Data: Sobota, 20 Kwietnia 2013 g. 15:45
Miejsce: Białystok, ul. Słoneczna 1, 23. kolejka T-Mobile Ekstraklasy
Widzów: 3500
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń)
Jagiellonia Białystok (2:2) Wisła Kraków
Gajos'22, Plizga'64 - Sarki'67, Boguski'79
Składy:
Jagiellonia Białystok: Słowik - Ukah, Pazdan, Dźwigała, Norambuena - Quintana, Grzyb, Gajos (60.Bandrowski), Kupisz - Plizga - Frankowski (68.Smolarek)
Wisła Kraków: Pareiko (46.Bieszczad) - Jovanović (75.Stolarski), Chavez, Sobolewski, Burliga - Sarki, Wilk, Uryga, Kosowski - Chrapek - Iliev (60.Boguski)
Kartki żółte: Gajos, Ukah - Iliev, Chavez
Piłkarz meczu: Tomasz Kupisz
W ramach 23. kolejki spotkań ekstraklasy Jagiellonia zremisowała 2:2 z krakowską Wisłą. Bramki dla naszego zespołu strzelali Maciej Gajos i Dawid Plizga. W Wiśle bramkę kontaktową z rzutu wolnego strzelił Sarki, a po podaniu tego samego zawodnika wynik meczu ustalił Rafał Boguski.
Jagiellonia rozegrała w dniu dzisiejszym chyba najlepsze spotkanie jakie nam było oglądać w tym roku. Szybkie akcje ofensywnych zawodników naszej drużyny mogły się podobać. Bramką dla gospodarzy pachniało od samego poczatku meczu. Pierwszego gola po zamieszaniu w polu bramkowym, rykoszecie , odbiciu od słupka strzelił ostatecznie Gajos. Takim wynikiem zakończyła się pierwsza połowa meczu. W 64 minucie spotkania indywidualną akcją popisał się rozgrywający bardzo dobre zawody Tomasz Kupisz. Przejął piłkę i w swoim stylu przeprowadził groźny rajd na bramkę Bieszczada. Strzelił mocno, ale jego strzał wybronił bramkarz gości, jednak odbita piłka wyszła w pole dopadł do niej Dawid Plizga i umieścił ją w siatce. Kiedy wydawało się że to Jagiellonia kontroluje przebieg gry Sarki pięknym strzałem z rzutu wolnego dał bramką kontaktową Wiśle. Kolejne minuty gry to zdecydowana przewaga Wisły. Jagiellonii jakby ktoś odłączył prąd. Niestety to nie mogło się inaczej skończyć. W 79` minucie gry ponownie w roli głownej w Wiśle wystąpił Sarki. Przejął piłkę, przeprowadził na pełnej szybkości rajd prawą stroną i zacentrował idealnie w pole karne gdzie na miejscu był Rafał Boguski, dołożył nogę i z przewagi dwóch goli stał się remis.
Wynik mecz mógł jeszcze rozstrzygnąć Dani. W ostatniej akcji w doliczonym czasie gry Kupisz idealnie zagrał w pole karne długa piłkę a nabiegający na nią Dani zamiast strzelać prawą nogą zbyt mocno przekombinował i niestety bramka nie padła, choć piłkę miał niemal na nodze. W chwilę później arbiter zakończył zawody.
Wypowiedzi pomeczowe
Tomasz Kulawik:
- W pierwszej kolejności chciałem pogratulować mojej drużynie za ambicję, że walczyła do końca. Przegrywając 0:2 nie załamała się i wyciągnęliśmy na 2:2, dzięki czemu stworzyła się ciekawa końcówka.
Dużo zawdzięczamy też temu, że młodzież która weszła, stanęła na wysokości zadania. Każdy z tych młodych zawodników, który dostał szansę, wykorzystał ją dziś w stu procentach. To też jest taki pocieszający aspekt tego meczu.
Tomasz Hajto:
- Na gorąco ciężko coś po takim meczu konstruktywnego powiedzieć. Doszło do takiej paradoksalnej sytuacji, że po tym remisie w szatni jesteśmy załamani. Z perspektywy całego meczu pokazaliśmy jednak dzisiaj kawałek dobrej piłki. Uczulaliśmy się na to, że rywal ma szybkiego zawodnika z boku, że jest Kosowski, który ma dobre dośrodkowanie i nawet jeśli nie przyjechało kilku zawodników, to nadal jest to dobra Wisła. Boli przede wszystkim to, że praktycznie przed każdym meczem uczulamy zawodników, żeby nie faulować na 16, 18. czy 20. metrze. Dzisiaj można powiedzieć, że Wisła otworzyła się szczerze od tego rzutu wolnego, fantastycznie uderzonego. Strzeliła na 2:1, złapała wiatr w żagle i i stworzyła sobie kolejną sytuację.
Mimo to stwarzamy ciągle takie spektakularne widowiska, że w 93. minucie mogliśmy się pokusić o zwycięstwo. Dani Quintana, który do tej pory grał naprawdę fantastyczne mecze i dzisiaj też zagrał bardzo dobry mecz, siedzi w szatni załamany i sam mówi, że nie wie jak to się stało, że tego nie strzelił. Ta piłka była zaledwie metr przed linią końcową.
Gratuluję zawodnikom występu. Podtrzymujemy tym meczem swą dobrą serię. Przed sezonem naszym celem było szóste miejsce, a wszystko co zrobimy powyżej będzie na nasz plus. Nie załamujemy się, teraz przyjeżdża do nas Lech i na nim się koncentrujemy. Wygraliśmy w Poznaniu i trzeba zrobić wszystko, żeby go tutaj pokonać. W 23. meczach zaznaliśmy tylko cztery porażki, a więc dyspozycja jest stabilna. Nie możemy jednak popełniać takich błędów jak dzisiaj i wciąż pracujemy nad tym. Nie od razu przecież Kraków zbudowano.
Zapowiedź meczu
Sobota przed nami. Zima, chyba (nie zapeszając), odpuściła. Do tego w sobotę mecz ligowy. Tym razem Jagiellonia podejmie na własnym stadionie Wisłę Kraków, z którą wobec ostatniej sromotnej porażki w Białymstoku w ramach rozgrywek Pucharu Polski ma rachunki do wyrównania.
W jutrzejszym spotkaniu niemożliwy jest występ kilku piłkarzy. Po stronie Jagiellonii kontuzjowany jest tylko jeden zawodnik, którym jest Nika Dzalamidze. Reszta piłkarzy jest zdrowa i wszyscy są brani pod uwagę przy ustalaniu składu. Natomiast w ekipie Wisły lista graczy, którzy narzekają na urazy jest znacząco dłuższa, ponieważ wynosi ona aż sześć nazwisk. Tymi kontuzjowanymi zawodnikami są: Michał Czekaj, Arkadiusz Głowacki, Kew Jaliens, Cwetan Genkow, Daniel Sikorski oraz Patryk Małecki. Ponadto rezerwowy bramkarz Wisły - Michał Miśkiewicz się rozchorował i jego jutrzejszy występ jest również niemożliwy.
Gra Jagiellonii jest nierówna, w obronie można załamywać ręce, ale ofensywnie zarówno jeśli chodzi o grę z kontry jak i stałe fragmenty gry zaczyna to wyglądać jak „u ludzi”. Jeśli do tego dodamy odpowiednią – konkretną frekwencję to możemy śmiało liczyć na solidne widowisko piłkarskie, które najlepszej obejrzeć na stadionie.
Mimo tego, że podczas dojścia na stadion czeka nas błoto, mimo policji, która lustruje każdego w szaliku niczym gestapo za okupacji, mimo warunków na obiekcie porównywalnych maksymalnie do kurnika ze międzywojnie. Mimo to najlepiej mecz obejrzeć na trybunach. Nie może tam zabraknąć nikogo z Was. Nawet szyderców – w tym naszych „wielbicieli talentu trenera Hajto”. W wolnej chwili zawsze przecie można nawrzucać trenerowi kilka gorzkich słów :)