Data: Sobota, 22 Października 2011 g. 13:30
Miejsce: Białystok, ul. Słoneczna 1, 11. kolejka ekstraklasy
Widzów: 4000
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock)
Jagiellonia Białystok (1:0) GKS Bełchatów
Frankowski 66`
Składy:
Jagiellonia Białystok: Ptak - Norambuena, Skerla, Cionek, Pejovic - Pawłowski (46.Seratlic), Hermes, Grzyb, Kupisz - Cetkovic (90.Kukol) - Frankowski (89.Porębski)
GKS Bełchatów: Sapela - Modelski, Lacic, Szmatiuk, Tanevski - Baran, Fonfara, Wróbel, Bozok (82.Kuświk), Kosowski (76.Żewłakow) - Buzała (62.Nowak)
Kartki żółte: Norambuena, Pejović - Wróbel, Baran, Bożok
Piłkarz meczu: Marko Cetkovic
W ciężkim spotkaniu rozgrywanym we wczesne sobotnie popołudnie Jagiellonia pokonała GKS Bełchatów 1:0. Bramkę na wagę zwycięstwa i trzech punktów strzelił niezawodny Tomasz Frankowski.
Spotkanie rozpoczęło się od groźnych ataków gości. Tuż po rozpoczęciu meczu dobrze doszedł do piłki po dośrodkowaniu, ale naciskany przez naszych obrońców minimalnie przestrzelił głową. W kilka minut później to Jagiellonia mogla na spokojnie objąć prowadzenie. Ładnym zagraniem w 7 minucie spotkania popisał się Cionek, piłkę przejął Pawłowski i bardzo ładnie strzelił na bramkę Sapeli. Ten sparował piłkę poza pole gry. Pięć minut później kapitalnym krosowym podaniem popisał się Cetkovic idealnie dogrywając do Frankowskiego, który w takich sytuacjach nie zwykł pudłować. Tym razem zagrał jednak w poprzek bramki a nie w jej światło. W chwilę później Cetkovic po raz kolejny zagrał wyśmienitą piłkę. Tym razem do wychodzącego na prawym skrzydle Grzyba, ten odegrał na czyste pole do mającego tylko pusta bramkę przed sobą Pawłowskiego, a ten podobnie jak jego starszy kolega z ataku przestrzelił w fatalny sposób. W 38 minucie spotkania Cetkovic po raz kolejny zagrał do dobrze pokazującego się na boisku Franka, ale strzał z woleja obronił Sapela. Na uwagę w pierwszej połowie zasługuje jeszcze kontrowersyjna sytuacja w której mógł być faulowany przez Grzyba w polu karnym Kosowski. Arbiter spotkania jednak nie dopatrzył się przewinienia i w dalszym ciągu był remis.
Po zmianie stron znów na boisku sporo było walki ale brakowało klarownych sytuacji. Obu zespołom ciężko budowało się akcje co za tym idzie nie było to zbyt piękne dla oka. W 54 minucie meczu mieliśmy do czynienia z kolejną kontrowersją w grze. Po dośrodkowaniu z środka boiska piłkę zostawił Frankowski, ale doszedł do niej na wolnej pozycji Cetkovic. Sędzia jednak uznał, że Frankowski brał udział w grze i został odgwizdany spalony. Bramka padła w końcu w 66 minucie gry. Po bardzo dobrym podaniu Kupisza ze skrzydła na wolne pole przed Sapelą ponownie sam na sam znalazł się Frankowski i mimo wahania tym razem nie dał szans bramkarzowi gości dając Jagiellonii prowadzenie. Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie i Jagiellonia zdobyła trzy punkty.
Wypowiedzi pomeczowe
Kamil Kiereś:
- Trudno ten mecz ocenić. Jeśli chodzi o przebieg spotkania, to w ten mecz weszliśmy słabo. Nie potrafiliśmy zaprezentować takiej gry, jak w ostatnich dwóch spotkaniach. Dalsza część 1. połowy byliśmy w grze. Utrzymywaliśmy się przy piłce. Były takie okresy gry, kiedy utrzymywaliśmy przewagę. Mieliśmy swoje sytuacje. Może nie stuprocentowe, ale przy odrobinie szczęścia ta bramka pewnie by padła. Jagiellonia miała też swoje sytuacje. W pierwszej połowie szczęście nam dopisało. W drugiej połowie tracąc bramkę, nie potrafimy na to zareagować. Ciężko nam było uchwycić moment dobrej gry. Po tych dwóch dobrych meczach, przegrywamy spotkanie. Ta drużyna się nie podda. Wydostaniemy się z tego dołka. Przed nami długa droga, na której dużo wybojów, jak dzisiaj.
Czesław Michniewicz:
- Oczywiście jestem w lepszym humorze niż Kamil. Myślę, że byliśmy świadkami naprawdę dobrego spotkania. Pora może nie najlepsza na dobre widowisko. Stwarzaliśmy sytuację my, stwarzał je Bełchatów. Zgadzam się z trenerem gości, że Bełchatów nie schował się, nie liczył na przypadkową akcję. Momentami to oni byli dłużej przy piłce i ją swobodnie rozgrywali, ale my tego się spodziewaliśmy, obserwując ich mecze w Gdańsku i ze Śląskiem dosyć szczegółowo. Widzieliśmy, gdzie jest ich największa siła. Czego musieliśmy się wystrzegać. Na szczęście dla nas udało się to. Bełchatów średnio sobie radzi z kontrataku. Unikaliśmy strat w środku pola. Dzięki temu najpierw Paweł Buzała, później Dawid Nowak nie mieli zbyt wielu okazji, by pokazać swoją szybkość na tle naszych obrońców. Żałuję bardzo, że w pierwszej połowie Janek Pawłowski nie zdobył bramki. To był dla niego wspaniały moment. Miałby 2 mecze i 2 bramki. Bardzo ładna akcja całego zespołu zakończona świetnym podaniem Rafała Grzyba. Może zabrakło doświadczenia, może lepszego podania od Rafała. Dalej będziemy stawiać na tego zawodnika. Cieszę się bardzo, że Cetković pokazał to, co pokazał w Krakowie. To, że jest świetnym piłkarzem, potrafi radzić sobie w trudnych momentach. W pojedynkę potrafi rozpędzić akcję. Dużo piłek wygrywa w środku pola. Traci bardzo mało piłek. Myślę, że jest to nasz bohater spotkania. Cały zespół zasługuje na słowa uznania. Najtrudniej wygrać 1:0, gdy jesteś minimalnie lepszy, albo i nawet nie. Pierwszy raz w 11 rozegranych meczach nie straciliśmy bramki. Z tego się bardzo cieszę. Dalej prowadzimy w klasyfikacji fair play. Nie faulujemy przeciwników, to również bardzo cieszy.
Zapowiedź meczu
W wielu kibicach Jagiellonii jeszcze nie opadły negatywne emocje i złość na arbitra po meczu w Krakowie. Takich przekrętów dawno w futbolu nasze oczy nie widziały, ale cóż. Trzeba brnąć dalej i wspierać naszą ukochaną drużynę. Dziś o 13.30 Żółto-Czerwoni podejmą przy Słonecznej GKS Bełchatów.
Zapomnijmy o Wiśle, bo nikt nam punktów w złodziejski sposób zabranych przez Pana Lyczmańskiego nie odda. Cieszmy się grą, jaką przy Reymonta zaprezentowali podopieczni Czesława Michniewicza i miejmy nadzieję, iż dziś uraczą nas podobną. A nasi piłkarze niech nie starają się za wszelką cenę odrobić te stracone w Krakowie punkty. Wy nic Panowie nie musicie odrabiać. Dla nas jesteście wygranymi z Krakowa a nie przegranymi, jesteście moralnymi zwycięzcami! Zagrajcie ambitnie, ładnie dla oka i skutecznie zarówno z przodu jak i z tyłu, a każdy kibic to doceni.