Data: Piątek, 16 Września 2011 g. 20:30
Miejsce: Poznań, Stadion Miejski, 7. kolejka ekstraklasy
Widzów: 10
Sędzia: Sebastian Jarzębak (Bytom)
Lech Poznań (4:1) Jagiellonia Białystok
Rudnev '24'57'62, Tonev'64 - Plizga'32
Składy:
Lech Poznań: Kotorowski - Bruma (46.Kamiński), Wołąkiewicz, Wojtkowiak, Henriquez - Tonev (83.Drygas), Murwawski, Możdżeń (65.Injac), Krivets - Stilic - Rudnev
Jagiellonia Białystok: Baran - Bartczak, Skerla, Cionek, Norambuena - Kupisz (84.Kukol), Hermes, Grzyb, Pejovic (28.Seratlic) - Plizga - Frankowski (73.Cetkovic)
Kartki żółte: Bruma, Możdżeń (Lech)
Piłkarz meczu: Dawid Plizga
W ramach 7. kolejki spotkań Jagiellonia spotkała się w Poznaniu z miejscowym Lechem. Faworytem tego spotkania byli gospodarze i każdy inny wynik od zwycięstwa Lecha byłby dużą niespodzianką.
Tej jednak nie było i w 9. meczu na poziomie ekstraklasy rozgrywanym w Poznaniu pomiędzy Lechem i Jagiellonią lepsi okazali się po raz 9. gospodarze.
Lech rozpoczął bardzo ofensywnie i już w 10 minucie meczu był bardzo bliski zdobycia gola, ale bardzo kąśliwy strzał głową Rudneva obronił instynktownie Baran. Już wcześniej bardzo dobrze kilkukrotnie zachował się on w bramce przerywając akcje rywali. Niestety Jagiellonia nie umiała w tej części meczu na poważnie zagrozić bramce rywali. Po pierwszych 15 minutach naporu Lecha mecz się wyrównał i Jagiellonia w końcu wyszła wyżej aniżeli własna połowa. W 24 minucie spotkania to jednak Lech wyszedł na prowadzenie. Ze skrzydła mocną piłkę zagrał Bruma a swoje zrobił Rudnev umieszczając piłkę w bramce tuż obok interweniujących Skerli i Barana. W 27 minucie meczu boisko opuścił z powodu kontuzji Pejovic a jego miejsce na boisku zajął Seratlic. W chwilę później błąd popełnił Wojtkowiak. Piłkę przejął Frankowski i gdyby mocniej podał do Seratlica to ten byłby sam przed Kotorowskim. Niestety podanie było za słabe i obrońcy zdążyli wybić piłkę. W 32 minucie meczu kapitalnym podaniem popisał się Norambuena, do piłki doszedł Plizga i na pełnej szybkości technicznym strzałem doprowadził do remisu! Tutaj pozdrawiam kolegę Brunera :-D . W 39 minucie kolejną pewną interwencją popisał się Baran. W sytuacji sam na sam wyszedł do piłki prowokując atakującego Możdżenia do popełnienia błędu i strzału obok bramki. Do przerwy wynik już nie uległ zmianie.
Drugą część meczu rozpoczęła Jagiellonia. I to ona przez pierwszą fazę drugiej połowy w dużej mierze dyktowała warunki gry. Lech nie miał zbytniego na nią pomysłu. I tak jak to miało miejsce w pierwszej połowie, to właśnie Lech zdobył bramkę. Jagiellonia popełniła błąd w ustawieniu przy rozegraniu rzutu rożnego i pozwoliła, by do dośrodkowania doszedł Rudnev, który pewnym strzałem głową po raz drugi wyprowadził Lecha na prowadzenie. W chwilę później bohaterem i antybohaterem był Baran. W pierwszej chwili obronił bardzo groźny strzał z połowy boiska Stilica. Odbił piłkę końcami palców na poprzeczkę, ta powróciła jednak w pole karne. Tam Baran zbyt długo zbierał się z ziemi, do piłki doszedł Rudnev i wpakował ją do siatki. To nie był jednak koniec koszmaru. W chwilę później kolejny strzał z pola oddał Tonev, piłka jeszcze odbiła się od naszego obrońcy i myląc bramkarza wpadła do bramki. W niespełna siedem minut Jagiellonia straciła trzy gole i niestety praktycznie w tym momencie przekreśliła swoje szanse na dobry wynik w Poznaniu. W 72 minucie gry z boiska zszedł kontuzjowany Frankowski, a w jego miejscu na boisku pojawił się Cetkovic. Miejmy tylko nadzieję, że kontuzja Tomka nie jest zbyt groźna.
Niestety dzisiaj Jagiellonia mimo bardzo dobrej pierwszej połowy nie potrafiła wykorzystać swej umiejętności skontrowania Lecha i przeciwstawić się gospodarzom. Do tego zaspanie obrony przy drugim straconym golu oraz leżakowanie Barana przy trzecim. W doliczonym czasie gry sędzia Jarzębak, który nie miał dzisiaj swego dnia nie podyktował jakże ewidentnego karnego po faulu na Kukolu.
Wypowiedzi pomeczowe
Czesław Michniewicz (Jagiellonia):
Nie można być zadowolonym jak się przegrywa 1:4. Zaczęło się tak jak myśleliśmy, Lech zaczął od ataków. Strzelił bramkę, ale my potrafiliśmy odrobić stratę. Żałuję sytuacji przy stanie 1:1. Wychodziliśmy z kontratakiem, ale Frankowski nie poszedł za podaniem Plizgi i nic z tego nie wyszło. Kluczowym momentem była utrata drugiej bramki. Cała nasza drużyna była w polu karnym i tego gola powinniśmy uniknąć. Przy trzeciej i czwartej bramce nie mogę mieć już żadnych pretensji do moich podopiecznych. Lech był zespołem lepszy i wygrał zasłużenie
Jose Bakero (Lech) :
Jestem bardzo zadowolony, że po dwóch porażkach udało nam się wygrać i to w dodatku w tak efektownym stylu. Było w tym meczu kilka bardzo dobrych momentów, a co cieszy mnie najbardziej stworzyliśmy sobie zdecydowanie więcej sytuacji niż te cztery, które wykorzystaliśmy. Z każdym dniem czuję, że jesteśmy coraz lepsi i dziś to się potwierdziło. Były jednak też jeszcze chwile przestoju, które musimy wyeliminować.
Zapowiedź meczu
Jutro startuje 7.kolejka T-Mobile Ekstraklasy i na dobry jej początek emocjonować się będziemy meczem na szczycie ligowej tabeli z udziałem naszej Jagiellonii. Na imponującym stadionie i przy fanatycznej publiczności Żółto-Czerwoni powalczą o pierwsze w swej historii punkty zdobyte w Poznaniu...
Tak się składa, że stadion Lecha jest jak dotychczas twierdzą nie do zdobycia dla podopiecznych Czesława Michniewicza. W żadnym z dotychczas tam rozegranych pojedynków Jagiellonii nie udało się przywieźć nawet skromnego punktu, choć nie można powiedzieć, że nigdy w Poznaniu Jadze nie udało się pokonać „Kolejorza”. 01.sierpnia 2001 roku w II rundzie Pucharu Ligi pokonaliśmy Lech w Poznaniu 2:1 po bramkach Żuberka i Saulenasa, ale w meczach o ligowe punkty po stronie naszych zysków wciąż widnieje okrągłe zero. Ogólnie jutrzejszy pojedynek Jagiellonii w stolicy Wielkopolski z Lechem będzie 22. w historii. Jak łatwo się domyślić, bilans rozegranych spotkań nie jest korzystny dla białostoczan. Wygraliśmy zaledwie 5 z nich przy 14 przegranych, dwukrotnie padł wynik remisowy. W bramkach jest równie słabo, bowiem 15:47.
Nie cyfry i statystyki jednak grają na boisku, a piłkarze. I właśnie w tym upatrujemy szansę na odniesienie historycznego wyniku przy Bułgarskiej. Lech dwa ostatnie spotkania ligowe przegrał (w Zabrzu z Górnikiem i Wisłą na własnym stadionie) a mimo to znajduje się w tabeli zaledwie o jedną pozycję niżej od wice liderującej Jagiellonii. Trener Bakero ma problemy z ustawieniem linii defensywnej swego zespołu, bowiem wciąż nie może skorzystać z kontuzjowanych graczy tej formacji w osobach Kikuta, Arboledy i Djurdjevica. Jeżeli podopieczni Czesława Michniewicza zaprezentują podobną grę jak w niedzielę z Polonią, to nie jesteśmy przy Bułgarskiej bez szans. Trochę martwi poważny uraz Kuby Słowika, który do czasu odniesienia kontuzji w ostatnim meczu pokazywał, iż jest w znakomitej formie, niemniej jednak trener Jankowski ma pod swą opieką świetnie rokujących na przyszłość młodych bramkarzy i zarówno jemu jak i Krzyśkowi oraz Tomkowi należy się od nas wszystkich wielki kredyt zaufania. To będzie niezmiernie trudny mecz dla naszych piłkarzy, jednak przy ponownym zaprezentowaniu przez żółto-czerwonych niesamowitej ambicji, agresji, woli walki i szybkich, pomysłowych akcji mamy szansę na podtrzymanie dobrej passy. Nie może być mowy o strachu, fanatycznej publiczności czy innych tłumaczeniach. Od pierwszej do ostatniej minuty walka, walka i jeszcze raz walka a na dobry początek weekendu możemy zdobyć pierwsze punkty w Poznaniu!
Jaga, my wierzymy!!!