Data: Sobota, 5 Marca 2011 g. 18:15
Miejsce: Bełchatów, ul. Sportowa 3, 17. kolejka ekstraklasy
Widzów: 2300
Sędzia: Robert Małek (Zabrze)
GKS Bełchatów (0:0) Jagiellonia Białystok
Składy:
GKS Bełchatów: Sapela - Tanevski, Lacic, Drzymont, Fonfara - Wróbel, Sawala, Baran, Małkowski (68.Da Silva) - Cetnarski (61.Żewłakow) - Nowak
Jagiellonia Białystok: Sandomierski - Norambuena, Skerla, Cionek, Pejovic - Kupisz, Grzyb, Hermes, Seratlic (46.Essomba) - Burkhardt (88.Lato) - Frankowski (64.Sotirovic)
Kartki żółte: Sawala (2), Lacić, Tanevski - Seratlić, Cionek (2), Sotirović
Kartki czerwone: Sawala - Cionek
Piłkarz meczu: Rafał Grzyb
W końcu Jagiellonia powróciła na ligowe boiska. W ramach 17. kolejki spotkań nasz zespół zagrał wyjazdowe spotkanie z GKSem Bełchatów. Niestety Jagiellonia mimo szumnych zapowiedzi ponownie zagrała słabo, bez pomysłu i w swoim stylu wyjazdowym.
GKS nastawił się na kontrę i umiejętnie bronił swoich pozycji, a Jagiellonia nie umiała znaleźć sposobu na gospodarzy. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem.
Mecz rozpoczęli pierwsi zawodnicy GKSu. Początek spotkania to jednak starania Jagiellonii aby jak najszybciej strzelić gola. Jednak to gospodarze w 9 minucie meczu mieli dobra okazje do zdobycia gola. Dobrze dośrodkował Cetnarski a minimalnie obok bramki główkował Baran. W 14 minucie meczu ładnie w polu karnym zachował się Frankowski odegrał piłkę pieta do Kupisza. Ten przy statycznym podejściu obrońców ruszył w kierunku bramki GKSu. Niestety zabrakło mu pół kroku, a Sapela dobrze skrócił kąt i przejął piłkę. Kolejne minuty meczu to coraz mniej składnych akcji z obu stron. Gra była szarpana i podobnie jak to miało miejsce w spotkaniu pucharowym z Lechią było jedynie dużo walki w środkowej części boiska. W doliczonym czasie gry do pierwszej części meczu dobra akcję przeprowadził Bełchatów, dobrze na prawym skrzydle wyszedł Nowak dobrze dośrodkował w pole karne tam główkował Małkowski, ale na cale szczęście bardzo niecelnie. W chwilę później sędzia Małek zagwizdał na przerwę.
Druga część meczu rozpoczęli zawodnicy Jagiellonii. W 49 minucie gry w idealnej sytuacji do zdobycia gola znalazła się Jaga. Essomba bardzo dobrze poszedł dobrze lewa stroną. Po wygranym pojedynku jeden na jeden na jeden dośrodkował w pole karne wprost pod nogi Franka. Ten mając jedynie przed sobą Sapelę strzelił w bramkę. Jednak piłkę z bramki w ostatniej chwili wybił Wróbel. W ostatnich 10 minutach gry z boiska za drugą żółtą kartkę na początku wyleciał Sawala a chwile później Cionek i oba zespoły grały do końca meczu po dziesięciu. Wynik spotkania nie uległ zmianie i oba zespoły muszą zadowolić się zdobyczą jednego punktu.
Mecz po raz drugi pokazał, że Jagiellonia nie umie grac w roli faworyta na wyjeździe. Brak pomysłu i dokładności mógł momentami irytować. Bełchatów nie zaprezentował niczego co mogło zaskoczyć nasz zespół. Jagiellonia stworzyła mnóstwo stałych fragmentów gry, ale niestety nie umiała wykorzystać ani jednego, aby móc stworzyć chociażby zagrożenie pod bramka rywali nie mówiąc o golu. Zawiedli szczególe Seratlic i wprowadzony po przerwie za Frankowskiego Sotirovic. Czekamy z niecierpliwością na mecz ze Śląskiem w Białymstoku, który pokaże w jakiej dyspozycji jest zespół tam gdzie był niepokonany – w twierdzy Białystok.
Wypowiedzi pomeczowe
Michał Probierz:
- Na początku chciałbym się odnieść do artykułu, który ukazał się w Przeglądzie Sportowym, dotyczący mojej osoby, że wyjechałem na mecz Chelsea - Manchester United zostawiając zespół. Akurat byłem obecny na obydwu zajęciach, które były rano i po południu. I jako trener, uważam że jest moim obowiązkiem oglądać najlepszych. Zawsze tak będę uważał. Jeśli chodzi o sam mecz, to nie ukrywam, że przyjechaliśmy tu wygrać. Z naszej strony uważam to za dobre spotkanie. Staraliśmy się narzucić swój styl gry. Nie zawsze nam to wychodziło. Widać jeszcze brak ogrania na tej trawie. Trochę nam to wszystko komplikuje. Chcieliśmy dodatkowo ograniczyć podróż i jechaliśmy bezpośrednio z Gdańska do Bełchatowa. Jechaliśmy 9 godzin. Dosyć to nam skomplikowało sprawy. Widać było, że mieliśmy problemy z wykończeniem. Jestem zadowolony z kilku fragmentów gry. Jeśli będziemy systematycznie krok po kroku dążyć, to wejdziemy znów na te zwycięskie tory. Na wyjazdach też zaczniemy wygrywać. Większość zespołów tutaj w Bełchatowie poległa. Stąd punkty zawsze jest bardzo ciężko wywieźć.
Maciej Bartoszek:
- Nie udało się zwyciężyć. Uważam, że mecz był meczem, gdzie było widać w każdej minucie każdy zespół chciał rozstrzygnąć losy spotkania na swoją korzyść. Trudno jest nawiązać równorzędną walkę z takim zespołem, jakim jest Jagiellonia Białystok. Trudno jest przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść w sytuacji, nie tylko wtedy, gdy gra się przeciwko Jagiellonii, ale również walczy się z arbitrem tego spotkania. Mecz prowadzony przez pana Małka to była parodia sędziowania. Kibice pamiętają go z meczu przeciwko Legii Warszawa. Przypomniał sobie dziś o sobie w Bełchatowie. Jeśli Bełchatowa tak nie lubi, to niech tu nie przyjeżdża.