Data: Sobota, 4 Maja 2013 g. 13:30
Miejsce: Łódź, Aleja Piłsudskiego 138, 25. kolejka T-Mobile Ekstraklasy
Widzów: 5000
Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce)
Widzew Łódź (3:0) Jagiellonia Białystok
Okachi 3', Stępiński 61', Broź 74'
Składy:
Widzew Łódź: Mielcarz - Broź, Abbes, Phibel, Płotka - Kaczmarek, Okachi, Kasprzak (72.Nowak), Pawłowski - Bruno (46.Mariusz Stępiński) - Ben Dhifallah (82.Rybicki)
Jagiellonia Białystok: Słowik - Ukah (71.Smolarek), Pazdan, Dźwigała, Hanzel - Quintana, Grzyb, Gajos, Kupisz - Kim (62.Frankowski) - Plizga (82.Kowalski)
Kartki żółte: Płotka, Kaczmarek - Ukah, Kupisz
Piłkarz meczu: Rafał Grzyb
Żadna prawidłowość, żadna cykliczność nie może w tym sezonie opisać gry Jagiellonii. Po dobrym spotkaniu z Lechem Poznań, kiedy nawet najzagorzalsi przeciwnicy talentu szkoleniowego Tomasza Nikodema Hajty zaprzestali krytyki nadszedł mecz z Widzewem po którym ponownie należy się niezła połajanka.
Jagiellonia w beznadziejnym stylu przegrała w Łodzi 0:3 nie oddając praktycznie jednego strzału który mógłby zagrozić bramce Mielcarza. Obrona zagrała po swojemu, czyli beznadziejnie żenująco, pomoc nie istniała a napastnicy – hmmm tych przez 60 minut nie było w ogóle na boisku.
Trzeba mieć naprawdę dużo samozaparcia, lub oślej głupoty by udowadniać sobie, że bez napastnika meczu się nie wygra, ba – rzadko się go remisuje. Trzeba być totalnym ignorantem, aby opierać obronę zespołu na zawodniku który od kilku co najmniej spotkań gra po znajomości. Jak słusznie Kolega redakcyjny Bruner, pod tekstem poniżej, zauważył – nie mamy zespołu, a zawodnicy, którzy coś tam umieli zatracają posiadane umiejętności.
Jagiellonia w swoim stylu już w 3 minucie meczu straciła bramkę. Na strzał z dystansu zdecydował się Okachi piłka jeszcze obiła Gajosa i wpadła do siatki interweniującego Słowika. W chwilę później mogło być 2:0, ale w ostatniej chwili Pawłowskiego zablokował Ukah. W 61 minucie spotkania Stępiński strzelił druga bramkę dla Widzewa. Nasi obrońcy stali i patrzyli co będzie i stał się gol po strzale z minimalnej odległości od linii bramkowej. Juniorzy nie popełniają takich błędów. Formalności w 74 minucie dopełnił Broź ustalając wynik spotkania na 3:0.
W grze Jagiellonii zabrakło wszystkiego. Zdecydowania, chęci, zgrania, wyuczonych elementów gry. Widzew grając prostą piłkę pt. „faja i do przodu” pokonał dzisiaj polską titikakę. Żal było patrzeć na tak grającą Jagiellonię.
Wypowiedzi pomeczowe
Dariusz Dźwigała: - Przede wszystkim gratuluję gospodarzom zasłużonego zwycięstwa. Wygrał zespół, który był bardziej zdeterminowany. U nas zabrakło na pewno organizacji gry w defensywie. Zabrakło również jakości w grze, było dużo słabych punktów, było za dużo gry indywidualnej i dzisiaj nie byliśmy zespołem. Sprawialiśmy wrażenie jakbyśmy byli na festynie. Po stracie piłki myśleliśmy, że rywal nic nam nie zrobi, niestety w dzisiejszej piłce wszyscy muszą brać udział w grze defensywnej. Nie wiem, czy dzisiaj zespół obrósł w piórka po meczu z Lechem Poznań, że uwierzył w to, iż jesteśmy na tyle mocni, żeby prowadząc grę w drugiej połowie z Lechem Poznań dzisiaj tylko grą do przodu możemy wygrać z Widzewem. Niestety mecz pokazał, że w piłce wszyscy muszą się zaangażować w grę defensywną i po prostu w dniu dzisiejszym mieliśmy za dużo słabych punktów.
Zapowiedź meczu
W jutrzejsze, wczesne popołudnie w ramach 25. kolejki T-Mobile Ekstraklasy drużyna Jagiellonii Białystok będzie podejmować na wyjeździe Widzewa Łódź.
Podopieczni trenera Radosława Mroczkowskiego w ostatniej serii gier podejmowali na wyjeździe Wisłę Kraków. Fatalny błąd Dino Gavricia pewnie wykorzystał Patryk Małecki, który spokojnie wygrał pojedynek sam na sam z Maciejem Mielcarzem. Do końca spotkania żadna z drużyn nie potrafiła strzelić kolejnej bramki i tym samym Wisła pokonała Widzewa 1:0.
Kogo zabraknie?
W ekipie Jagiellonii w jutrzejszym spotkaniu niemożliwy jest występ tylko dwóch piłkarzy. Pierwszym z nich jest oczywiście Nika Dzalamidze, który ciągle przechodzi rehabilitacje po przebytej kontuzji, natomiast tym drugim jest Alexis Norambuena, który to w spotkaniu z Lechem obejrzał swą czwartą żółtą kartkę w sezonie i w związku w tym będzie musiał w jutrzejszym meczu pauzować.
Wśród Widzewiaków w jutrzejszym meczu na pewno zabraknie również dwójki zawodników, którymi są Michał Jonczyk oraz Sebastian Dudek. Pierwszy z nich zmaga się z kontuzją, natomiast Dudek podobnie jak Norambuena musiał jutro pauzować, ze względu na żółte kartki. Pod znakiem zapytania stoi także występ Łukasza Brozia, który w tym tygodniu wrócił do treningów po przebytej kontuzji.
Widzew w tym sezonie
Łodzianie w tym sezonie spisują się dosyć słabo, ponieważ od jakiegoś czasu ostatnie dwie drużyny powolutku zaczęły odrabiać punkty do Widzewa i tym samym podopieczni trenera Mroczkowskiego wciąż nie mogą być pewni utrzymania w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce. Jak dotąd Widzewiakom udało się zabrać 28 punktów, co obecnie daje trzynastą pozycję w tabeli. Nasi najbliżsi rywale w tym sezonie wygrywali w siedmiu meczach, również siedem razy dzielili się z przeciwnikami punktami oraz zanotowali dziesięć porażek.
Bilans Jagiellonii z Widzewem
Dotychczas obie drużyny mierzyły się ze sobą 26 razy, a bilans tych pojedynków jest korzystniejszy dla Widzewa. Wygrywali oni dwanaście meczów, sześć razy padał wynik remisowy, natomiast Jagiellonia zwyciężała w ośmiu spotkaniach. Bilans bramkowy wynosi 42:31 na korzyść Widzewa. Ostatni mecz między tymi drużynami został rozegrany w listopadzie ubiegłego roku, kiedy to Jaga na własnym boisku zremisowała z Widzewem 2:2. Dwie bramki w tamtym spotkaniu dla Jagiellonii zdobył były zawodnik łodzian, a więc Nika Dzalamidze, natomiast trafienia dla Widzewa zaliczyli Mariusz Rybicki oraz Mariusz Stępiński.
Spotkanie Widzew Łódź - Jagiellonia Białystok rozpocznie się już jutro o godzinie 13:30, na stadionie przy ulicy Piłsudskiego 138 w Łodzi. Najważniejszym pytaniem jest to, czy w końcu w Ekstraklasie naszym piłkarzom uda się wygrać z Widzewem na ich terenie, ponieważ ta sztuka Jagiellończykom po raz ostatni udała się 1 października 1989 roku, kiedy to Jaga pokonała Widzew 2:1. Nie mielibyśmy nic przeciwko, aby jutro padł identyczny wynik.