okazji do podwyższenia wyniku szukał Bruno, jednak piłka po niecelnym uderzeniu przeleciała wysoko nad poprzeczką bramki Witkowskiego. Do dogrywki sędzia doliczył już tylko minutę i po chwili Jagiellonia cieszyła się z awansu do ćwierćfinału Pucharu Polski
Zapowiedź meczu
Los często sprawia tak, że drużyny rywalizujące ze sobą w lidze, kilka dni później rozgrywają spotkanie o Krajowy Puchar. Tak też i przydarzyło się w tym roku białostockiej Jagiellonii.
10 dni temu na stadionie przy ul.Olimpijskiej w Gdyni padł bezbramkowy remis. Doskonale pamiętamy ten pojedynek, bowiem tuż przed przerwą drugą żółtą a w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał Dariusz Jarecki. Jagiellonia słabo grała w pierwszej połowie i nic nie zapowiadało, by tego wieczora nasi piłkarze mogliby wywieźć choćby punkt.
Podopieczni trenera Probierza drugą odsłonę tego meczu zagrali jednak wręcz fenomenalnie w obronie, a w końcówce pojedynku mogli nawet przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Niestety zabrakło trochę szczęścia i kilku centymetrów dokładności przy uderzeniu Tomasza Frankowskiego w spojenie słupka z poprzeczką z rzutu wolnego oraz w dwóch w ciągu jednej minuty klarownych sytuacjach Kamila Grosickiego.
Jagiellonia wyjechała na mecz pucharowy do Gdyni w niemal najmocniejszym składzie. Zabrakło jedynie Grzegorza Sandomierskiego, obitego trochę w sobotnim meczu przez Michała Chałbińskiego, a w jego miejsce miejsce w autokarze zajął Rafał Gikiewicz. Prawdopodobnie między słupkami naszej bramki stanie jednak Grzegorz Szamotulski, który z dnia na dzień czuje się znacznie lepiej po przebytej kontuzji.
W ligowej tabeli mamy trzy punkty straty do Arki, zremisowaliśmy z nimi grając w "10" ostatni mecz, przeważnie w meczach z tym rywalem w Gdyni udaje się nam zdobyć 1 punkt, na darmo przejechaliśmy się tam swego czasu na baraż, którego nie było, zakulisowe gierki działacza Arki podczas ostatnich Mistrzostw Polski Juniorów, przełożenie tego meczu pucharowego co nasz klub naciągnęło na koszty, a piłkarzy na dodatkowe zmęczenie, możliwość przejścia do ćwierćfinału Pucharu Polski i zbliżenie się tym samym do występów w Europejskich Pucharach - to wszystko powinno dać naszym piłkarzom maksymalnego kopa do wydarcia zwycięstwa we wtorek przy Olimpijskiej gospodarzom i udowodnienia Arkowcom wyższości piłkarskiej, jaką niewątpliwie nas nimi posiadamy.
Jagiellonia wystąpi w tym meczu prawdopodobnie w następującym zestawieniu:
Szamotulski - Lewczuk, Stano, Cionek, Norambuena - Gevorgyan, Hermes, Bruno, Jarecki - Grosicki, Frankowski.