Data: Niedziela, 29 Sierpnia 2010 g. 17:00
Miejsce: Białystok ul. Słoneczna 1 (IV. kolejka ekstraklasy)
Widzów: 6000
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock)
Jagiellonia Białystok (2:0) Lech Poznań
Frankowski (71'), Grosicki (87')
Składy:
Jagiellonia Białystok: Sandomierski - Kascelan (55.Grosicki), Skerla, Cionek, Norambuena - Kupisz, Grzyb, Hermes, Lato - Burkhardt (65.Kijanskas) - Frankowski (84.Gogol)
Lech Poznań: Buric - Kikut, Wojtkowiak, Arboleda, Henriquez - Peszko (85.Tschibamba), Injac, Bandrowski, Stilic (67.Wichniarek), Krivets (61.Kiełb) - Rudnevs
Kartki żółte: Kascelan - Injac
Kartki czerwone: Arboleda (2 żółte)
Piłkarz meczu: Kamil Grosicki
Piękne chwile przynosi swoim kibicom Jagiellonia w ostatnim czasie. Dzisiaj po raz kolejny byliśmy świadkami dobrych zawodów i jeszcze lepszego wyniku. Jagiellonia pokonała aktualnego Mistrza Polski Lecha Poznań 2:0, po bramkach zdobytych przez Tomasza Frankowskiego oraz Kamila Grosickiego.
Dzisiejsza pogoda nie nastręczała zbyt wielkim optymizmem w kontekście meczu na szczycie pomiędzy Jagą a przyjezdnymi z Poznania. Mimo wszystko mecz zadowolił malkontentów i Jagiellonia stosując zasadę „bij mistrza” wygrała dzisiaj 2:0 nie pozostawiając wątpliwości kto był lepszym na boisku.
W pierwszej połowie spotkania oba zespoły grały odważnie. Widać było, że nikt w dzisiejszym spotkaniu nie wyszedł na boisko murować swej bramki. Gra w przeważających fragmentach pierwszej części meczu toczyła się w w środkowej części boiska. Niewiele z tego wynikało akcji, które stwarzałyby zagrożenie pod którąkolwiek z bramek. Na uwagę zasługiwał strzał z rzutu wolnego oddany przez Burkhardta w 26 minucie meczu. Buric sparował piłkę w bok pola karnego, ale nikt z naszych zawodników nie doszedł do piłki. Oprócz tego w samej końcówce pierwszej połowy Jagiellonia powinna prowadzić. Piłkę na jedenastym metrze w doliczonym czasie gry dostał Frankowski, już miał strzelać, kiedy sędzia obrócony w stronę środka boiska zakończył pierwszą połowę meczu.
Po zmianie stron pierwsze 10 minut nie przyniosło zmian w grze zespołów. Dopiero kiedy na podmęczonego rywala w 55 minucie za Kascelana pojawił się Grosicki, mecz nabrał porządnych rumieńców. Grosicki zagrał dzisiaj koncertowo i być może również dzięki temu mógł to być jego ostatni mecz w barwach Jagiellonii (o tym piszemy również na naszej stronie). Jego rajdy lewą stroną boiska powodowały, że obrona Lecha gubiła się raz za razem i to właśnie za faul na Kamilu drugą żółtą a w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał Arboleda i musiał opuścić boisko. W 67 minucie spotkania sytuację sam na sam z Peszką wybronił Sandomierski. W chwilę później Grosicki strzelił bramkę ale sędzia dopatrzył się spalonego. Co jednak się odwlecze to nie uciecze. W 71 minucie spotkania świetną indywidualną akcję przeprowadził Grosicki, zagrał w pole karne do Frankowskiego, a ten pewnym strzałem po ziemi pokonał Burica. Jagiellonia od tego momentu nie cofnęła się do obrony a ruszyła do przodu. W 80 minucie meczu z dystansu uderzył Norambuena, pomylił się niewiele i piłka jedynie trafiła w poprzeczkę. Jak nie strzał jednak to podanie. W 87 minucie Norambuena pociągnął lewą stroną boiska, ładnie dośrodkował w pole karne wprost na głowę "Grosika", który ładnym strzałem przelobował Burica. Ten jedynie wzrokiem odprowadził piłkę wpadającą do jego sieci w samym okienku. W doliczonym czasie gry Lato mógł dać Jagiellonii kolejnego gola, ale jego bardzo dobry strzał obronił bramkarz gości.
Zwycięstwa nie mógł już nikt dzisiaj odebrać Jagiellonii. Po dobrej grze pokonała Mistrza Polski i zajmuje w tabeli po czterech kolejkach druga lokatę z taką samą ilością punktów jak prowadząca Polonia Warszawa (10). Za dwa tygodnie kolejny szlagier. Na Słoneczną zawita krakowska Wisła – liczymy na powtórkę z dzisiejszego spotkania.
Wypowiedzi pomeczowe
Jacek Zieliński:
- Gratuluję Michałowi zasłużonego zwycięstwa w tym spotkaniu. W przekroju całego meczu Jagiellonia była dziś zespołem lepszym, stworzyła więcej sytuacji i nie mam żadnych wątpliwości, że wygrał dziś zespół lepszy. Zazwyczaj nie wypowiadam się o pracy sędziów, dzisiaj jednak zrobię wyjątek. Nie może być tak, że synek który ma mleko pod nosem będzie decydował o dawaniu kartek, a w pewnym sensie wypaczył wynik tego meczu. Michał decyzją o zdjęciu z boiska Kascelana tylko utwierdził mnie w tym, że sędzia się pomylił. Dlaczego się jednak nie pomylił przy Arboledzie, to już jest jego tajemnica. Przed tygodniem wywalił numer w Gdyni, teraz ponownie będzie na ustach części kibiców. Chyba nie o to w tym wszystkim chodzi. Ale jeszcze raz podkreślę: dziś wygrał zespół lepszy.
Michał Probierz:
- Wiedzieliśmy, że Lech wzmocniony trzema zawodnikami, którzy nie grali z Dnieprem, będzie innym zespołem i było widać, że jakość jaką ten zespół posiada jest bardzo duża. Dlatego też staraliśmy się zneutralizować środek boiska, co jednak nie udawało się nam w pełni. Najważniejsze, że po przerwie potrafiliśmy zdobyć bramkę, która była decydująca. Sytuacja, po której ona padła to było bardzo ładne dwójkowe rozegranie Kamila Grosickiego i Tomka Frankowskiego. Rozmontowanie defensywy Lecha, która chyba w 30 meczach nie straciła więcej niż jednej bramki nie jest łatwe. Gratuluję zawodnikom, że potrafili narzucić swój styl gry i wyeliminować naprawdę duże atuty zespołu Lecha. Przed nami 2 tygodnie przerwy. Martwi mnie jedynie to, że 11 zawodników wyjeżdża na różne reprezentacje. Jest to trochę nowa sytuacja dla nas, ale właśnie po to się pracuje. Cieszę się, że zadebiutował dzisiaj Mariusz Gogol, który zasłużył na to podczas treningów. Dzisiejsze zwycięstwo chcielibyśmy zadedykować Przewodniczącemu Rady Nadzorczej Panu Wojciechowi Strzałkowskiemu, który obchodzi dzisiaj urodziny.
Zapowiedź meczu
Rodowód Lecha sięga dziejów organizacji, która nie była bezpośrednio związana ze sportem: Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży. W końcu w 1920 roku młodzi postanowili wystąpić z mało aktywnej organizacji i utworzyć własną drużynę futbolową. Zarejestrowanie klubu przypadło prawdopodobnie na niedzielę 19 marca 1922 roku. Z tą datą wiążą się zatem oficjalne narodziny Lecha. W 1928 roku udało się zdobyć awans o szczebel wyżej do B-klasy. Na promocję do grona najlepszych drużyn okręgu przyszło jeszcze poczekać do 1932 roku, kiedy to zrządzenie regulaminu pozwoliło Lidze znaleźć się w A-klasie.
W 1947 roku Polski Związek Piłki Nożnej podjął decyzję o utworzeniu ekstraklasy. Eliminacje trwały przez cały rok. KKS trafił do bardzo silnej grupy, w której zajął 4. miejsce, a awans do ligi uzyskiwały tylko trzy. Poznaniacy złożyli jednak protest, a PZPN na specjalnym posiedzeniu postanowił powiększyć ligę do 14 zespołów, wraz z KKS i Widzewem Łódź. Te zespoły spotkały się zresztą w pierwszym meczu sezonu. Było to oczywiście pierwsze historyczne spotkanie KKS w I lidze. Łodzianie wygrali 4:3.
Rok 1957 jest ważny z jednego powodu - wówczas klub otrzymał nazwę Lech, kilka miesięcy później przemianowaną na KKS Lech.
Debiut na europejskiej arenie nastąpił 13 września 1978 roku przeciwnikiem był niemiecki MSV Duisburg. Była to surowa lekcja futbolu Lech przegrał 0:5 i 2:5. Kolejne sukcesy wiążą się już z nazwiskiem Wojciecha Łazarka, który objął zespół w 1980 roku. W tym samym roku drużyna była w finale Pucharu Polski (przegrała w Częstochowie Legią 0:5). Dwa lata później udało się to trofeum wywalczyć po wygranej we Wrocławiu nad Pogonią 1:0. 1983 i 84 rok, to niepodzielne rządy "Kolejorza" w kraju. Dwa mistrzostwa Polski i kolejny puchar, występy na europejskich boiskach z takim zespołami, jak: Aberdeen, Athletic Bilbao czy FC Liverpool. W 1988 roku Lech zdobył kolejny puchar tym razem udało się pokonać w finale w Łodzi Legię po serii rzutów karnych. W tym samym roku odbył się także najbardziej emocjonujący pojedynek Lecha w historii jego występów w pucharach. W drugiej rundzie poznaniacy trafili na słynną hiszpańską Barcelonę, prowadzoną przez Holendra Johana Cruyffa, a w ataku z Anglikiem Gary Linekerem. W obu meczach był remis 1:1, a zatem o wszystkim decydowały rzuty karne. Lech miał ogromną szansę na wygraną, ale jej nie wykorzystał.
W 1990, 92 i 93 r. poznaniacy sięgali po mistrzostwo kraju. Najlepsze spotkanie poprzedniej dekady "Kolejorz" rozegrał właśnie jesienią 1990 roku. Pokonał wówczas na stadionie przy ul. Bułgarskiej francuski Olympique Marsylia 3:2. W rewanżu było już gorzej większość zawodników narzekała we Francji na zatrucie pokarmowe, a Francuzi rozgromili poznaniaków 6:1. Od 1993 roku każdy kolejny sezon był już gorszy od poprzedniego. Klub borykał się z olbrzymimi kłopotami finansowymi musiał sprzedawać kolejnych zawodników, by przetrwać. W końcu czara goryczy się przelała w 2000 roku Lech po 28 latach opuścił szeregi ekstraklasy. Po dwóch latach gry na zapleczu ekstraklasy Lech powrócił na pierwszoligowe salony piłkarski. Przypomnijmy, że po wielu latach w poprzednim sezonie Lech Poznań został Mistrzem Kraju.