Data: Sobota, 19 Marca 2011 g. 18:15
Miejsce: Poznań, ul. Bułgarska 5/7, 19. kolejka ekstraklasy
Widzów: 24
Sędzia: Dawid Piasecki (Słupsk)
Lech Poznań (2:0) Jagiellonia Białystok
Stilic 61', 94'
Składy:
Lech Poznań: Kotorowski - Kikut, Arboleda, Bosacki, Henriquez - Ślusarski (64.Mikołajczak), Djurdjevic (84.Wołakiewicz), Injac (64.Kryvets), Stilic - Murawski - Rudnevs
Jagiellonia Białystok: Sandomierski - Norambuena (90.Essomba), Skerla, Cionek, Pejovic (85.Seratlic) - Kupisz, Kascelan, Hermes, Lato - Frankowski (75.Pawłowski), Sotirovic
Kartki żółte: Injac, Kikut - Hermes, Cionek
Piłkarz meczu: Vuk Sotirovic
Jagiellonia po rozegraniu trzech spotkań na własnym boisku tym razem udała się do Poznania aby w ramach 19. kolejki spotkań piłkarskiej ekstraklasy rozegrać mecz z Lechem Poznań.
Co ciekawe mecz był ogrywany w dniu 89 urodzin Lecha – jak na swojej oficjalnej stronie internetowej informal Kolejorz (kwestie związaną z Amicą pozostawiam do rozważania w komentarzach). Na meczu w Poznaniu nie zabrakło oczywiście kibiców z Białegostoku, którzy w ponad pół tysiąca pojawili się na stadionie przy ul. Bułgarskiej. Niestety musieli oglądać porażkę Jagiellonii
Pierwszą połowę rozpoczęła Jagiellonia i mimo, że Lech był częściej w posiadaniu gry to jednak z ogólnego przebiegu gry to Jagiellonia pokazała się z lepszej strony. Niestety w kilku dobrych okazjach zabrakło dokładności bądź szczęścia. W końcówce pierwszej połowy Franek idealnie zagrał do Sotirovica ale ten był faulowany w polu karnym powinien być odgwizdany rzut karny, a Arboleda powinien zostać wyrzucony z boiska po faulu na Sotirovicu. W chwilę później sędzia zakończył pierwszą połowę.
Drugą część spotkania rozpoczęli gospodarze. Jagiellonia ponownie dobrze wyglądała na boisku, ale niestety to Lech w 61 minucie zdobył gola. Dobrze na 15 metr dośrodkował Rudnevs, do piłki doszedł Stilic i niepilnowany na raty pokonał Sandomierskiego. Po stracie gola Jagiellonia próbowała zmienić obraz gry, ale akcje naszego zespołu były bardzo niedokładne i nie powodowały praktycznie żadnego zagrożenia pod bramką Lecha. W 77 minucie gry Jagiellonia miała idealną okazje do zdobycia gola. Dobrze dośrodkował z rzutu wolnego Lato, dobrze głową strzelił Cionek, ale niestety Kotorowski wybronił końcówkami palcami ten strzał. W 84 minucie gry na skutek odniesionej kontuzji boisko opuścił kontuzjowany Pejovic, a w chwilę później świetną interwencją popisał się Sandomierski broniąc sam na sam z Rudnevsem. W końcówce spotkania również kontuzjowany zszedł z boiska Norambuena. Niestety w doliczonym czasie gry piękną bramkę zdobył Stilic i niestety Jagiellonia poniosła drugą z rzędu porażkę. Ponownie Jagiellonia nie wykorzystała swoich okazji do zdobycia bramki a przeciwnik to co miał to wykorzystał. Teraz czas na reprezentację i kolejne spotkanie w którym będzie trudno o punkty – Jagiellonia zagra w Krakowie z aktualnym liderem Wisłą.
Wypowiedzi pomeczowe
Michał Probierz (Jagiellonia Białystok ): Nie spodziewałem się, że siedemnaście dni może tak dużo zmienić. W tym czasie rozegraliśmy sześć spotkań, po których szybko zostaliśmy sprowadzeni na ziemię.
W naszym przypadku sprawdziło się moje ulubione przysłowie: „Podrzucali, podrzucali i grunt pod nogami zabrali”. Chcieliśmy walczyć o mistrza, a jeśli Wisła jutro wygra to ten cel stanie się raczej nierealny. Do Poznania przyjechaliśmy po trzy punkty, ale ta sztuka nam się nie udała. Przede wszystkim zabrakło nam takiej indywidualności jak Stilić, który dwukrotnie odpowiednio się znalazł
Jose Mari Bakero (Lech Poznań): Dzisiaj graliśmy z jedną z czołowych drużyn. Wygraliśmy i jestem z tego powodu bardzo zadowolony. Jagiellonia szczególnie w pierwszym kwadransie zagrała bardzo agresywnie i trochę nas to zaskoczyło. W drugiej połowie mecz nie był najładniejszym widowiskiem, ale od momentu objęcia prowadzenia mieliśmy to spotkanie pod kontrolą. Jagiellonia była szczególnie niebezpieczna po stałych fragmentach gry. Po jednym z nich mieli świetną okazję po strzale głową, ale Kotorowski kapitalnie obronił. Natomiast w końcówce nam dopisało trochę szczęścia i zdobyliśmy drugą bramkę – ocenił mecz z Jagiellonią Białystok, trener Lecha Jose Mari Bakero.
Zapowiedź meczu
Minął rok, a na stadionie przy Bułgarskiej trawa nadal jeszcze nie urosła. Jagiellonia ma pecha do wyjazdowych pojedynków z Lechem Poznań, bowiem tak jak przed rokiem będzie najpierw musiała się uporać z grzęzawiskiem na pierwszym w Polsce stadionie na EURO 2012, a dopiero później myśleć o Lechu.
Dzisiejszy pojedynek dla podopiecznych Michała Probierza, którzy fatalnie zaczęli rundę wiosenną jest taką małą chwilą prawdy. Zwycięstwo pozwoli utrzymać kontakt z prowadzącą Wisła i fotel wicelidera, ale jak to zrobić skoro na pięć spotkań (w tym trzy u siebie) rozegranych tą wczesną wiosną żółto-czerwoni nie wygrali ani razu. Dodatkowo wiemy wszyscy jak Jadze idą mecze wyjazdowe. Naszej drużynie zdecydowanie brakuje jakiegoś spektakularnego zwycięstwa na wyjeździe z topową polską drużyną. Reymonta niezdobyte, Łazienkowska poza zasięgiem, na Bułgarskiej ciągle w plecy a wszystko to niezależnie w jakiej formie znajdowały się podczas tych spotkań zarówno Wisła, Legia, Lech czy też Jagiellonia. Rok 2010 od początku do samego końca był rokiem, kiedy to nasza Jagiellonia przełamywała wszelkie dotychczas złe passy, bariery czy też jakiekolwiek wyzwania. Każdy doskonale to pamięta i wie o czym teraz piszę. Przez całą ubiegłoroczną drogę naszym piłkarzom i trenerom towarzyszyło wsparcie kibiców. Było wszystkie pięknie ładnie to i atmosfera wokół drużyny była piękna. Sęk w tym, aby dziś, gdy naszym piłkarzom wyraźnie nie idzie pokazać im właśnie te potrzebne od nas wsparcie duchowe. W tamtym roku przyświecało wszystkim hasło "Uwierz w Puchara" i pomogło. Czy teraz nie może przyświecać wszystkim nowe: "Uwierz w Mistrza!"? Moim zdaniem nie wszystko jeszcze stracone. Pora się tylko wziąć za grę Panowie piłkarze, my zajmijmy się kibicowskim wsparciem dla nich a piękne dni może wrócą...
Po straconych na własnym boisku punktach pora na wygrywanie w meczach wyjazdowych a najlepiej jak najszybciej. Tak więc jak nie dziś to kiedy? Jak nie przy Bułgarskiej to gdzie?