Data: Sobota, 21 Maja 2011 g. 14:45
Miejsce: Białystok, ul.Słoneczna 1, 28. kolejka Ekstraklasy
Widzów: 4000
Sędzia: Mirosław Górecki (Katowice)
Jagiellonia Białystok (4:0) Korona Kielce
Frankowski 52', 85', Kupisz 64', 76'
Składy:
Jagiellonia Białystok: Sandomierski - Norambuena, Skerla, Arzumanyan, Pejovic - Kupisz, Grzyb, Hermes (68.Makuszewski), Lato (72.Kascelan) - Burkhardt (82.Steć) - Frankowski
Korona Kielce: Szamotulski - Markiewicz (67.Dirceu), Hernani, Stano, Mularczyk - Sobolewski, Lech, Jovanovic, Korzym (58.Puri) - Andradina (55.Tataj) - Niedzielan
Kartki żółte: Norambuena - Sobolewski, Dirceu, Niedzielan
Piłkarz meczu: Tomasz Kupisz
Jagiellonia wygrała z Koroną Kielce 4:0 po dwóch trafieniach Tomasza Frankowskiego i takiej samej liczbie goli Tomasza Kupisza.
Mecz rozpoczął się od śmiałych ataków Jagiellonii. Piłka co jakiś czas wędrowała w pole karne Grzegorza Szamotulskiego. Dogodnych sytuacji nie potrafili jednak wykończyć Tomasz Kupisz oraz Marcin Burkhardt. W 13. minucie pierwszy z nich w indywidualnej akcji był faulowany w polu karnym przez Pavola Stano. Do jedenastki podszedł Marcin Burkhardt i... nie trafił w bramkę. W 19. minucie w akcji "sam na sam" stanęli Maciej Korzym oraz Grzegorz Sandomierski. Zwycięsko z tego pojedynku wyszedł białostocki bramkarz. W 23. minucie Alexis Norambuena zagrał pięknie na skrzydło do Grzyba. Pomocnik Jagiellonii wyłożył piłkę Burkhardtowi, który ponownie fatalnie spudłował. 6 minut później piłka nawet odbiła się od poprzeczki bramki Szamotulskiego. Na trybunach dało się słyszeć gwizdy. Nieporadność naszych zawodników była bardzo zauważalna. Zawodnicy schodzili do szatni przy stanie 0:0 i gwizdach białostockich kibiców.
Jagiellonia ponownie rozpoczęła połowę bardzo śmiało, jednak błędy białostockich piłkarzy wołały o pomstę do nieba. Jednak nadeszła 52. minuta i białostoczanie objęli prowadzenie po dograniu Pejovića trafieniu Tomasza Frankowskiego. Kilka minut później mogło być już 2-0. Podania Jarosława Laty nie wykorzystał w fatalny sposób strzelec pierwszego gola. W 64. minucie było już 2:0. Po rzucie rożnym piłka trafiła na głowę Jarosława Laty. Piłkę sparował Grzegorz Szamotulski wprost pod nogi Tomasza Kupisza. Młody skrzydłowy Jagi dopełnił tylko formalności i wpakował piłkę z najbliższej odległości do bramki Korony. Bardzo chamsko od początku meczu grał Paweł Sobolewski, którego numer (19) został w Jagiellonii zastrzeżony przez ówczesnego prezesa Aleksandra Puchalskiego. Były ulubieniec białostockiej publiczności w sobotnie popołudnie był cały czas wygwizdywany. W 75. minucie spod stadionu dało się słyszeć głośne "piłka nożna dla kibiców". Potem kibice przystąpili do normalnego dopingu swojego zespołu. Zawodnicy jak na zawołanie spełnili prośby kibiców. Piękną asystą popisał się Tomasz Frankowski, a drugi raz Szamotulskiego pokonał Tomasz Kupisz. Szansę na podwyższenie wyniku mieli Marcin Burkhardt, Michał Steć oraz Tomasz Frankowski. Trzeci z nich wykorzystał ją drugi raz w tym meczu. Michał Steć uderzył wprost w Szamotulskiego, który odbił piłkę w bok. Tam znalazł się nasz niezawodny "łowca bramek" i wpakował piłkę do bramki Korony. Było już 4:0. W końcówce robotę Sandomierskiemu zapewnili jeszcze Lech z Tatajem, ale wynik nie uległ zmianie.
Wypowiedzi pomeczowe
Michał Probierz (Jagiellonia Białystok) - Mieliśmy dzisiaj prawdziwą huśtawkę nastrojów. W pierwszej połowie mimo dobrej gry nie potrafiliśmy wykorzystać swoich okazji. W drugiej połowie natomiast konsekwencja popłaciła. Moi piłkarze bardzo dobrze wybiegali ten mecz. Kluczową sprawą było to, żeby podnieść zawodników po pierwszej połowie. Może załapiemy się do tych pucharów. Do tego potrzeba też trochę szczęścia, które dzisiaj było na naszą korzyść. Mówi się, że jego suma w całym sezonie jest równa. My jednak jeszcze mamy na koncie około minus 8 do szczęścia.
Włodzimierz Gąsior(Korona Kielce) - Wynik 0:4 odzwierciedla różnicę, jaka na dziś dzieli Koronę i Jagiellonię. Ja już wcześniej podkreślałem, że białostoczanie tworzą bardzo wartościową drużynę. Do tego w tym meczu byli jeszcze bardzo zmotywowani. Widać to było w ich każdej akcji i zagraniu. W naszym zespole w drugiej połowie nastąpiło rozluźnienie. Myślałem, że konsekwentna gra do przerwy może zaprocentować, tak jak to miało miejsce w poprzedniej rywalizacji z Arką Gdynia. Mieliśmy jeszcze szczęście, bo Burkhardt przestrzelił rzut karny. To nam jednak nie pomogło po przerwie. Nie bez kozery Jagiellonia była na trzecim miejscu, a teraz chyba już jest nawet na drugim. Życzę im bardzo serdecznie jak najwyższej pozycji na koniec sezonu.
Zapowiedź meczu
W sobotnie popołudnie w Białymstoku, przy ul. Słonecznej 1, dojdzie do spotkania pomiędzy białostocką Jagiellonią i Koroną Kielce. Mecz przeważnie nazywany "żółto-czerwonymi derbami" odbędzie się w niecodziennych okolicznościach. Na trybunie łuk nie zasiądzie żaden kibic.
Historia spotkań z Koroną
Oba zespoły do tej pory spotkały się 24-krotnie. Większość potyczek miała miejsce na poziomie starej drugiej ligi. Bilans spotkań przemawia bardziej za Jagiellonią, która w tychże meczach schodziła z murawy jako zwycięska 12-krotnie. Białostoczanie ulegli Koronie 7 razy, a 5 razy doszło do podziału punktów. Stosunek bramek jest oczywiście korzystniejszy dla Jagi, a wynosi on 30:19. Sobotnia rywalizacja będzie 25. w historii. Miejmy nadzieję, że zakończy 13. wygraną Jagiellonii.
Historia klubu Korona Kielce
Korona Kielce jest młodym klubem. Przed rokiem 1973 w Kielcach nie było zespołu, który liczyłby się w kraju i o którym „mówiłoby” się w kręgach piłkarskich czy też kibicowskich na arenie krajowej. Zapotrzebowanie na piłkę było jednak na tyle duże, że z dwóch zespołów kieleckich ISKRY i SHL powołano do życia Kieleckie Stowarzyszenie Sportowe Korona Kielce. Symbolem klubu została czteroramienna korona. Miało to miejsce 10 lipca 1973 roku. Oprócz piłki nożnej powstały również sekcje piłki ręcznej, sekcja kolarska i motorowa.
Korona po raz pierwszy awansowała do II ligi w sezonie piłkarskim 1974/1975, jednak po słabej grze zajmując ostatnie miejsce w tabeli spadła do niższej ligi. Na kolejny awans do II ligi Korona musiała poczekać do roku 1981. Tym razem, na szczeblu II ligi zespół z Kielc zagościł na dłużej; na pięć sezonów. W międzyczasie zmianie uległa nazwa klubu na Międzyzakładowy Klub Sportowy Korona. Po raz kolejny do drugiej ligi zespół powrócił w roku 1990 wygrywając w barażu z Ostrovią Ostrów Wielkopolski. Tu przygoda z bezpośrednim zapleczem ekstraklasy zakończyła się po trzech sezonach. Był to okres, w którym wiele klubów w Polsce borykało się z problemami organizacyjnymi i finansowymi. W 1993 MKS Korona została postawiona w stan likwidacji. Klub zdegradowano do III ligi. Zlikwidowano również pozostałe sekcje klubu. Do życia powołano Miejski Klub Sportowy Korona.
W 1996 pojawił się poważny sponsor, dzięki któremu Korona powróciła do II ligi już w roku 1997. Spokojnie nie było jednak długo. Sponsor odszedł z klubu w roku 1999 i Korona spadła z zaplecza ekstraklasy. Złote czasy miały dopiero nastąpić. W roku 2000 połączono w Kielcach dwa kluby. MKS Korona, świeży spadkowicz z II ligi wchłonął występujący w III lidze zespół Błękitnych Kielce. Zmieniono nazwę klubu na Kielecki Klub Sportowy Korona Kielce. Zmieniony został herb, z którego zniknęła korona. Dopiero w 2006 roku klub przywrócił tradycyjny herb. Na początku XXI wieku sytuacja zespołu w dalszym ciągu była niewesoła. Klub wciąż borykał się z problemami organizacyjnymi i finansowymi.
Sytuacja zmieniła się dopiero w roku 2002. Sponsorem zespołu został Kolporter, potentat w dziedzinie kolportażu prasowego w Polsce. Zespół miał awansować do II ligi, jednak na finiszu rozgrywek musiał ustąpić pierwszeństwa Cracovii Kraków. Awans do drugiej ligi nastąpił sezon później. Zespół został solidnie wzmocniony i będąc beniaminkiem na froncie II ligi stawiany był jako jeden z kandydatów do awansu do ekstraklasy. W międzyczasie Korona stała się spółką akcyjną. Sezon 2004/2005 okazał się wydarzeniem historycznym dla kieleckiej drużyny. Zespół na trzy kolejki przed zakończeniem rozgrywek drugiej ligi awansował do ekstraklasy. W 2005 roku Korona rozpoczęła grę na najnowszym jak do tej pory obiekcie piłkarskim w Polsce. Stadion miejski w Kielcach o pojemności 15,5 tysiąca widzów jest jedynym nowym obiektem piłkarskim w naszym kraju. Korona w pierwszym sezonie (2005/2006) w ekstraklasie zajęła 5 miejsce, co pozostawiło trochę niedosytu, gdyż liczono na wywalczenie prawa gry w europejskich pucharach.
Czego można się spodziewać?
Korona Kielce to zespół w tym sezonie grający w kratkę. Potrafił urywać punkty najlepszym, by następnie przegrać z ligowymi outsiderami. Ostatnio Koronie nie wiedzie się najlepiej. W rundzie wiosennej Korona zdobyła zaledwie 10 punktów i utraciła jakże mocną pozycję wicelidera. Ostatnia kolejka to wygrana kielczan z Arką Gdynia na własnym stadionie. Wcześniejsze spotkania to seria porażek z Lechią, Legią oraz Śląskiem. "Złocisto-krwiści" raczej są już pewni utrzymania w lidze i grają jedynie o dobrą pozycję na zakończenie rozgrywek. Powodem, dla którego piłkarze Korony mogą się zmobilizować jest zmiana szkoleniowca i chęć przekonania jego decyzji na swoją korzyść. Posadę trenera po Marcinie Sasalu przejął Włodzimierz Gąsior. Korona to zespół jak najbardziej do ogrania, tym bardziej na własnym stadionie.