Data: Czwartek, 1 Maja 2014 g. 18:00
Miejsce: Bielsko-Biała, 32. kolejka T-Mobile Ekstraklasy
Widzów: 3054
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa)
Podbeskidzie BB (2:1) Jagiellonia Białystok
Telichowski 50`, Popkhadze (sam.) 61` - Quintana 88`
Składy:
Podbeskidzie BB: K.Baran - Modelski, Ukah, M.Baran, Popkhadze - Quintana, Grzyb, Dźwigała (71.Balaj), Plizga (77.Savalnieks) - Gajos (85.Gajos) - Piątkowski
Jagiellonia Białystok: Zajac - Górkiewicz, Konieczny, Telichowski, Adu - Sokołowski, Sloboda, Iwański, Pietruszka (46.Malinowski) - Chmiel (90.Kołodziej) - Pawela (72.Lebedyński)
Kartki żółte: Chmiel - Plizga, Modelski, M. Baran
Po bardzo słabym meczu w Bielsku Białej Jagiellonia uległa miejscowemu Podbeskidziu 1:2. Pierwsza bramkę dla gospodarzy strzelił w 50 minucie Telichowski, a drugiego gola w 61 minucie spotkania przecinając podanie Malinowskiego strzelił do własnej bramki Popkhadze.
W końcówce meczu honorową bramkę strzelił jeszcze Quintana, ale to było zbyt mało na dobrze dysponowanych gospodarzy.
W początkowej fazie meczu Jagiellonia ruszyła mocno do przodu i mimo, że nie miała klarownej sytuacji do zdobycia gola, to jej przewaga przez pierwsze 20 minut by la niekwestionowana. Jednak w miarę upływu czasu gospodarze przejmowali inicjatywę, ale w pierwszej połowie spotkania nie mieli zbyt wielu okazji by zagrozić bramce Barana. Pierwsza część spotkania była słaba i nawet sędzia zlitował się nad oboma zespołami i zakończył ją bez dodatkowych doliczonych minut.
Po zmianie stron gospodarze mówiąc kolokwialnie ruszyli z kopyta i na efekty nie trzeba było długo czekać. Cienka jak włoski makaron obrona naszego zespołu raz po raz dawała się wodzić za nos aż w końcu miejscowi dopięli swego. W 50 minucie po wielki zamieszaniu podbramkowy jeszcze Ukahowi udało się wybić kolanem piłkę w pole, ale już dobitka Telichowskiego zakończyła się bramką. Koleje minuty to dalej dobra gra Podbeskidzia, i koleje okazje do zdobycia bramki. Pierwsza z nich był faul Martina Barana na Paweli, który powinien zakończyć się rzutem karnym. Sędzia nie widział jednak faulu i nie podyktował jedenastki. Po chwili było jednak 2:0. Malinowski dobrze dośrodkował w pole karne, tam niefartownie interweniował Popkhadze wbijając piłkę do własnej bramki. Im bliżej końca tym bardziej zawodnicy Jagiellonii wyglądali jakby ktoś im związał nogi. Widoczny był ubytek sił, zdecydowanie na niekorzyść naszego zespołu. W 88 minucie meczu dobrą akcję swoją stroną Popędził Modelski, zagrał do środka do Savalnieks, odegrał do Modelskiego, ten zagrał w pole karne a tam bez problemów piłkę w siatce umieścił Dani Quintana. W chwilę później Piątkowski mógł dać remis, ale to było zbyt mało aby odrobić straty i przynajmniej wywalczyć remis.
Podsumowując. Początek spotkania i ostatnie kilka minut to zbyt mało, aby wywieść przynajmniej jeden punkt. Gospodarze byli bardziej zdeterminowani i umieli powalczyć. Jagiellonia nie umiała wykorzystać swoich atutów i niestety przegrała,
Dodatkowo należy zwrócić uwagę na kolejna rzecz o której się nie mówi. O braku komunikacji na linii bramkarz stoperzy. To już któreś spotkanie, gdzie widoczne są proste błędy, prowadzące do zagrożenia pod naszą bramką. Czas nad tym mocno popracować i ustalić kto kiedy i gdzie ma do piłki wyjść, bo momentami wygląda to nędznie niczym na asfaltowym podwórku lat 80tych.