Data: Sobota, 29 Września 2007 g. 18:15
Miejsce: Białystok, ul. Słoneczna 1, 9 kolejka Orange Ekstraklasy
Widzów: 12000
Sędzia: Mirosław Górecki (Katowice)
Jagiellonia Białystok (2:1) błąd
Wasiluk, Rodnei (s), Sotirović
Składy:
Jagiellonia Białystok: Banaszyński - Łatka, Nawotczyński, Rodnei, Wasiluk - Dzienis (61' Niedziela),Everton, Markiewicz, Jarecki (76' Chańko) - Sobociński (61' Gevorgyan), Sotirović
błąd: Fabiniak - Kłos (50' Lisowski), Stawarczyk shadogan, Broź - Budka, Masłowski, Kuklis, Napoleoni (65' Panka) - Bogunović, Piechna (66' Grzelczak)
Kartki żółte: Wasiluk
Piłkarz meczu: Vuk Sotirović
Mecz rozpoczął się ze sporym opóźnieniem, gdyż dziadkowi z PZPNu, który świecił plakietką z napisem DELEGAT PZPN nie spodobały się flagi, które zawisły na sektorze gości. Amator kwaśnych jabłek za nic nie pozwolił na rozpoczęcie spotkania, bo powszechnie wiadomo, iż to "mafia" z PZPNu rozdaje karty. Tylko nie mają chyba na uwadze tego, iż
PIŁKA NOŻNA JEST DLA KIBICÓW i żeby nie KIBICE to by se chłopcy w PZPNie mogli łuszczyć pestki i suszyć winogrona na rodzynki. Widać, że przypadkowi ludzie rządzą polską piłka, która i tak nie jest na jakimś rewelacyjnym poziomie.
Gdy już jednak udało się rozpocząć mecz (pewnie Canal+ miał coś w tym temacie do powiedzenie, bo jakby nie było to on wykłada kasę na relację) od razu Jagiellonia ruszyła do natarcia. Już w 4 minucie po ładnej akcji Vuka, Sobociński stanął przed szansą na zdobycie gola, jednak tego dnia Remek był słabiutkim ogniwem zespołu i nie udało mu się w dogodnej sytuacji pokonać bramkarza gości. Kilka minut później aktywny Sotirovic minimalnie przestrzelił posyłając piłkę obok słupka. Mimo, iż Widzew starał się grać otwarta piłkę, a groźne akcje wyprowadzał Napoleoni, to Jagiellonia była zespołem lepszym. Darek Łatka toczył zacięte, a przede wszystkim wygrane boje z Napoleonim, który wydawał się najlepszym graczem zespołu gości.
21 minuta to rzut rożny dla białostockiej drużyny. Do piłki podchodzi Markiewicz, wrzuca piłkę w pole karne, a najwyżej wyskakuje
MAREK WASILUK i strzałem głową zdobywa pierwszego gola. Warto wspomnieć, iż był to "setny" gol żółto-czerwonych w Ekstraklasie. Trybuny oszalały i na stadionie rozpoczęło się żółto-czerwone święto.
20 minut później Napoleoni po błędzie (jedynym) Łatki zagrał piłę wzdłuż bramki Banaszyńskiego, a interweniujący Rodnei pechowo skierował ją do własnej bramki. Z trybun poleciało: NIC SIĘ NIE STAŁO i za tą postawę należy pochwalić białostockich kibiców. Rodnei nie jest pierwszym ani ostanim zawodnikiem, który strzelił samobója. Zdarza się najlepszym.
Już w końcówce pierwszej odsłony, w doliczonym czasie gry Sotirović będąc sam na sam z Fabiniakiem nie potrafił zdobyć gola.
Pierwsza połowa zakończyła się 1:1, a obie bramki zdobyła Jagiellonia.
Druga połowa w wykonaniu obu drużun była trochę słabsza niż pierwsze 45 minut. Jednak kibice znacznie podnieśli atrakcyjność tego spotkania, po raz kolejny prezentując fantastyczną oprawę meczową. Szkoda tylko, że pewnie amatorzy kwaśnych jabłek z PZPNu za odpalone race wcisną Jadze jakąś karę finansową. Raz jeszcze ciśnie się na usta -
PIŁKA NOŻNA DLA KIBICÓW.
W drugiej połowie po kilkunastu minutach na boisku w barwach Jagi pojawili się Niedziela, który zastąpił Dzienisa, który jak zwykle dużo biegał, a efektów nie było widać, oraz Gevorgyan który zmienił słabego Sobocińskiego.
Kilka minut później po kolejnym dośrodkowaniu z rzutu rożnego gola zdobył
VUK który miejmy nadzieję w końcu odzyska swoją skuteczność. Na białostockich trybunach po raz kolejny zapanowała euforia i szalony taniec radości. Tak umie się bawić tylko Białystok.
Reszta spotkania to pojedyncze akcje zawodników z jednej i drugiej drużyny. Najbliżej szczęścia był Niedziela, który po indywidualnej akcji fantastycznie uderzył piłkę, która odbiła się o słupka i trafiła pod nogi Vuka. Białostocki napastnik nie miał wielkiego pola manewru i piłka trafiła w ręce Fabiniaka.
Mimo, iż obie drużyny grały otwarta piłkę wynik spotkania nie uległ już zmianie. Warto podkreślić też fakt, iż sędzia (jakoś nie specjalnie się przyłożył do swoich obowiązków) pokazał tylko jedną żółta kartkę, którą zobaczył Wasiluk.
Jagiellonia odniosła w pełni zasłużone zwycięstwo, gdyż tego dnia była po prostu zespołem lepszym. Grała mądrze, z polotem. Oby taką Jagę oglądać w każdym meczu. Na słowa uznania zasługuje cały zespół, jednak szczególne podziękowania należą się Łatce, Vukowi i Wasilukowi.
Relacja Live!
Galeria cz.1
Galeria
Wypowiedzi pomeczowe
Było to trochę dziwne. Pierwszy raz spotkałem się z taką sytuacją, że mecz się opóźnił o 25 minut. Chłopcy zareagowali jednak bardzo dobrze, cały czas się rozgrzewali i nie było tego widać od pierwszej minuty - mówi trener Jagiellonii Artur Płatek.
Strzeliliśmy trzy bramki, wygraliśmy 2:1.
Czasami mecze tak się układają, że jest jakiś nieszczęśliwy zbieg okoliczności i pada samobójcza bramka. Dobrze, że jednak skończyło się naszym zwycięstwem. Na pewno z przebiegu całego meczu byliśmy zespołem lepszym, stworzyliśmy więcej sytuacji stuprocentowych i nasze zwycięstwo jest zasłużone
Czy po dzisiejszym zwycięstwie (2:1) wybaczy Pan zawodnikom nieudany mecz sprzed tygodnia w Bełchatowie?
Nie. Coś takiego jak w Bełchatowie nie może nam się przytrafić, bo być może dzisiaj nie mielibyśmy jedenastu punktów a na przykład dwanaście lub więcej. Nie możemy podchodzić do meczu tak jak w Bełchatowie. Dzisiaj to była zupełnie inna drużyna i to było widać na boisku.
Marek Zub (Widzew) - Wydaje mi się, że mecz był ciekawy dla licznie zgromadzonej publiczności, dla której było to szczególne wydarzenie. Natomiast jeśli chodzi o poziom piłkarski nie odzwierciedla tego co się działo poza grą na boisku. Jeżeli chodzi o sam wynik meczu i jego przebieg. Widzew przegrał dzisiejszy mecz po szkolnych błędach, przede wszystkim w defensywie, przy stałych fragmentach gry. Mimo tego, że mieliśmy okazje aby pokusić się przynajmniej o remis, niestety nie potrafiliśmy w dzisiejszym meczu strzelić więcej bramek. Mało tego, ta gra nie bardzo się nam dzisiaj układała. Sytuacje jakie mięliśmy w mniejszym stopniu wynikają z naszych dobrych zagrań a większym z błędów jakie popełniła Jagiellonia. Gratuluję zwycięstwa, udanego święta i mam nadzieję, że za tydzień to my będziemy się cieszyli i dobrym wynikiem uświetnimy kolejne derby Łodzi.
Tomasz Lisowski: (obrońca, Widzewa Łódź): Też chcieliśmy wygrać. Niestety nie wykorzystaliśmy sytuacji, które stworzyliśmy, zaś Jagiellonia, tak. (...) Nie można obarczać winą bramkarza za dzisiejszą porażkę. Przy drugiej bramce popełnił on błąd. (...) Już w piątek czeka nas bardzo ciężki mecz z ŁKS Łódź. Za wszelką cenę musimy wygrać go. (...) Nie było żadnych założeń taktycznych, graliśmy swoje, ale Jagiellonia nie pozwoliła nam dziś na wiele.
Bartosz Fabiniak (bramkarz, Widzewa Łódź): Dobry mecz. W drugiej części straciliśmy w głupi sposób bramkę i w konsekwencji przegraliśmy ten mecz. Przed nami derbowy mecz o którym już od teraz trzeba myśleć. (...) Wyszedłem do piłki, lecz ubiegł mnie jeden z zawodników gospodarzy i tak padł gol. Dziś starliśmy, aż dwie bramki ze stałych fragmentów gry i z tego musimy wyciągnąć wnioski, aby unikać takich sytuacji w przyszłości.
Bartłomiej Niedziela (pomocnik, Jagiellonii Białystok): No tak, pucharowy mecz był tylko przysmakiem tego, co zobaczyliśmy dzisiejszego wieczoru. Szkoda, że przegraliśmy w tygodniu, ale najważniejsze jest to, iż dziś zdobyliśmy trzy punkty z czego bardzo cieszymy się. A mecz ten był mianem o sześć oczek. (...) Raz po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę zgrywał mi Vahan, a potem trochę szczęśliwie przedarłem się w pole karne gości i piłka po moim strzale trafiła w słupek. Ogólnie to szkoda, ale powtórzę jeszcze raz - najważniejsze są trzy punkty. (...) Widzew był takim zespołem, który pozwalał nam stwarzać groźne sytuację. W pierwszej części bramkę mógł zdobyć zarówno Remik Sobociński, jak i Vuk Sotirović. Natomiast w drugiej mieliśmy także kilka sytuacji i jedną z nich wykorzystaliśmy. (...) Mam taką nadzieję, że od tego meczu będziemy rozgrywać dobre spotkania. Przed nami trudne mecze w Krakowie, czy Warszawie. Zobaczymy, jak to będzie.
Vahan Gevorgyan (napastnik, Jagiellonii Białystok): Myślę, że debiut wyszedł pozytywnie, ale końcową ocenę wystawi trener. Cieszymy się z trzech punktów, które były nam bardzo potrzebne. (...) Atmosfera na stadionie była super i naprawdę warto grać dla tych kibiców. (...) Przed nami trudne spotkania na wyjeździe i nie możemy bać się tych spotkań.