Data: Wtorek, 4 Grudnia 2007 g. 18:30
Miejsce: Białystok, ul. Słoneczna 1, Puchar Ekstraklasy
Jagiellonia Białystok (0:0) Korona Kielce
Składy:
Jagiellonia Białystok: Olszewski - Stankiewicz (62' Nawotczyński), Rodnei, Wasiluk, Łatka - Niedziela, Falkowski, Kwiek (46' Markiewicz), Truszkowski (73' Janik) - Sobociński, Konon (46' Marczak)
Korona Kielce: Leciejewski - Celeban, Hernani, Król, Rutka - Bonin (62' Kiełb), Nowak, Wilk, Sobolewski - Kowalczyk (77' Michałek), Zabłocki (71' Gajtkowski)
Po raz trzeci w tym roku Jaga zagrała z Koroną. Po raz trzeci w tym roku na remis. Po raz ostatni mieliśmy okazję oglądać Jagiellonię na Słonecznej w 207 roku. Dzisiaj Jaga kończyła rozgrywki grupowe (grupa C) Pucharu Ekstraklasy spotkaniem z Koroną Kielce. Zwycięstwo bądź remis w tym spotkaniu dawał awans białostoczan do ćwierćfinałów tych rozgrywek. Zwycięstwo Korony dawało tej drużynie awans. W związku z powyższym mecz był o stawkę, choć prestiż rozgrywek żaden. Dopingu praktycznie nie było. Jedynie kilkukrotnie kibice zgromadzeni na stadionie kibice swoim skandowaniem wyrazili poparcie dla prezesa Olka Puchalskiego oraz trenera Artura Płatka oraz „pozdrowili” PZPN.
Pierwsza połowa spotkania mogła się podobać. Na początku meczu dość dobrze poczynali sobie na połowie gospodarzy kielczanie. Jednak niedokładność oraz uważna gra Jagiellończyków w obronie powodowały to, że nie dochodziło do większego zagrożenia dla bramki strzeżonej przez Andrzej Olszewskiego. W 9 minucie meczu sędzia nie zauważa faulu na Kononie w polu karnym Korony. Zawodnik był ewidentnie faulowany ale niestety, rzutu karnego kibice zgromadzeni na słonecznej się nie doczekali. Jednak w niespełna 10 minut później ponownie w polu karnym faulowany został Konon. Sędzia tym razem się nie zawahał i podyktował rzut karny,. Do jedenastki podszedł Kwiek, ale nie wykorzystał dogodnej sytuacji do zdobycia bramki. Strzelił niecelnie i trafił jedynie w słupek. Dobitka również okazała się niecelna. W tym momencie i w kolejnych minutach Jagiellonia miał inicjatywę i to ona była bliższa zdobycia bramki. Brakowało jednak wykończenia akcji. W końcowym okresie pierwszej połowy do głosu doszli ponownie goście. Akcje Kowalczyka czy też Sobolewskiego mogły dać bramkę przyjezdnym. Pomimo otwartej gry z obu stron bezbramkowy wynik nie zmienił się do końca pierwszej połowy spotkania.
Po zmianie stron oba zespoły zeszły z tonu. Gra nie była już tak przyjazna dla oka. Dużo walki w środkowej części boiska oraz niedokładności sprawiło, że na boisku zaczęło wiać nudą. W kilku dość klarownych sytuacjach strzeleckich chybili zarówno zawodnicy Korony jak i Jagiellonii. Mecz ponownie zaczął nabierać rumieńców kiedy dobiegał końca. Utrata sił sprawiała, że oba zespoły zaczęły popełniać więcej błędów. W 70 minucie spotkania Kowalczyk ładnym strzałem chciał zaskoczyć bramkarza Jagiellonii Olszewskiego. Ten zamiast łapać piłkę wypuścił ją przed siebie. Zawodnik Korony próbował poprawić swój strzał, ale tym razem bramkarz gospodarzy zachował się tak jak powinien, pewnie chwytając futbolówkę. W samej końcówce spotkania Jagiellonia mogła przypieczętować swój awans zwycięską bramką. W doskonałej sytuacji w 90 minucie znalazł się Sobociński. Z ostrego kąta strzelił kąśliwie i jedynie ostatkiem sił bramkarz Korony wybił piłkę na rzut rożny. W chwilę później Jaga ponownie stanęła przed szansą na zdobycie bramki. W zamieszaniu w polu karnym piłkę w kierunku bramki potężnie uderzył Nawotczyński. Ta odbiła się jeszcze od nóg broniącego Leciejewskiego i niestety nie wpadła do siatki. W chwile później sędzia zakończył mecz. Wynik remisowy dał Jagiellonii awans do kolejnej rundy Pucharu Ekstraklasy.
Wypowiedzi pomeczowe
Artur Płatek:
- Był to trochę dziwny mecz, ale cieszę się z tego, że chłopcy powalczyli. Najważniejszy był dzisiaj awans do ćwierćfinału i to nam się udało. Szkoda tylko, że nie padły bramki, bo sytuacje ku temu były. Na pewno nie byliśmy dzisiaj zespołem gorszym od Korony, a może nawet lepszym, bo o te dwie-trzy sytuacje stworzyliśmy więcej, aczkolwiek to wszystko wyglądało trochę chaotycznie i nerwowo z obu stron. Teraz przed nami ostatni mecz jesieni w Grodzisku, gdzie postaramy się o niespodziankę dla naszych kibiców.
Źródło: własne