Data: Sobota, 7 Kwietnia 2012 g. 18:00
Miejsce: Białystok, Stadion Miejski, Słoneczna 1, Białystok. 25. kolejka ekstraklasy
Widzów: 5
Sędzia: Dawid Piasecki (Słupsk)
Jagiellonia Białystok (1:0) Wisła Kraków
Makuszewski '19
Składy:
Jagiellonia Białystok: Sandomierski - Grzyb (87.Cetkovic), Cionek, Gusic, Norambuena - Kupisz, Bandrowski, Tymiński, Makuszewski - Dzalamidze (46. Pejovic) - Pawłowski (69.Rasiak)
Wisła Kraków: Pareiko - Paljic, Diaz, Jirsak, Kirm, Małecki (70.Iliev), Biton (76.Melikson), Wilk, Lamey, Uryga, Brud (61.Genkov)
Kartki żółte: Norambuena, Kupisz / Pareiko, Wilk, Diaz, Biton, Genkov, Lamey
Piłkarz meczu: Maciej Makuszewski
Nie udał się powrót Trenera Michała Probierza do Białegostoku. Prowadzona przez niego ekipa aktualnych Mistrzów Polski przegrała po emocjonującym meczu z Jagiellonią 1:0 po kolejnym już wiosną fantastycznym uderzeniu Macieja Makuszewskiego...
Mecz rozpoczął się od zdecydowanego pressingu Wiślaków już na naszej połowie boiska. Podopieczni Tomasza Hajto zaskoczeni takim obrotem sprawy na własnym boisku niewiele potrafili zdziałać. Mnożyły się straty piłki, dodatkowo ślizgali się na wilgotnej murawie, a aktualni wciąż Mistrzowie Polski mogli dwukrotnie wyjść na prowadzenie, na nasze szczęście jednak swoje okazje zmarnowali Diaz i Małecki. W 18. minucie pojedynku Tomasz Kupisz na lewej stronie boiska zagrał piłkę do Macieja Makuszewskiego. Idąc za akcją pociągnął za sobą jednego z obrońców Wisły, lecz nie doczekał się odegrania piłki przez kolegę z drużyny. Makuszewski widząc trochę wolnego pola ściął do środka boiska i mając trochę wolnego miejsca zdecydował się na uderzenie w kierunku bramki Pareiki z około 20.metrów od niej. Chwilę później nasz pomocnik mógł unieść z radości ręce ku górze i pobiec w kierunku naszego „młyna”, bowiem piłka po jego uderzeniu nabrała niesamowitej rotacji i ugrzęzła w długim rogu bramki Wisły. To trzeci i na dodatek kolejny kapitalny gol Maćka w tej rundzie, podczas której każdemu rywalowi w kolejnych meczach psuje mnóstwo krwi.
Na trybunach wiele osób po tym golu stwierdziło, że to była „dedykacja” od Maćka w kierunku trenera Probierza za to, że przez dwa lata tak naprawdę nie dostał on u niego prawdziwej szansy gry. Osobiście twierdzę, że Maćkowi nawet przez myśl to nie przeszło. Ciężko pracował na treningach, a że dopiero za trenera Hajto dostał swą prawdziwą szansę, cóż, takie życie. Ważne jednak, że zarówno sobie jak i wszystkim udowadnia on z każdym kolejnym meczem, iż posiada nieprzeciętne umiejętności oraz wielkie serce do gry. Wiele osób twierdzi, iż Makuszewski powinien być powołany na Euro zamiast bezbarwnego ulubieńca trenera kadry – Sławomira Peszki. Może tak, może nie. Kilka fantastycznych meczów Maćka tej wiosny, umiejętności jakie prezentuje w tej rundzie niby dają dobrze życzącym naszemu pomocnikowi podstawy do takiego osądu, lecz co by nie było Makuszewski powinien dalej tak ciężko pracować na treningach, rozwijać wciąż swe nieprzeciętne umiejętności piłkarskie i nie patrzeć na to, co się wokół niego dzieje. Tak naprawdę, to jego kariera dopiero się rozpoczyna. Jest młody i przed nim jeszcze wiele lat gry na wysokim, miejmy nadzieję również międzynarodowym poziomie. Tak więc zachowajmy zimne głowy i wspomagajmy dalej Maćka jak tylko możemy, bo to nasz człowiek, na podlaskiej ziemi wychowany. Nic nie ma na siłę. Do szczytu można dojść jedynie przez wykonanie mozolnej pracy krok po kroku.
Wracając do meczu, to po zdobyciu bramki Jagiellonia w swoim stylu ruszyła na Wisłę niczym łowca na zranionego zwierza. Już w 22.minucie po wrzutce Kupisza z rzutu wolnego potwornie zakotłowało się w polu karnym przyjezdnych. Gusic trącił dośrodkowywaną piłkę głową, Pareiko odbił ją do boku. Chwilę później piłkę na szósty metr dośrodkował Dzalamidze a przy próbie dojścia do niej zderzyli się nogami bramkarz Wisły a także Pawłowski i Kupisz. Odbitą wskutek tego futbolówkę próbował wbijać do bramki Norambuena, ale na jej drodze stanął Cezary Wilk. Kapitan Wisły klęcząc na murawie dotknął piłki ręką i sędzia wskazał na jedenasty metr. Po gwałtownych protestach i dwóch żółtych kartkach dla Wiślaków do piłki podszedł Alexis, ale wykonał jedenastkę fatalnie, trafiając w środek bramki i nogi rzucającego się w swój prawy róg bramkarza Wisły. Piłkarze i kibice na trybunach mogliby już z większym spokojem obserwować dalszy przebieg meczu, a tak wciąż z niepokojem spoglądaliśmy na zegar boiskowy, bo przejezdni grali mądrze, ambitnie i szybko. Mimo prowadzenia gry przez Mistrzów Polski, przed przerwą mieliśmy jeszcze dwie doskonałe okazje do podwyższenia wyniku, ale zarówno Pawłowski jak i Gusic zachowali się fatalnie pod bramką rywali. Zaliczka do szatni była skromna, ale mecz w pierwszej swej odsłonie dostarczył zebranym na trybunach kibicom naprawdę wiele emocji.
Ze względu na sytuację boiskową, w przerwie trener Hajto zdecydował się na roszadę w składzie i w miejsce niewidocznego w kolejnym już meczu Dzalamidze wprowadził do gry Pejovica. Jagiellonia oddała pole gry Wiśle, skupiając się głównie na obronie własnej bramki. Trzeba przyznać, ze robiła to dość mądrze, bowiem dopiero po dwudziestu minutach gry w drugiej odsłonie pojedynku przed szansą na wyrównanie stanął Genkom, ale jego strzał głową pewnie obronił Sandomierski. Wisła w dalszym ciągu próbowała skruszyć nasz mur obronny, ale dzisiejsza para stoperów Cionek – Gusic nie popełniała błędów, a za nimi pewnie interweniował Grzesiek. W 72. minucie meczu doszło do nieprzyjemnej sytuacji blisko narożnika boiska na połowie gości. Makuszewski faulował Diaza, zabrzmiał gwizdek sędziego, a po nim gracz Wisły w bardzo brzydki sposób wyciął naszego pomocnika równo z trawą. Momentalnie zbiegli się w to miejsce niemalże wszyscy gracze obu drużyn i doszło do przepychanek. Genkov złośliwie dwa razy rzucał piłkę w plecy Pejovica, a Lamey wyprowadził bokserski cios w twarz Norambueny. Sędzia główny jak i boczny byli w tej iskrzącej sytuacji mocno spóźnieni i długo nie potrafili rozłączyć zwaśnionych piłkarzy. Gdy „towarzystwo” się już nieco rozeszło Pan Piasecki zamiast wyciągnąć drugą żółtą kartkę w tym meczu dla Diaza postanowił go grzecznie upomnieć za jego wybitnie chamskie zachowanie, a chwilę później ukarał żółtymi kartkami Lameya i uderzonego przez niego w twarz Alexisa. W dalszym ciągu meczu nadal Wisła zmuszona przez Jagiellonię do gry pozycyjnej dłużej utrzymywała się przy piłce i próbowała konstruować kolejne sytuacje do zdobycia bramki. W 77. minucie groźny strzał Ilieva z bliska w krótki róg naszej bramki instynktownie obronił nogą Sandomierski, a sześć minut przed upływem regulaminowego czasu gry Kirm w wyśmienitej okazji nieczysto trafił w piłkę. W trzeciej minucie doliczonego czasu zakotłowało się poważnie w naszym polu karnym, jednak ostatecznie piłka po odbiciu się od kolana Cionka wyszła szczęśliwie dla nas na rzut rożny. Chwilę później Grzesiek rozpoczął długim wykopem do Tomka Kupisza ostatnią akcję meczu. Będąc przy linii bocznej nasz kapitan próbował utrzymać się przy niej na zyskanie czasu, jednak ta wyszła poza plac gry. Sędzia boczny machnął chorągiewką na aut dla Wiślaków, a Tomek niezadowolony z tej decyzji bardzo ekspresyjnie gestykulował i otrzymał na kilka sekund przed końcowym gwizdkiem czwartą już w tym sezonie żółtą kartkę. Wielka szkoda, ze tak się stało, bo w piątek w Bełchatowie tak świetnie spisujące się wiosną nasze „skrzydła” stracą jedno ze swych ważnych lotek. Zwycięstwo nad Mistrzem Polski jednak zostało dziś osiągnięte! To co zabrał nam jesienią w bestialski sposób Lyczmański w Krakowie, odzyskaliśmy dziś przy Słonecznej!
Brawo za ten mecz dla naszych piłkarzy! W Wielką Sobotę włożyli na boisku wszystkie swe siły, hart ducha, ambicję i poświęcenie. Mimo słabego początku rundy, podopieczni trenera Hajto walczą w niej aż miło. Tego, czego brakował jesienią, akurat im nie można odmówić. Dziś nie było indywidualności w naszej drużynie. Każdy, kto ubrał żółto-czerwony trykot zostawił kawał swego zdrowia na murawie przy Słonecznej i za to należą się im podziękowania oraz słowa uznania. Brawo też dla Luki Gusica, który pod nieobecność pauzującego za żółte kartki Tomka Porębskiego zagrał dziś naprawdę bardzo przyzwoity mecz! Szacunek dla niego za to, że potrafił się podnieść jako piłkarz po tym szczerze przyznam zasłużonym ogniu krytyki, który go zalał po fatalnych występach na początku rundy.
Jeszcze raz dziękuję naszym piłkarzom za dzisiejszy występ i jakże radosne dla nas wszystkich zwycięstwo nad wciąż aktualnym Mistrzem Polski w Wigilię Wielkanocy! Dziękuję w imieniu wszystkich kibiców Jagiellonii za wspaniały prezent na rozpoczynające się Święta Zmartwychwstania Pańskiego!
Wesołych Świąt!
Niechaj zabrzmi Alleluja! :)
Wypowiedzi pomeczowe
Michał Probierz (na zdjęciu): - Najpierw chciałbym podziękować za przyjęcie, jakie tu w Białymstoku od kibiców dostałem. Jeżeli chodzi o same spotkanie, to weszliśmy akurat po raz kolejny dobrze w mecz i sytuacji, które sobie stworzyliśmy, nie potrafiliśmy wykorzystać i to najbardziej boli, że mamy to, stwarzamy sytuacje, a nie potrafimy dograć dobrze tego ostatniego podania, dobrze uderzyć. Znowu nagle wpadła bramka z niczego, pierwszy strzał na bramkę, pierwsza sytuacja i Makuszewski pięknie uderzył. Bramka, która padła ustawiła to spotkanie i potem Sergei wybronił jeszcze rzut karny. Na pewno mecz był ciekawy, staraliśmy się do samego końca odrobić te straty. Zrobiliśmy wszystko, aby to spotkanie najpierw zremisować, później wygrać, ale niestety nie udało się. Martwi mnie to, że w tym ataku pozycyjnym nie potrafimy sobie poradzić, nie potrafimy odpowiednio dograć tej piłki, dlatego mamy teraz dwa dni do meczu z Ruchem i tu musimy coś wymyślić, aby to zmienić. Teraz już próbowaliśmy naprawdę wszystkiego. Wpuściliśmy zawodników, którzy mniej grali, bo Ci zawodnicy, co występowali w tych dziewięciu meczach w ostatnim czasie są zmęczeni i to widać po nich. Ci zmiennicy weszli, na pewno starali się, ale zabrakło nam czegoś, aby wywieźć stąd trzy punkty.
Tomasz Hajto: - Przede wszystkim życzę wszystkim Wesołych Świąt i zdrowia. Jeśli chodzi o same spotkanie, to był to mecz z lekkim prestiżem dla drużyny Jagiellonii, dla mnie i dla Michała jest to na pewno miły powrót, bo kibice pamiętali to, co tutaj dla Jagiellonii zrobił, kiedy pomógł się jej utrzymać z dorobkiem minusowych punktów. Zrobił tu na pewno wielką rzecz i tak jak Michał powiedział, to jest miłe. Wygrała dzisiaj drużyna, która była jednością, monolitem. Niejednokrotnie Wisła dochodziła do jakiś sytuacji, ale ta drużyna dzisiaj, można tak w przenośni powiedzieć, że wypruła płuca za siebie nawzajem na boisku. Oni wszyscy pracowali, chcieli wygrać bardzo ten mecz. Śmiałem się nawet w szatni, że dobrze się stało, kiedy nie strzeliliśmy bramki z karnego, bo mogło to nas rozluźnić, a tak to w tym stresie, w tej koncentracji dowieźliśmy zwycięstwo do końca. Nie był to na pewno piękny mecz w naszym wykonaniu, ale zagraliśmy tak, aby z Wisłą wygrać. Z Wisłą nie można się otworzyć, bo ma naprawdę kilku klasowych zawodników w swoim zespole. Widzieliśmy chociażby co się działo w momencie, kiedy wszedł Maor Melikson, jaki to piłkarz jest, jakiego formatu. Chciałbym dać cały komplement na całą drużynę, bo chłopaki oddali dzisiaj kawał zdrowia i wywiązali się ze wszystkiego. Chciałbym przypomnieć jedną rzecz, że nie skreślajmy tak szybko piłkarza, jak skreśliliśmy Gusicia. Ten chłopak został obrzucony ogromnym błotem po naszym porażkach w tych pierwszych meczach, a dzisiaj pokazał, że potrafi się skoncentrować i wyciągać wnioski. Zagraliśmy dzisiaj z mocnym zespołem, w końcu znowu do zera z tyłu, co było bardzo ważne i ten chłopak pokazał, że nie wolno szybko kogoś skreślać i dajmy każdemu szanse, bo każdy na tą drugą szansę zasługuje. Nie był w łatwej sytuacji, był bardzo krytykowany w ostatnim czasie, a jednak odwdzięczył się wszystkim kibicom bardzo dobrą i konkretną grą w defensywie. Jeśli chodzi o bramkę, to Maciek jest tak nieobliczalny momentami i na treningu i w meczu, że on potrzebuje jednej sytuacji, by zdobyć bramkę. Będę cały czas powtarzał, że w piłce cały czas różnice robi przyspieszenie, a to ma Maor Melikson w Wiśle, czy u nas Kupisz i Makuszewski. Cała drużyna dzisiaj zagrała dzisiaj z sercem i charakterem i udało się nam zwyciężyć z kolejnym mocnym przeciwnikiem, bo Lecha i Wisłę do takich można zaliczyć.
Zapowiedź meczu
Już jutro, w Wielką Sobotę Jagiellonia Białystok w ramach 25. kolejki T-Mobile Ekstraklasy podejmie na własnym boisku Wisłę Kraków.
Zawodnicy Wisły Kraków w swoim ostatnim meczu ligowym zremisowali bezbramkowo na własnym stadionie z Legią Warszawa. Ten mecz był określany jako hit naszej ligi, ale niestety po tym spotkaniu wszyscy byli rozczarowani grą obu zespołów. We wtorek Wiślacy rozegrali także półfinałowy meczu z Ruchem Chorzów, w którym to ulegli przeciwnikom 3:1. Wisła obecnie zajmuje ósmą pozycję w tabeli i ma o pięć punktów więcej od Jagiellonii Białystok.
Kogo zabraknie?
W drużynie Jagiellonii zabraknie na pewno dwójki kontuzjowanych graczy. Są nimi oczywiście Dawid Plizga, który już w niedalekiej przyszłości wróci do treningów z drużyna i Tomasz Frankowski, którego powrót jest zapowiadany na ostatnie kolejki obecnego sezonu. W Wielką Sobotę zagrać nie będzie mógł też Tomasz Porębski, który w ostatnim meczu w Lubinie otrzymał swoją czwartą żółtą kartkę i niestety w meczu z Wisłą musi pauzować. Do składu wracają za to Łukasz Tymiński i Janek Pawłowski, który już odbył karę za cztery żółte kartki i jest brany pod uwagę, przy ustalaniu wyjściowego składu na mecz z Krakowianami.
W ekipie Wisły kontuzjowanych jest ośmiu zawodników, z czego piątka graczy to są obrońcy. Z drużyną Wisły do Białegostoku nie przyjadą na pewno: Rafał Boguski, Gordan Bunoza, Radosław Sobolewski, Osman Chavez i Marko Jovanovic. Z mniejszymi kontuzjami zmagają się natomiast: Michał Czekaj, Kew Jaliens i Cwetan Genkow. Występ tej trójki zawodników stoi pod znakiem zapytania, ale możliwe jest, że będą w sobotę do dyspozycji trenera Michała Probierza.
Wisła w tym sezonie
Wisła w tym sezonie gra bardzo słabo, czego efektem jest dopiero ósma pozycja w tabeli. Wiślakom dotychczas udało się zebrać 34 punkty i do liderującej Legii Warszawa tracą jedenaście "oczek". Bilans spotkań Wisły w tym sezonie wygląda następująco: dziewięć zwycięstw, siedem remisów i osiem razy musieli uznawać wyższość rywali. W tym sezonie na wyjazdach Wisła w dwunastu meczach zdobyła siedemnaście punktów i daje to jej czwarte miejsce w tabeli meczów na wyjeździe.
Historia meczów Jagiellonii z Wisła
Dotychczas Jagiellonia grała z Wisłą 23 razy i to nasi najbliżsi rywale mają zdecydowanie większą ilość wygranych meczów. Piętnaście spotkań kończyło się wygraną Wiślaków, czterokrotnie w tych meczach padał wynik remisowy i również cztery razy Jagiellonii udawało się pokonać Krakowian. Bilans bramkowy wynosi 46:18 na korzyść Wisły. Ostatni mecz między tymi drużynami odbył się w październiku ubiegłego roku, w którym to Jagiellonia uległa na wyjeździe Wiśle 3:1, a bramki w tamtym spotkaniu strzelali: dla Wisły - Dudu Biton, Cwetan Genkow i Andraż Kirm, dla Jagiellonii - Janek Pawłowski.
Spotkanie Jagiellonia Białystok - Wisła Kraków rozpocznie się już jutro, w Wielką Sobotę o godzinie 18:00 na stadionie w Białymstoku, przy ulicy Słonecznej 1. Miejmy nadzieję, że piłkarze Jagiellonii zdołają wygrać z Wisłą i sprawią bardzo miły, świąteczny prezent na zbliżające się święta.