Data: Sobota, 22 Marca 2014 g. 15:30
Miejsce: Białystok, ul. Słoneczna 1, Stadion Miejski w Białymstoku, 27. kolejka T-Mobile Ekstraklasy
Widzów: 5232
Sędzia: Paweł Raczkowski
Jagiellonia Białystok (1:1) Korona Kielce
Trytko 23` - Dźwigała 93`
Składy:
Jagiellonia Białystok: K.Baran - Waszkiewicz (75.Rajalakso), M.Baran, Michalski, Popkhadze - Plizga (46.Dźwigała), Pazdan, Gajos, Dzalamidze - Quintana - Balaj
Korona Kielce: Małkowski - Sylwestrzak, Jovanovic, Janota (37.Gołębiewski), Stano, Trytko, Petrov (83.Markovic), Sobolewski (64.Beisebekov), Dejmek, Golański, Khizhnichenko
Kartki żółte: Balaj, Pazdan, Popkhadze, Baran - Golański, Stano, Jovanović, Khizhnichenko
Piłkarz meczu: A. Dźwigała
Jagiellonia po kolejnym beznadziejnym meczy szczęśliwie zremisowała na własnym stadionie z Koroną Kielce 1:. Bramkę w doliczonym czasie gry strzelił Adam Dźwigała. Gości na prowadzenie w 23 minucie meczu wyprowadził Przemysław Trytko.
Spotkanie Jagiellonii z Koroną było z gatunku tych o sześć punktów. Wygrana gospodarzy zbliżała och do pierwszej mistrzowskiej ósemki. Przegrana niebezpiecznie zbliżała do ósemki walczącej o utrzymanie. Padł remis, a ten jest raczej osiągnięciem Jagiellonii w materii pt. „uszczknęliśmy przeciwnikowi dwa punkty”.
Jagiellonia zagrała od samego początku słabo. Pozwoliła Koronie narzucić swój styl gry, pozwoliła na konstruowanie akcji w ofensywie i to zemściło się w 23 minucie meczu. Rozgrywający tragiczne zawody Gajos stracił piłkę, podanie do wychodzącego na pozycję Trytko, który bezkarnie uderza na naszą bramkę i mieliśmy 0:1. Korona nie odpuszczała i raz za razem konstruowała akcje ofensywne, które mogły zakończyć się golem. Jagiellonia w pierwszej części meczu nie istniała. Zespół wyglądał jakby został w szatni. Każdy grał pod siebie, brak było jakiegokolwiek zrozumienia na boisku. Te same schematy, które przeciwnik miał rozpracowane do bólu. Byliśmy do bólu przewidywalni i do bólu irytujący. Nikt nie zasłużył na indywidualną pochwałę, może oprócz Popkhadze i Krzyśka Barana. Reszta – bez komentarza.
Po zmianie stron Jagiellonia trochę zmieniła obraz gry, ale nie na tyle by przekładało się to na okazje do zdobycia bramki. Brak dokładności i zbytniego przemyślenia gry. Wrzucanie dalekich piłek na Balaja i nóż widelec coś się uda. Indywidualne próby akcji ofensywnych naszych piłkarzy pominę milczeniem. Dopiero w momencie kiedy przeciwnik był już mocno zmęczony to nasz zespół przejął inicjatywę na poważnie. Kiedy już się wydawało, że jest po meczu w trzeciej minucie doliczonego czasu po dobrze rozegranym rzucie rożnym i dośrodkowaniu Daniego na głowę Dźwigały ten ładnie strzelił i uratował zespołowi punkt. W chwile później jeszcze Krzysiek Baran fenomenalnie obronił strzał Sylwestrzaka. Po nieudanej kontrze i zmarnowaniu okazji przez Gajosa sędzia zakończył zawody.
Można zacytować takie przysłowie ludowe „ głupi to ma szczęście”