Data: Sobota, 8 Grudnia 2007 g. 16:00
Miejsce: Grzodzisk Wlkp., 17. kolejka I ligi
Widzów: 500
Sędzia: Mariusz Podgórski
Wisła Płock (3:1) Jagiellonia Białystok
Kozioł, Piechniak, Sikora - Sotirović
Składy:
Wisła Płock: Sebastian Przyrowski – Vlade Lazarevski, Tomasz Jodłowiec, Radek Mynář, Marek Sokołowski - Piotr Piechniak, Igor Kozioł, Radosław Majewski, Jarosław Lato - Filip Ivanovski, Adrian Sikora.
Jagiellonia Białystok: Jacek Banaszyński - Adrian Napierała, Łukasz Nawotczyński, Radosław Kałużny, Dariusz Łatka - Mariusz Dzienis, Jacek Markiewicz, Marek Wasiluk, Dariusz Jarecki - Aleksander Kwiek - Ernest Konon.
Kartki żółte: Kozioł, Mynar - Łatka
W ostatnim ligowym spotkaniu tego roku Jagiellonia przegrała na wyjeździe Groclinem Grodzisk Wielkopolski 1-3.
Mecz rozpoczął się od ataków zespołu gospodarzy, którzy od początku przejęli inicjatywę i chcieli jak najszybciej wyprowadzić swoja drużynę na prowadzenie. Długo nie trzeba było czekać. W pierwszym groźnym ataku miejscowych na posterunku był Banaszyński, który nie dał zaskoczyć się Sikorze, ale już w 16 minucie spotkania musiał skapitulować. Z rzutu rożnego dośrodkował Majewski, w stronę bramki dośrodkował jeszcze Iwanowski, a Kozioł strzałem głową nie dał szans bramkarzowi Jagi. Po strzeleniu bramki miejscowi nie zamierzali spoczywać na laurach i w dalszym ciągu dążył ido podwyższenia wyniku. W osiem minut po strzeleniu pierwszego gola Banaszyński musiał ponownie skapitulować. Ponownie po stałym fragmencie gry. Ładnie dośrodkował w stronę bramki Lato, a gola wykorzystując zamieszanie w polu karnym zdobywa Piechniak. Wydawać by się mogło, że po straconych dwóch bramkach Jagiellonia ruszy do frontalnego ataku. Niestety, ale nic takiego się nie wydarzyło. Próby skonstruowania jakiejkolwiek akcji pełzły na niczym. Dodatkowo zdobyli trzeciego gola ustanawiając w praktyce wynik spotkania. W 37 minucie meczu Adrian Sikora strzałem z woleja po podaniu Piechniaka zdobywa swojego być może pożegnalnego gola w barwach Dyskobolii. Do końca spotkania wynik meczu nie uległ zmianie. Jagiellonia nie umiała znaleźć sposobu na to, aby przedrzeć się pod bramkę rywali i pokusić się o zmianę niekorzystnego wyniku.
Druga odsłona meczu ponownie rozpoczęła się od ataków gospodarzy i zaczęło pachnieć wynikiem jaki był w Krakowie. Jednak, albo na posterunku był popularny Banan, albo zawodnicy gospodarzy razili nieskutecznością i niedokładnością. Po obiecującym początku tempo gry opadło. Jaga głównie za sprawa wprowadzonego po przerwie Sotirovica zaczęła w końcu grac tak jak potrafi. To właśnie Sotirovic trafił w 75 minucie do siatki gospodarzy, jednak sędzia nie uznał bramki uznając, że została zdobyta ze spalonego. Co się odwlecze to nie uciecze. Serbski napastnik dopiął w końcu swego i w 82 minucie spotkania zmniejszył rozmiary porażki strzelając dla Jagiellonii honorową bramkę. W dalszej części meczu wynik nie uległ już zmianie i Jagiellonia podobnie jak w pierwszym spotkaniu uległa Dyskobolii 1-3. Kolejne ligowe spotkanie Jaga rozegra już w lutym 2008 r.
Wypowiedzi pomeczowe
Artur Płatek (Jagiellonia Białystok)
Przede wszystkim chciałbym przeprosić naszych kibiców, którzy w dość licznej grupie przyjechali do Grodziska. Szczególnie w pierwszej połowie postawa Jagiellonii była fatalna. Dwa gole, które Groclin zdobył po stałych fragmentach, ustawiły to spotkanie. Myślę, że utrata trzeciej bramki była efektem załamania w zespole. W przerwie starałem się pobudzić zawodników do lepszej gry. Rozmowa była krótka, ale jednak przyniosła efekt. Po zmianie stron spisywaliśmy się już nieco lepiej i zdobyliśmy nawet honorowego gola. Groclin wygrał oczywiście jak najbardziej zasłużenie, ale cieszę, że chociaż w drugiej połowie podjęliśmy walkę. Tak słaba postawa na zakończenie roku pokazuje, że w poczynania Jagiellonii wkradł się minimalizm. Na razie mamy niezłą pozycję w tabeli, dlatego w zespole mogło nastąpić samozadowolenie i to również mogło mieć wpływ na wynik meczu z Groclinem.
Jacek Zieliński (Groclin Grodzisk Wlkp.)
Jestem bardzo zadowolony z postawy drużyny i dobrego zakończenia roku. Można powiedzieć, że prawdziwy zespół poznaje się po tym jak kończy, a nie po tym jak zaczyna. My zaczęliśmy bardzo źle, od wysokiej porażki z Ruchem Chorzów. Zwycięstwo z Jagiellonią dedykuję jednak tym, którzy na początku sezonu mieszali nas z błotem. W tym ostatnim meczu znakomicie zagraliśmy przede wszystkim w pierwszej połowie. Po zmianie stron mieliśmy już korzystny wynik, ale choć nie zdobyliśmy kolejnych goli, nadal spisywaliśmy się dobrze. Uważam, że zwycięstwo jest jak najbardziej zasłużone, a dorobek 32 punktów po siedemnastu kolejkach należy uznać za przyzwoite osiągnięcie.