Data: Wtorek, 26 Lutego 2008 g. 20:30
Miejsce: Białystok, ul. Słoneczna, Puchar Ekstraklasy
Widzów: 4000
Jagiellonia Białystok (1:1) Wisła Kraków
Sotirović (90'+) - Dudu (43')
Składy:
Jagiellonia Białystok: Sandomierski - Napierała, Kałużny, Wasiluk, Jarecki (50.Sokołowski) - Renusz, Falkowski, Kwiek (78.Marczak), Truszkowski (46.Sobociński), Bruno (71.Niedziela) – Sotirović
Wisła Kraków: Juszczyk - Baszczyński, Cleber, Kowalski, Diaz - Mączyński, Cantoro, Jirsak, Szabat (68.Piotr Brożek) - Dudu (83.Smółka), Paulista (89.Janik)
Wisła Kraków, eksportowy piłkarski towar naszego kraju przyjechał dzisiaj do Białegostoku aby zmierzyć się z Jagiellonią w 1/4 finału Pucharu Ekstraklasy. Zespół z Krakowa przyjechał do Białegostoku na pierwsze z dwóch spotkań w osłabieniu bez swoich gwiazd takich jak Łobodziński, Zieńczuk, Matusiak, Sobolewski czy też młody Kokoszka. Pomimo tego zawodnicy, którzy wybiegli dzisiaj na boisko mogliby stanowić o sile większości klubów w polskiej ekstraklasie. Trener Płatek wystawił na to spotkanie najsilniejszy skład jakim mógł w danym momencie dysponować. Jedynie Sobociński i Sokołowski zasiedli na ławce rezerwowych.
Na stadionie przy słonecznej mimo późnej godziny pojawiło się ponad 5 tysięcy fanów naszego zespołu co nie jest częstym widokiem na spotkaniach Pucharu Ekstraklasy.
Pierwsze dziesięć minut spotkania to ciekawa gra w wykonaniu naszego zespołu. Jagiellonia szukała swego miejsca na boisku, a przeprowadzane akcje mogły się podobać i co ważniejsze zwiastowały, że mecz będzie mógł się podobać. Pierwszą groźną akcję Jaga przeprowadziła w 14 minucie spotkania. Renusz bardzo ładnie przedarł się na prawej stronie boiska idealnie dośrodkował w pole karne Wisły dośrodkował i ładnym strzałem popisał się Truszkowski. Strzał sparował jednak bramkarz Wisły Juszczyk, do odbitej piłki dopadł Vuk Sotirovic ale pomylił się strzelając niecelnie z ostrego kąta z około dwóch metrów od bramki Wisły. W kolejnych minutach bardzo ładnie w bramce zachował się Sandomierski broniąc kilka groźnych strzałów piłkarzy Wisły. To jest dobry prognostyk przed spotkaniem ligowym jakie przyjdzie nam oglądać w sobotę z innym krakowskim zespołem - Cracovią Kraków. Kolejne minuty to ponownie okres otwartej gry z obu stron. Jeśli do tego dodamy sporą liczbę błędów obu zespołów to w konsekwencji tego mieliśmy okazję obejrzeć sporą liczbę akcji które dla kibiców mogły się podobać.
Jagiellonia grająca z ambicją nie była zespołem gorszym i swoją grą zasługiwała na prowadzenie w tym spotkaniu. Jednak to Wisła strzeliła bramk. W 43 minucie spotkania Sandomierski wygrał pojedynek sam na sam z Dudu, ale po chwili napastnik gości dobijając pierwszy strzła nie dał szans młodemu bramkarzowi naszego zespołu. Przegrywaliśmy niezasłużenie 0:1. Wynik nie uległ zmianie do końca pierwszej połowy.
Na drugą część meczu Jagiellonia weszła z jedną zmianą. Za Truszkowskiego na boisku pojawił się Sobociński. W kilka minut po wznowieniu gry z boiska zszedł kontuzjowany Jarecki a jego miejsce na boisku zajął rutynowany Sokołowski debiutując tym samym przed białostocką publicznością.
Jagiellonia nie odpuszczała i dążyła sukcesywnie do zmiany niekorzystnego wyniku. Na prawej stronie bardzo dobre zawody rozgrywał nowy zawodnik Jagiellonii Renusz, który co chwila przeprowadzał niebezpieczne akcje dające nadzieję naszym kibicom. W 60 minucie spotkania szczęście uśmiechnęło się do Jagiellonii. Irsak w araku na bramkę Sandomierskiego minął naszego bramkarza i strzelił do pustej bramki. Dobrze wrócił za akcją Brazylijczyk Bruno i wybił piłkę z pustej już bramki. W 71 minucie spotkania kolejną idealna sytuację zmarnował bardzo aktywny w tym spotkaniu Sotirovic. W idealnej sytuacji mając jedynie przed sobą bramkarza gości strzelił minimalnie niecelnie. Ostanie minuty spotkania to rozpaczliwa walka gospodarzy o zmianę wyniku. Jagiellonia siłą i ambicją starała się za wszelką cenę zmienić niekorzystny dla siebie rezultat. Jednakże bez większego powodzenia. Dopiero 93 minuta meczu okazał się szczęśliwa dla naszego zespołu. Po faulu w lewym bocznym sektorze boiska do piłki podszedł Sokołowski i idealnie dośrodkował w pole karne. W tempo wyskoczył w polu karnym Sotirovic i w ekwilibrystyczny sposób strzelił bramkę wyrównującą wynik spotkania. W chwilę po tym sędzia zakończył zawody.
Reasumując. Mecz mógł się podobać. Na szczególne uznanie zasługują rutynowany Tato czyli Radosław Kałużny oraz debiutanci w bramce Sandomierski oraz w polu Renusz.
Wypowiedzi pomeczowe
Maciej Skorża (Wisła Kraków):
- Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była na pewno słabsza od drugiej. Obie drużyny miały po kilka niewykorzystanych sytuacji. W końcówce pierwszej połowy jedną okazję udało się wykorzystać Dudu i to my objęliśmy prowadzenie. W drugiej połowie mieliśmy zagrać bardziej szeroko, pograć trochę szybciej piłką na połowie przeciwnika i to nam się momentami udawało. Było kilka fajnych akcji z przeniesieniem ciężaru gry, gdzie stwarzaliśmy zagrożenie bramce Jagiellonii. Szkoda, że byliśmy nieskuteczni, bo sytuacja jaką miał Jirsak powinna zakończyć się bramką. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie ta ostatnia minuta. W takich okolicznościach nie powinniśmy stracić bramki, a przez to nasza długa droga do Krakowa nie będzie taka wesoła, jak się zanosiło. Za nami pierwszy mecz, za tydzień spotkamy się w rewanżu w Krakowie i będziemy chcieli awansować do półfinału.
Artur Płatek (Jagiellonia Białystok):
- W pierwszej połowie Jagiellonia była zespołem lepszym, stworzyliśmy kilka naprawdę dobrych sytuacji, aczkolwiek niewykorzystanych. W drugiej połowie gra się wyrównała. Jak wspomniał trener Wisły jego zespół miał bardzo dobrą sytuację do zdobycia bramki, jednak wiara w to, że możemy wyrównać dodała skrzydeł mojemu zespołowi i w ostatnich minutach udało się to nam, po stałym fragmencie gry. Jestem z tego meczu zadowolony. Kilku młodych zawodników miało okazję się zaprezentować i uważam, że będziemy mieli z nich pociechę i jestem podbudowany ich postawą. Na rewanż do Krakowa na pewno pojedziemy powalczyć, a nie na jakąś przejażdżkę. Również chcemy awansować do półfinału i bardzo poważnie będziemy do tego meczu podchodzili.
Źródło: własne